Ziołowe laboratorium
Wrocławskie Ogrody Ziołowe w swojej ofercie mają sadzonki ponad czterystu odmian ze wszystkich szerokości geograficznych.
Na liście tysiąca najszybciej rozwijających się europejskich spółek tygodnika „Financial Times” znalazło się 20 firm z Polski. To głównie przedsiębiorstwa technologiczne. Wśród nich miejsce najwyższe, dwudzieste szóste, zajął Benhauer z Krakowa, trzydzieste – wrocławski Tooploox, czterdzieste szóste – warszawski RTB House, czterdzieste dziewiąte – krakowski CodiLime, sześćdziesiąte – Cloud Technologies z Warszawy, a dwieście czterdziesty drugi był – Creotech z Piaseczna. – Świat zmienia się bardzo dynamicznie i jednym z najważniejszych czynników wpływających na wektory tych zmian jest dokonująca się na naszych oczach technologiczna rewolucja. Polacy i polscy przedsiębiorcy nadspodziewanie dobrze odnajdują się w tak szybko zmieniającym się świecie. Jeśli tylko nie zabraknie nam determinacji, mamy szansę (...) przełamać nasze historyczne, wielowiekowe zapóźnienie technologiczne względem Zachodu – mówi Jacek Kosiec, szef programu kosmicznego w Creotech Instruments. Autorzy rankingu sporządzili go na podstawie porównania tempa przychodów od 2013 do 2016 roku. Przychody w 2013 musiały osiągnąć minimum 100 tys. euro, a te za 2016 miały być na poziomie nie mniejszym niż 1,5 mln euro. Poza tym o miejsce w zestawieniu mogły ubiegać się wyłącznie niezależne przedsiębiorstwa, nie filie większych spółek. I wreszcie główna siedziba kandydata musiała mieścić się się w jednym z 31 krajów Europy. Najwięcej wyróżnionych firm pochodzi z Niemiec (259), Francji (194) i Wielkiej Brytanii (156).
Forsal.pl Torebki marki „Sabrina Pilewicz” noszą: była pierwsza dama, Anna Komorowska, Miss Polonia, Agata Biernat, i mnóstwo zwykłych Polek. – Pierwsza torebka była odpowiedzią na egzamin na studiach. Miałam przedmiot projektowanie galanterii skórzanej i stworzyłam torebkę marzeń dla siebie (...). To ona była pierwszą torebką, którą pokochały moje przyjaciółki – wspomina właścicielka marki. – Dorastałam w domu, gdzie była firma, i wydaje mi się, że podejścia biznesowego nauczyli mnie rodzice, że nie tylko żyjemy artyzmem i designem, czyli tworzeniem, ale każda rzecz, którą tworzymy, musi mieć biznesplan. Spełniamy te mniejsze, większe marzenia, ale budujemy biznes, który ma plan. Projektantka, Sabrina Pilewicz, sprzedaje swoje torby na całym świecie. Można je znaleźć w Nowym Jorku, Paryżu, Mediolanie, a także w Finlandii.
Mambiznes.pl, Natemat.pl
Michał Dewódzki wychował się wśród roślin, gdyż jego rodzice, absolwenci Akademii Rolniczej, na wrocławskich Bielanach od 33 lat prowadzą znane Centrum Kwiatowe. Mimo to zdecydował się ukończyć politologię, a później zarządzanie i zatrudnił się w korporacji. Długo nie wytrzymał i postanowił pójść na swoje.
– Rośliny zawsze były moją pasją, dlatego chciałem zająć się tym, co sprawia mi satysfakcję. Jednak w przeciwieństwie do brata, który pomaga rodzicom w hodowli kwiatów, ja postawiłem na zioła – wyjaśnia Dewódzki.
Pan Michał dostał od rodziców 24 ary (w tym 10 arów pod folią) i tak powstała firma Ogrody Ziołowe. Początki były dość skromne. Po rzadkie, egzotyczne zioła trzeba było jeździć za granicę, przede wszystkim do krajów w basenie Morza Śródziemnego i do Azji Południowo-Wschodniej. Wiele nasion i sadzonek z dalekich podróży przywozili mu znajomi.
