Spuścili wodę ze stawu i znaleźli radziecki bombowiec
Pasjonaci historii z Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau w Brzeszczach wydobyli wrak radzieckiego bombowca typu Ił-4 z jednego ze stawów rybackich w Harmężach (powiat oświęcimski).
Poszukiwania budziły od kilku tygodni poruszenie wśród miłośników historii drugiej wojny światowej, choć fundacja z Brzeszcz starała się trzymać sprawę w tajemnicy. Jak tłumaczą jej przedstawiciele, chcieli mieć pewność, że metalowe części wbite w dno stawu to szczątki samolotu, o którym od lat krążyły po okolicy legendy, a nie góra przypadkowego złomu. – Słyszałem o nich od dziecka. Myślę, że rozbudzały wyobraźnię wielu miłośników historii drugiej wojny światowej – mówi Dagmar Kopijasz z Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci.
Opowieści o bombowcu słyszał również właściciel stawu w Brzeszczach, który zgłosił się do fundacji. Wątpliwości, że w związku z tym należy podjąć prace archeologiczne w stawie, nie miał Jan Janczykowski, wojewódzki konserwator zabytków.
– Na pewno takie prace mogą wzbogacić wiedzę o tym terenie, który przecież był celem nalotów w związku ze zbudowanym tutaj przez Niemców kombinatem chemicznym – mówi Jan Janczykowski. Według niego, o wartości samego znaleziska za wcześnie mówić.
– Z ocenami trzeba zaczekać do zakończenia całości prac – dodaje wojewódzki konserwator zabytków.
Pasjonaci z Brzeszcz mają zgodę na prowadzenie prac do końca tego roku. Na razie odnaleźli kilkaset różnych elementów. Największy, jeden z wiązarów skrzydeł, ma pięć metrów długości.
Wiadomo także, że samolot został zestrzelony 19 stycznia 1945 roku przez niemiecką baterię przeciwlotniczą znajdującą się w Przecieszynie (gm. Brzeszcze) podczas walk przyfrontowych.
Była to duża dwusilnikowa maszyna z czteroosobową załogą. Brała udział w walkach związanych m.in. z wyzwoleniem niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, że mogła pochodzić z którejś z dywizji bombowych 18. Armii Lotniczej – mówi Artur Ciągała, wiceprezes fundacji z Brzeszcz.
Staw w Harmężach, do którego spadł samolot, znajduje się niespełna dwa kilometry od obozu Birkenau, w którym znajdowało się jeszcze kilka tysięcy więźniów. W fundacji liczą na to, że uda się poznać pełną historię bombowca, a także jego załogi, bo na ten temat na razie nic nie wiadomo. – W rejonie, w którym prowadziliśmy dotąd poszukiwania, nie znaleźliśmy żadnych ludzkich szczątków – dodaje Dagmar Kopijasz.
Do fundacji z Brzeszcz zgłosili się dziennikarze i przedstawiciele Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej. Chcą przyjechać i zobaczyć na miejscu szczątki samolotu (...).
Pośrodku łódzkiej starej zabudowy, w centrum Starego Polesia stanął kosmiczny obiekt. Tak przynajmniej wygląda, odcinając się od otoczenia elewacją z szaroczarnego polerowanego granitu, w którym jak w lustrze odbijają się odrapane mury pobliskich kamienic.
Całość otacza zadbany i ładnie wykonany tzw. park kieszonkowy. Ławeczki, grządki, plac zabaw dla dzieci i siłownia pod chmurką przydają zbiegowi ulic Struga i Lipowej autentycznego blasku. Niektórzy sąsiedzi podchodzą jednak do budyneczku z nieufnością.
– Ja to trochę się boję wejść do środka – żartuje pan Heniek z naprzeciwka. – No ekstra! Dzielnica wreszcie odżywa! – daje kontrę sprzedawczyni ze sklepu nieopodal. I rzeczywiście, opinię tę zdaje się podzielać przeważająca większość okolicznych mieszkańców.
Uchylmy tedy rąbka tajemnicy. Owym kosmicznym obiektem jest... publiczna toaleta, która stanęła w tym miejscu kosztem ok. 100 tys. złotych. Plus kieszonkowy park za ok. pół miliona. W taki sposób odbudowuje się miasto!
Słychać jednak i zgrzyty, albowiem skorzystanie z WC ma kosztować dwa złote. A i to dopiero za jakiś czas, bo obecnie na wejściu do przybytku wisi kartka „Toaleta nieczynna”. Pewnie dlatego otaczają ją tak liczne pamiątki po okolicznych mieszkańcach, że jak na razie wejście do kieszonkowego parku suchą nogą jest niemal niemożliwe.