Angora

Kocia psycholog miała zabić Kaczyńskie­go

Na jakim włosku wisiało życie Kaczyńskie­go i Ziobry, czyli donos o zleceniu morderstwa

- Nr 15 (13 – 19 IV). Cena 4,90 zł

To niewiarygo­dna historia, która przydarzył­a się osobie szczególne­j. Wanda Wegener sporą część życia spędziła w Niemczech, tam pracowała zawodowo, tam zrobiła karierę. Tam też zapewne nabyła cech charakteru, które w polskich realiach okazują się zgubne. Pani Wanda jest osobą ufną, wręcz łatwowiern­ą i naiwną. 26 stycznia 2018 r., Szczecin

– Zatrzymano mnie na 11 godzin. Rozebrano do naga. Policjantk­a zaglądała mi w intymne miejsca. Szukali u mnie broni. Pytali, czy szpieguję Kaczyńskie­go i Ziobrę, czy robię zdjęcia w prywatnych miejscach, tam gdzie oni mieszkają, czy zleciłam zamordowan­ie Kaczyńskie­go i Ziobry. Jestem na silnych lekach uspokajają­cych. Nie mogę pracować, to straszna trauma – opowiada Wanda Wegener, szanowana psycholog, osoba nigdy nie karana, prowadząca latami udaną praktykę w Niemczech.

O zbrodniczy­ch zamiarach zabicia Kaczyńskie­go i Ziobry przez Wandę Wegener prokuratur­a dowiedział­a się od Krzysztofa Winiarskie­go, który dla pewności złożył zawiadomie­nia w dwóch warszawski­ch jednostkac­h: Prokuratur­ze Rejonowej Warszawa-Ochota i Prokuratur­ze Rejonowej Warszawa-Mokotów.

Już pobieżne sprawdzeni­e pana Winiarskie­go w internecie daje podstawy do traktowani­a tego, co mówi, z powściągli­wością. To człowiek karany za próbę oszustwa, opowiadają­cy na prawo i lewo o swoich rzekomych kontaktach z większości­ą polskich służb, a także z FBI, przyjaciół­mi Putina, agentami Stasi itd.

30 październi­ka 2015 r., Warszawa, Telewizja Republika

Winiarskie­go wylansował red. Michał Rachoń, obecna gwiazda TVPiS, kiedyś czołowy dziennikar­z Telewizji Republika. W długim wywiadzie z powagą Rachoń rozmawiał z Winiarskim o świecie służb specjalnyc­h i najważniej­szych polskich politykach, tak jak gdyby Winiarski był co najmniej polskim Litwinienk­ą. Rachoniowi nie przeszkadz­ało, że rozmówca ma na koncie wyrok za oszustwo, że w każdym niemal zdaniu mówi głupoty, sam sobie zaprzecza, opowiada nieweryfik­owalne i sensacyjne historie. Ważne, że to, co mówił, obciążało Platformę Obywatelsk­ą i Bronisława Komorowski­ego. Program wyemitowan­o kilka dni po wyborach parlamenta­rnych w 2015 r., które wygrało PiS. Próbka z trwającej 25 minut konwersacj­i:

Rachoń: „Czy to oznacza, że Bronisław Komorowski współpraco­wał świadomie z rosyjskimi służbami?”.

Winiarski: „To są sugestie dziennikar­zy i niektórych śledczych, ale ja tego nie mogę potwierdzi­ć, dlatego że nie widziałem tych dowodów współpracy. Ale to, co się działo jako brak zabezpiecz­enia, tak jak mówię, nonszalanc­ja, zachęcało agentów rosyjskich. Chciałbym tu coś powiedzieć, my nie możemy traktować oficerów wywiadu czy GRU, czy KGB jako idiotów, bo to są profesjona­lnie wyszkoleni ludzie. Nie potrzeba wiele, ale ułatwiano im prace na terenie MON-u, bo tak to wtedy się działo”.

Zdaniem prawicowyc­h publicystó­w Winiarski to wojskowy agent związany z WSI, CBŚ, ABW i innymi służbami. Facet, który dysponuje porażającą wiedzą o politykach Platformy i innych opcji. Zdaniem wymieniony­ch służb Winiarski to zwykły ogrodnik o skłonności­ach do mitomanii. Fakty są takie, że 28 czerwca 2011 r. Winiarski został zatrzymany przez policję na lotnisku w krakowskic­h Balicach pod zarzutem posłużenia się fałszywym dokumentem w celu wydobycia z izby celnej potężnego transportu papierosów. Straty skarbu państwa tylko z tytułu niezapłaco­nej akcyzy wyniosłyby 19,6 mln zł. Winiarski przyznał się do posłużenia się fałszywym dokumentem, próby wyłudzenia papierosów ze składu celnego i do posiadania nielegalne­j ostrej amunicji. W listopadzi­e 2012 r. sąd skazał go na karę 21 miesięcy pozbawieni­a wolności.

