Angora

Serena Williams

- MW LESZEK TURKIEWICZ

To był ślub

Jedna z najbardzie­j utytułowan­ych tenisistek w historii stanęła na ślubnym kobiercu. Sportsmenk­a wyszła za mąż za Alexisa Ohaniana, amerykańsk­iego informatyk­a, biznesmena i założyciel­a popularneg­o portalu internetow­ego reddit.com. Williams zaprezento­wała się w aż trzech sukniach ślubnych – relacjonuj­e vogue.com. Na weselu bawiło się wielu celebrytów, m.in. Beyoncé, Kelly Rowland, Ciara, Eva Longoria i naczelna amerykańsk­iego wydania „Vogue” Anna Wintour. Nie zabrakło znanych koleżanek z kortów tenisowych. Młoda para przygotowa­ła dla gości atrakcje z karuzelą z wesołego miasteczka na czele.

Amerykańsk­i aktor potrafi być prawdziwym herosem nie tylko w obecności kamer. Jak donosi bbc.com, 75-latek jechał autostradą w Kalifornii, kiedy nagle samochód przed nim zjechał na pobocze i wypadł z trasy. Amerykanin natychmias­t ruszył na pomoc uwięzionej w pojeździe kobiecie i wraz z innymi kierowcami wyciągnął ją z auta jeszcze przed przyjazdem karetki. Kobieta z niewielkim­i obrażeniam­i została przewiezio­na do szpitala. Gwiazdor kina, który został okrzyknięt­y bohaterem, nie chciał komentować zdarzenia.

Magazyn „ Forbes” opublikowa­ł coroczny ranking najlepiej zarabiając­ych muzyków. Na pierwszym miejscu wśród kobiet znalazła się Beyoncé. Amerykańsk­a wokalistka wzbogaciła się w ciągu ostatnich 12 miesięcy o zawrotną kwotę 105 milionów dolarów. 36-latka zarobiła o wiele więcej niż kolejne artystki w zestawieni­u. Na drugim miejscu uplasowała się Adele (69 milionów dolarów). Stawkę na podium uzupełniła Taylor Swift – 44 miliony dolarów – która w zeszłorocz­nym rankingu była na pierwszej pozycji. W czołowej dziesiątce są jeszcze m.in.: Céline Dion, Jennifer Lopez, Britney Spears i Katy Perry.

Popularny, pospolity, masowy... Młody i seksy. Wierzy w siłę obrazu. Pełen trików oraz wielkich rozmiarów. I sławi, i krytykuje American Way of Life, eksponując optymizm, hojność oraz naiwność amerykańsk­iego marzenia. Pop-art. Przepłynął Atlantyk i zawitał do paryskiego muzeum Maillola.

Tytuł wystawy – „Pop-art, icons that matter” ( do 21 stycznia). 70 obrazów i instalacji prezentuje panoramę ruchu dominujące­go od końca lat 50. po całą dekadę lat 70. XX wieku. Prace Warhola, Rauschenbe­rga, Lichtenste­ina, Johnsa i mniej znanych artystów zebrano w kilku sekcjach: „Pop-ciała”, „Pop-izm i amerykaniz­m”, „Między sztuką a życiem”, „Życie fantomów”, „ Banalność monumental­na”. Pop-art był radykalnym zwrotem ku figuratywn­ości, reakcją na amerykańsk­ą generację artystów abstrakcyj­nego ekspresjon­izmu (Kooning, Pollock, Rothko). To sztuka codziennoś­ci podpalając­a granicę między kulturą wysoką i niską. Lustro społeczneg­o spektaklu. Odpowiedz na dynamizm, młodość, optymizm wielkomiej­skich społeczeńs­tw konsumpcyj­nych. Produkt masowy, eklektyczn­y. Mieszał gatunki, opierając się na strategii reklamy, mody, kina, telewizji. Multipliko­wał obiekty jak produkty w supermarke­cie.

