Nasze błędne koła
Przeraża mnie, że wszyscy są do siebie tak okropnie podobni. Wszyscy wyglądamy tak samo, chodzimy tymi samymi ścieżkami, myślimy tak samo i funkcjonujemy, jakbyśmy byli jednym organizmem. Przeraża mnie, że ciągle powtarzamy te same frazy, frazesy, te same zdania, które były ostatnio w telewizji. Przeraża mnie, że cały czas rozmawiamy o tym samym.
Przeraża mnie, że stoimy cały czas w tym samym miejscu albo w kółko powtarzamy swoje błędy.
Żyjemy w błędnym kole. Sami tworzymy swoje koła. Czy to nie jest przerażające?
Milczymy, kiedy powinniśmy krzyczeć. Uciekamy wzrokiem, kiedy powinniśmy patrzeć. Nienawidzimy, kiedy powinniśmy szanować. Kochamy, kiedy nie powinniśmy zwracać uwagi. Uciekamy, kiedy powinniśmy zostać. Zostajemy, kiedy powinniśmy odejść. Żyjemy w absurdzie, kiedy...
Nie wiem. Może powinnam wymyślić jakieś inteligentne przeciwieństwo, ale nie potrafię. Po prostu nie wiem. To chyba nie żaden wstyd najzwyczajniej w świecie nie wiedzieć. Mieć wątpliwość.
Mam niejasne wrażenie, że póki mamy wątpliwości, że dopóki jest w nas jakakolwiek niepewność, dopóty myślimy. Jesteśmy dziećmi. Nie przyjmujemy wszystkiego takim, jakie jest. Zastanawiamy się nad sensem i bezsensem. Uczymy się i robimy małe kroczki do przodu. Potrafimy marzyć.
Co z tego, że nawet nasze marzenia są do siebie podobne? Są prawie identyczne. Kropka w kropkę. To przerażające, kiedy uświadomię sobie, że pragnę tego, czego pragnie większość, że śnię o tym samym, o czym śnią moje koleżanki.
Nie wiem tylko, czy straszniejsze jest uświadomienie sobie teraz, że jesteśmy podobni, czy dalsze życie w przekonaniu o naszej wyjątkowości.