– Gdy przed kilku laty znajomi przywieźli mi sadzonki mięty jamajskiej, nawet nie wiedziałem, co to za roślina. O jej wspaniałych właściwościach (zwalcza kaszel, ból gardła, pomaga w leczeniu astmy, kamicy nerkowej, padaczki, a nawet hamuje proces destrukcji kostnej) dowiedziałem się dopiero na uniwersytecie w tajskim Chiang Mai – zapewnia właściciel.
Dziś Ogrody Ziołowe oferują ponad 400 odmian, w tym ponad 100 samej mięty.
– Do mięty mam sentyment od najmłodszych lat, gdyż na różne dolegliwości zaparzała mi ją babcia – mówi Dewódzki. – To roślina z jednej strony o dobroczynnych właściwościach, a z drugiej bardzo ekspansywna, dlatego nie można jej sadzić obok innych ziół.
Pan Michał od początku starał się być pionierem na polskim rynku. W jego kolekcji znajdują się prawdziwe rarytasy. Pochodzące z Kambodży zioło ra uom (stosowane jako przyprawa) nawet w swojej ojczyźnie jest wielką rzadkością.
– Jako pierwszy w Polsce zacząłem sprzedawać pochodzącą z Nowej Gwinei rungię, grzybowe zioło, które dziś oferuje już wiele specjalistycznych gospodarstw. Można więc powiedzieć, że działam na rzecz swojej konkurencji – śmieje się ogrodnik.
Nie tylko egzotyka
Dewódzki był też pionierem hodowli wasabi, japońskiego chrzanu, którego korzeń kosztuje około 1500 zł (za kilogram).
– W moim ogrodzie nie można kupić korzenia wasabi. Trzeba go sobie samemu wyhodować – wyjaśnia właściciel. – Ale ja na swoje prywatne potrzeby oczywiście wyhodowałem ten wyjątkowy rarytas. Przez moment korciło mnie, żeby uprawiać wasabi na dużym areale, ale po pierwsze – nie miałem na to czasu, a po drugie – nie mieściłoby się to w koncepcji firmy. Ale nie ma co gdybać, zwłaszcza że w kraju jest już pierwsza plantacja tej rośliny.
Pan Michał nie ogranicza się do promowania jedynie egzotycznych odmian. Dzięki niemu wiele znanych kiedyś w Polsce ziół ponowie zagościło w naszych ogrodach. Przed dziesięciu laty prawie nikt w Polsce nie słyszał o czosnku niedźwiedzim, choć to zapewne najbogatsza w witaminy roślina w Europie, którą nasze prababki stosowały na odtruwanie organizmu, gojenie ran i wrzodów, obniżanie ciśnienia krwi. Można nim nie tylko leczyć, ale dodawać do sałatek, mięs, ryb czy zup. Równie zapomniana była rukiew wodna, zwana eliksirem młodości, gdyż działa nie tylko antyrakowo, ale także zawiera witaminy A, C, E i K.
Jedne zioła nie wymagają specjalnych zabiegów, inne są prawdziwą zmorą ogrodnika. Na 100 sadzonek ukorzenią się i będą gotowe do sprzedaży zaledwie 1 – 2 sztuki, przez co ich produkcja staje się nieopłacalna, co jednak nie zniechęca właściciela. Tak właśnie jest z oryginalnym paragwajskim yerba mate. Napar z liści tej rośliny nie tylko zmniejsza uczucie senności, głodu i zmęczenia, ale także oczyszcza organizm z metali ciężkich.
Uprawa ziół wymaga pewnej wiedzy prawniczej. To, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu rosło w wielu wiejskich ogródkach, dziś może być zakazane. Tak jest w przypadku maku lekarskiego, z którego można wytwarzać opium, i szałwii zwanej boską, używanej do produkcji wielu dopalaczy.