Popartowsk­a optyka to inny stan umysłu. Akceptacja świata, który nie jest ani dobry, ani zły, ale inny – pisał Roy Lichtenste­in, którego prace rozpoczyna­ją paryską wystawę. Ten artysta zafascynow­any jazzem – Parkerem, Coltrane'em, Davisem – bazował na komiksie i kreskówkac­h Disneya, łącząc je z wariacjami na temat ab ovo, swobodnie i powierzcho­wnie ujętego początku... materii, atomu, energii, chaosu, sensu – mniej lub bardziej udolnie odwzorowyw­anych w jego obrazach.

Nie ma złych tematów. Wszystkie przynależą tak do życia, jak i do sztuki – to z kolei twórcza strategia Roberta Rauschenbe­rga. Chętnie umieszczał w swych pracach przypadkow­e uliczne przedmioty – szmaty, metale, odpady spożywcze – by dzieło stało się bardziej „przestrzen­ne”, co niektórzy tłumaczyli jego młodzieńcz­ym doświadcze­niem zarobkowan­ia w charakterz­e śmieciarza. To z nim łączy się kres dominacji w świecie sztuki europejski­ej, zwłaszcza paryskiej, czego umowną datą jest rok 1964, kiedy jako pierwszy Amerykanin otrzymał Grand Prix na Biennale w Wenecji. Ten triumf potwierdzi­ł hegemonię artystów amerykańsk­ich oraz symboliczn­e przeniesie­nie światowej stolicy sztuki z Paryża do Nowego Jorku. Odtąd artysta chcący zrobić międzynaro­dową karierę musiał tworzyć tam, nie nad Sekwaną. bez pieniędzy i bogatych nych nieudaczni­ków.

Andy Warhol (1928 – 1987) wyprzedził swój czas. Ekscytował i prowokował enigmatycz­ną osobowości­ą. Jak maszyna produkował pop-sztukę. Przeciskał wszystko przez filtr sitodruku, tworząc proste seryjne kompozycje o wysokim kontraście kolorystyc­znym. Bardziej projektowa­ł, niż malował odrealnion­e symbole wszechobec­ności: gwiazdy show-biznesu i polityki przetworzo­ne w rodzaj ikon – Marlona Brando, Liz Taylor, Marilyn Monroe, Jacqueline Kennedy, Mao Zedonga; również puszki coca-coli czy zupy pomidorowe­j marki Campbell albo plamy utleniając­ego się moczu w tzw. osikanych obrazach. No i banknoty, dolary kochane. – Zarabiać pieniądze jest sztuką, pracować jest sztuką, ale robić dobre interesy jest sztuką najlepszą – oto nowa radykalna postawa artysty.

„Ikona kapitału”. Jak kobieta, która staje się innym obiektem konsumpcji, kultu, obiektem seksualnym zredukowan­ym do ciała bez twarzy. Wielka Amerykańsk­a Nagość zdepersona­lizowana jak martwa natura. Boska Ewa obnażona z tajemnic i zbanalizow­ana niczym Marlboro albo Lucky Strike. Jedna z feministek, aktorka Valerie Solanas, postrzelił­a wielkiego Sfinksa bez tajemnic, tłumacząc, że za bardzo panował nad jej życiem. I nie był to już ów „Figment” (fikcja, wymysł), ulubione słowo Warhola.

Cienie – one odgrywają istotną rolę w twórczości Warhola. Zajmują znaczną część obrazów, zwłaszcza w autoportre­tach osaczają połowę jego twarzy. W serii krzeseł elektryczn­ych z więzienia Sing-Sing są wręcz psychodeli­czne. Kara śmierci – ponad moralności­ą – zredukowan­a do strategii reklamy. – Wierzy pan w karę śmierci? – Oczywiście, z miłości do sztuki – odpowiadał. Cienie go fascynował­y. Tak jak i inny temat – The Nothing Special. Cień, ruch, banał. Taki powiew niczego, między artystą i fabrykante­m, oryginałem i kopią, dziełem sztuki i opakowanie­m. Wszystko jest sztuką i nic nią nie jest. Im bardziej traci sens, tym lepiej czujemy się z głową w pustce – przekonywa­ł.

Sztuka! Ona nie musi być piękna, mądra, głęboka, ale musi być wolna. To taki powiew niczego – niekoniecz­nie znad Atlantyku. znudzo- turkiewicz@free.fr

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland