Pod wulkanem
ne i pasma górskie. Tu leży najwyższa na półwyspie góra Vojak (1401 m). Zejścia do morza są w wielu miejscach strome. Szczególnie lubianym miejscem wypoczynku jest Opatija (wł. Abbazia), położona niecałe 20 km od Rijeki. Ten kurort od czasów Austro-Węgier oferuje hotele, parki, promenady, a nawet trzy plaże z rzadką w tym regionie plażą piaszczystą. Druga plaża piaszczysta, choć z domieszką żwiru, jest po tej stronie półwyspu dopiero na południowym cyplu Istrii, w Medulinie (wł. Medolino).
Za czasów austro-węgierskich wzdłuż Istrii przebiegała Parenzana (słoweń./chorw. Istrijanka), trasa kolejki Triest – Poreč, łącząca 33 miasta półwyspu. Dziś przekształcono ją w trasę rowerowo-pieszą, którą można przemierzyć (najlepiej w ciągu kilku dni) Istrię nadmorską i środkową. Wystarczy wypożyczyć rower i podziwiać widoki, mknąć przez winnice, gaje oliwne, lasy, doliny, mosty i tunele w skałach. Atrakcją nie tylko dla dzieci będzie z pewnością przejazd kolejką od Vižinady do Motovun (tzw. Parenzana train); trasa z zatrzymywaniem się na podziwianie widoków lub degustację trwa około dwóch godzin.
Włoska część Istrii
Jedyną włoską częścią półwyspu jest położona na południe od Triestu gmina Muggia, której głównym i największym miastem jest Muggia (słoweń. Milje). Przez wieki słynęła jako twierdza i port, a także z produkcji statków. W najstarszej Muggia Vecchia zobaczymy zamek (otwierany jednak tylko przy specjalnych okazjach), XIII-wieczny kościół i typowe dla tych okolic uliczki i budynki noszące ślady przynależności do Akwilei i Wenecji. Zapewne w niejednym przewodniku znajdą się zachęty do przyjazdu, ale rzadko mi się zdarza trafić tu w wolnej chwili. Na Istrii jest wiele ciekawszych i piękniejszych miejsc, do których wracają mieszkańcy regionu czy turyści. Jeśli jednak już odpoczywamy na półwyspie, warto wpaść które- goś popołudnia, zobaczyć miasteczko i zostać w jednej z nadmorskich knajpek na kolację. Jeśli szukamy pięknej natury, warto podjechać do Vignano (słoweń. Vinjan), gdzie znajduje się obszar chroniony, z jeziorkami zwanymi laghetti delle Noghere, co w tutejszym dialekcie oznacza jeziorka orzechowe.
Istria słoweńska
Poza Triestem to moja ulubiona część Istrii – nie tylko ze względu na powiązania rodzinne. Początek słoweńskiej, nadmorskiej Istrii od północy wyznacza Koper (Capodistria), czyli „głowa Istrii”. Włoska nazwa wywodzi się z czasów, gdy miasto było stolicą weneckiej Istrii, natomiast słoweńska z czasów rzymskich, gdy nazywano je Kozią Wyspą (łac. Capris/Caprea). Stąd też wszechobecny motyw kozy, równie popularny jak słońce znajdujące się w jego herbie. Warto zauważyć, że herbem Istrii także jest koza, a dokładnie jej tutejsza odmiana. W Koprze starówka z pałacami i kościołami, wieżami i fontannami znajduje się w górze miasta. W ciepłych miesiącach życie miasta skupia się wokół portu. W charakterystycznej nadmorskiej tawernie, która niegdyś służyła jako magazyn soli, odbywają się imprezy artystyczne, np. koncerty i pokazy tańca. Tuż przy niej jest popularna promenada i mnóstwo knajpek. Na najbardziej wysuniętym w morze cyplu znajduje się zawsze pełna ludzi kawiarenka z ogródkiem. Warto wejść w głąb knajpki; po drugiej stronie łuku znajdziemy ukryte miejskie kąpielisko, najlepsze ze wszystkich, a piszę to z przekonaniem, bo znam okolicę. Mieszkający w mieście mogą się tu dostać pieszo albo zaparkować koło targu; żwirowa plaża jest bezpłatna, także przebieralnie i toalety. Jest tu łagodne zejście do wody, blisko miejsca, gdzie można coś zjeść. Jeśli jednak ktoś woli odludne miejsca i dobrze pływa, może przejść promenadą i dalej nadbrzeżem w stronę Izoli (wł. Isoli).
Koło Kopru położony jest rezerwat przyrody Naravni Rezervat Škocjanski Zatok (wł. Riserva Naturale di Val Stagnon). Wiele hektarów jezior i terenów podmokłych otacza drewniany parkan z wyciętymi na różnych wysokościach okienkami, przez które można obserwować różne gatunki ptaków wodnych i brodzących. Drugi piękny rezerwat jest koło Piranu, na terenie dawnych salin, przy granicy z Chorwacją. Do lat 60. XX w. naturalnymi metodami uprawiano sól na całym obszarze, a dziś tylko w jego części. Można tu zobaczyć porzucone domy rolników uprawiających sól na terenach zalewowych.
Pobliski Portorož jest typowo turystyczny, pełny hoteli, spa i typowych atrakcji dla rodzin z dziećmi. Ulubionym miastem, do którego wracam w każdej wolnej chwili, jest Piran. Na zaskakująco położonym nad morzem rynku stoi pomnik pochodzącego stąd sławnego skrzypka Giuseppe Tartiniego, a obok warte zwiedzenia muzeum morskie. Najpiękniejszy widok na rynek i morze jest z wyżej położonej części miasta przy kościele św. Jerzego (cerkev sv. Jurija).
Warto nie stać jak większość przyjezdnych przy zewnętrznej kracie, ale za parę euro wejść do środka. Nieodmiennie podziwiam tu rzeźbę walki św. Jerzego ze smokiem i przejmujący, średniowieczny krzyż z krwawym potem na ciele Chrystusa i spazmem przykurczonych palców nóg. Gdy przyjdziemy tu wieczorem, zobaczymy światła miast ze wszystkich trzech krajów Istrii.
Istria chorwacka
Trzeba pamiętać, że Chorwacja nie jest w strefie euro, więc wybierając się na krótkie wycieczki, trzeba zabrać dokumenty i tutejszą walutę (kuny) oraz przygotować się na korki na granicy. Większość nadmorskich, turystycznych miasteczek, jak Umag (wł. Umago) czy Vrsar (wł. Orsera), nie wyróżnia się niczym szczególnym. W chorwackiej części warto zajrzeć jedynie do większych miast: Novigradu, Rovinja i Puli. Najciekawsza jest Pula, największe miasto półwyspu, gdzie jest mnóstwo zabytków rzymskich, w tym świątynie, łuk triumfalny, forum i jeden z najlepiej zachowanych amfiteatrów. Jest tu także świetny nadmorski kemping. W pobliżu miasta wyjątkowymi miejscami chronionej natury są położony na końcu półwyspu Kap Kamnjak (wł. Capo Promontore; modne są skoki z tutejszych klifów) oraz park narodowy Brjiuni, gdzie można zobaczyć odciśnięte w skale stopy dinozaurów. Warto jeszcze dodać, że chorwacka część Istrii słynie z plaż i kempingów naturystycznych, których jest tu najwięcej w Europie.
Czynny wulkan, wyższy niemal o kilometr od najwyższego szczytu polskich Tatr, owiany legendami i mitami, musi zajmować ważne miejsce w europejskiej kulturze. I zajmuje, będąc zarazem jednym z najciekawszych turystycznie miejsc Sycylii, największej notabene wyspy Morza Śródziemnego. I jest coś fascynującego, gdy podchodzimy czarną ścieżką ku szczytowi Etny, z którego (i z wielu bocznych szczelin) wydobywają się wulkaniczne opary, we wspomnieniu, że tu znajdowała się kuźnia Hefajstosa, że kryje się tu stugłowy Tyfon, a Cyklop miał ze zbocza ciskać skałami w Odysa. Zbocza Etny sprawiają księżycowe wrażenie. Pełno tam rozpadlin, kraterów, jaskiń i wąwozów.
Ale nawet bez związków z mitologią i jej bohaterami Etna robi mocne wrażenie, a różne odcienie lawy budzą zaciekawienie swym wiekiem, bo im bardziej lawa zwietrzała, tym starsza. Naukowcy potrafią dziś określić potencjalny moment gwałtownej erupcji, ale od czterech lat wulkan tylko dymi i pomrukuje, pokazując ciekawskim, że nadal pozostaje groźny. Miejscowi o tym wiedzą doskonale i choć są pełni uznania wobec coraz lepiej wyposażonych sejsmologów, kultywują malownicze tradycje, które mają zapobiec erupcji. W uroczystych procesjach w Fornazzo czy Katanii noszone są figury i relikwie świętych, co jak wiemy, na pewien czas skutkuje.
Ponieważ nie ma wypraw na Etnę bez przewodnika, warto uwzględnić odpowiednią dla siebie trasę. Do wyboru jest sześciogodzinna, samochodowa, ale są również całodzienne (Etna i Alcantara), połączone ze zwiedzaniem jaskiń i – opcjonalnie – jazdą kolejką do głównego krateru. Będąc pod wulkanem, warto zajrzeć w Nicolosi do Muzeum Wulkanologicznego, gdzie na spokojnie można zapoznać się z efektami aktywności Etny. Są tu bomby wulkaniczne, kryształy i skały formowane podczas wybuchu. Na długo pozostaje za to w głowie pokazywany tu film obrazujący relacje człowieka i wulkanu.
AGNIESZKA FUNDOWICZ, AGNIESZKA MASTERNAK. SYCYLIA. TRAVELBOOK. Wydawnictwo BEZDROŻA/HELION, Gliwice 2017, s. 232. Cena 24,90 zł.