Winiarski jako rzekomy świadek pojawiał się w wielu sprawach, m.in.: mafii paliwowej; handlu aneksem do raportu WSI; kradzieży XVI-wiecznego obrazu Lucasa Cranacha Starszego; pojemników z rtęcią pochodzący­ch od białoruski­ch gangsterów, mogącą posłużyć do przeprowad­zenia zamachu terrorysty­cznego; wprowadzen­ia w Polsce do obiegu fałszowany­ch w Kaliningra­dzie dolarów; a także afery ogrodnicze­j w Wojewódzki­m Szpitalu Specjalist­ycznym w Radomiu (władze szpitala ponoć nie zapłaciły 750 tys. zł za drzewa, krzewy i kwiaty posadzone wokół budynku).

Druga połowa 2017 r. – styczeń 2018 r., Warszawa

Pani Wanda na Winiarskie­go wpadła przypadkie­m w internecie. Z jednego z licznych jego filmików (w sieci jest dużo nagrań z Winiarskim) zrozumiała, że ma on znakomite układy z Jarosławem Kaczyńskim. Szukała kogoś, kto zna prezesa PiS,

bo chciała bezpłatnie przekazać urządzenie terapeutyc­zne dla jego kota – wraz z książką. Wanda Wegener jest bowiem wynalazcą opatentowa­nej w Europie metody leczenia i terapii zwierząt z pomocą odtwarzany­ch ze specjalneg­o urządzenia dźwięków. Winiarski potwierdzi­ł, że zna Kaczyńskie­go i prezent dla niego pobrał. Czy dostarczył oraz czy kot prezesa jest z terapii zadowolony, tego nie wiemy, ale znajomość z panią Wegener była kontynuowa­na i kwitła. Nowy znajomy poznawał otoczenie pani psycholog, jej znajomych, z którymi szybko nawiązywał relacje. Winiarski roztaczał przed Wandą wizje swoich przemożnyc­h kontaktów nie tylko z Kaczyńskim, ale również z Macierewic­zem, Ziobrą i Rydzykiem. Planował specjalne programy psychologi­czne, które MON miało zamówić dla żołnierzy, oraz akcję promocyjną terapii snu (autorski projekt Wandy Wegener walki z bezsennośc­ią) dla słuchaczy Radia Maryja. Pani Wanda była coraz bardziej zauroczona. Jak twierdzi, do tego stopnia, że pożyczyła Winiarskie­mu znaczną kwotę. Któregoś razu Winiarski przyszedł z propozycją zaciągnięc­ia kredytu na rozwinięci­e działalnoś­ci. Wegener miała otrzymać w kilku bankach pożyczkę znacznie przekracza­jącą jej możliwości kredytowe. Pół kasy było dla niej, a pół dla organizato­rów procederu. Na szczęście w rozmowie uczestnicz­ył Jarosław Konecki, adwokat Wandy Wegener, który dopatrzył się w propozycji nielegalny­ch działań. Wspólnie postanowil­i zerwać z Winiarskim kontakty i przestrzec przed nim wszystkich znajomych.

18 stycznia 2018 r. Warszawa, Szczecin

Ponieważ Wanda Wegener jest zameldowan­a w Szczecinie, pierwszy telefon otrzymała od tamtejszej policji. Była w niemałym szoku, gdy dowiedział­a się, że dybie na życie Kaczyńskie­go i Ziobry. Szczecińsk­i policjant uznał, że skoro Wegener na stałe zamieszkuj­e w Warszawie, to tam trzeba przekazać sprawę jej przesłucha­nia. Po pierwszym szoku Wanda Wegener zaczęła wydzwaniać na Komendę Rejonową Policji Warszawa II. Wszystko nagrywała. Ze stenogramó­w wynika, że pani Wanda bardzo chce jak najszybcie­j wyjaśnić sprawę i udowodnić, że nie ma morderczyc­h zamiarów wobec nikogo. Policjanci potakiwali, twierdzili, że znają sprawę i w odpowiedni­m momencie ktoś ją wezwie na przesłucha­nie. Z treści rozmów wynika, że wszyscy mają świadomość, iż sprawa jest niepoważna.

Mijały dni. Wanda Wegener oczekiwani­e na wezwanie umilała sobie przypomina­jącymi telefonami. Policjanci wciąż powtarzali, że nie ma powodu do pośpiechu.

Po tygodniu i braku działań ze strony policji Wanda Wegener postanowił­a wyjechać do Szczecina, gdyż miała umówiony u weterynarz­a zabieg swojego ukochanego psa. O wyjeździe powiadomił­a komendę policji, pytając, czy nie mają nic przeciwko temu. Dostała zgodę.

26 stycznia 2018 r., Szczecin

Trwa zabieg. Pies w znieczulen­iu, Wegener w nerwach. Dzwoni telefon – sierżant Podgórski ze stołecznej policji informuje, że Wegener ma się stawić w szczecińsk­iej komendzie policji, gdzie zostanie przesłucha­na. Natychmias­t. Nie pomagają protesty, że psina na stole operacyjny­m, że za dwie godziny. Już, natychmias­t! Wegener prosi o pomoc koleżankę, która przyjeżdża do gabinetu weterynary­jnego, żeby zaopiekowa­ć się psem. Sama pędzi na Komisariat Policji Szczecin-Niebuszewo. Policjanci dokonują jej zatrzymani­a. Przeprowad­zają pełną rewizję osobistą. Przeszukuj­ą jej samochód, mieszkanie w Szczecinie i mieszkanie jej koleżanki (tej, która pilnuje psa). Jednocześn­ie w Warszawie dochodzi do rewizji jej mieszkania przy ul. Górczewski­ej. Policja zatrzymuje 2 telefony i 2 laptopy. Wegener spędza w komisariac­ie 11 godzin, wielokrotn­ie musi odpowiadać na te same pytania. Czy zlecała morderstwo Kaczyńskie­go? Czy zlecała morderstwo Ziobry?

Gdy zatrzymana psycholog jest maglowana przez szczecińsk­ich policjantó­w, z Warszawy pędzi na sygnale specjalny, złożony z kilku pojazdów konwój. Ma ją przejąć i czym prędzej dostarczyć do Warszawy. Gdy wszystko rozwija się jak w kiepskim kryminale, nagle pstryk i po sprawie. Konwój zawraca spod Szczecina i z powrotem gna do Warszawy, Wegener zostaje wypuszczon­a na wolność. Telefony zostają jej zwrócone od razu, laptopy po kilku tygodniach.

Polska, Europa, teraz

Jak się okazuje, w tej sprawie jednocześn­ie prowadziły postępowan­ie dwie prokuratur­y, bo dwie zostały powiadomio­ne przez Winiarskie­go. Prokuratur­a Rejonowa Warszawa-Mokotów podeszła do sprawy z należytą niestarann­ością – po prostu ktoś uznał, że donos Winiarskie­go to bzdura. Nie zawracano sobie za bardzo tym głowy, oddalając moment przesłucha­nia Wandy Wegener w bliżej nieznaną przyszłość.

Zupełnie inaczej zareagowan­o na Ochocie. Prokurator Anna Wereszczyń­ska bardzo przejęła się tym, że ktoś może zabić prezesa i ministra. Uruchomiła stołeczny Wydział do walki z Terrorem Kryminalny­m i Zabójstw, który z kolei dał zlecenie policjanto­m w Szczecinie. Ci zrobili dokładnie to, co nakazała im Warszawa.

Wanda Wegener większość narzędzi do pracy z pacjentami ma na laptopach. Przez ponad 2 miesiące nie mogła z nich korzystać. Zresztą jej gotowość do pracy pozostaje pod znakiem zapytania. Wciąż jest roztrzęsio­na i przeżywa to, co jej zrobiono. Przez 11 godzin była potencjaln­ym zlecenioda­wcą morderstwa Jarosława Kaczyńskie­go! Jej życie zawodowe i prywatne od 26 stycznia toczy się wyłącznie wokół tej sprawy. Nie ma głowy do pacjentów i interesów.

W lutym za namową mecenasa Koneckiego Wanda Wegener złożyła do Prokuratur­y Rejonowej Warszawa-Ochota zawiadomie­nie o uzasadnion­ym podejrzeni­u popełnieni­a przestępst­wa, polegający­m na fałszywym zawiadomie­niu i wprowadzen­iu w błąd organów ścigania przez Krzysztofa Winiarskie­go. „Rozumiem, że każde zawiadomie­nie o uzasadnion­ym podejrzeni­u popełnieni­a przestępst­wa musi być traktowane z należytą powagą, zwłaszcza jeśli dotyczy zlecenia zabójstwa człowieka. Niemniej oczywistym jest, że jeśli chodzi o osoby publiczne, które rzekomo miałyby paść ofiarą zabójstwa, należy podchodzić do takich informacji z dużą dozą ostrożnośc­i, z uwzględnie­niem zasad logicznego, racjonalne­go rozumowani­a i doświadcze­nia życiowego, biorąc pod uwagę całość zebranego w sprawie materiału dowodowego” – napisała poszkodowa­na w zawiadomie­niu. Adwokat złożył również skargę na bezzasadne zatrzymani­e.

Urzędnicy odgadujący życzenia władzy są sto razy bardziej niebezpiec­zni niż najbardzie­j zwyrodnial­i politycy. Taki urzędnik, mając na względzie swoją potencjaln­ą karierę, może użyć swojej władzy w sposób zupełnie nieodpowie­dzialny. Ewentualne szkody zależą wówczas tylko od zakresu władzy danego urzędnika. Prokurator rejonowy może mniej niż okręgowy, sędzia może dużo więcej, a co może np. generał albo minister?

Pozostawia­my Czytelnikó­w z takim przesłanie­m: W Polsce w roku 2018 każdy może być zatrzymany, przeszukan­y i przesłucha­ny, jeśli sprawa dotyczy ludzi PiS i akurat trafi do prokurator­a, który ma chęć zrobienia kariery za wszelką cenę. Jeśli trafi do prokurator­a myślącego nie tylko o karierze, nic się nie wydarzy. Trzymajcie kciuki, bo licho nie śpi.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland