Książę Wawrzyniec Niesforny
Za samowolę parlament obciął pensję bratu króla Belgów
93 posłów było za, a 23 przeciw! Tym samym belgijska Izba Deputowanych przyjęła wniosek premiera Belgii Charlesa Michela. 43-letni polityk uzasadniał nałożenie kary na księcia Wawrzyńca faktem, że 55-latek był uprzedzany przez rząd, że przed rozpoczęciem jakiejkolwiek działalności dyplomatycznej musi uzyskać pozwolenie od ministerstwa spraw zagranicznych Belgii.
Tymczasem książę w mundurze belgijskiej marynarki wojennej udał się – bez poinformowania o tym stosownych władz – na przyjęcie zorganizowane w chińskiej ambasadzie w Brukseli z okazji 90. rocznicy utworzenia armii Chin. Co gorsza, opublikował w internecie zdjęcia, gdy kroi tort w czasie rautu. Większość członków rządu dowiedziała się o tym dopiero z tabloidów, które od dawna kochają niesfornego księcia. Posłowie mieli zdecydować, czy należy o 15 procent obniżyć wynagrodzenie księcia Wawrzyńca. Biorąc pod uwagę, że w tym roku miał dostać od belgijskich podatników 307 tys. euro pensji, to samowola będzie go kosztowała 46 tys. euro.
Wawrzyniec próbował się bronić i napisał bardzo emocjonalny trzystro- nicowy list otwarty do posłów i narodu belgijskiego. Głosowanie parlamentu nazwał sądem nad jego życiem, które wyrządzi jemu, żonie i trójce ich dzieci ogromną szkodę, gdyż nie mają oni dostępu do belgijskich świadczeń socjalnych. Książę żalił się w liście, że jest zależny od państwowych apanaży, bo rodzina królewska nigdy nie pozwalała mu, aby zarabiał na życie. „Powodem dyskusji nad obniżeniem mojej wypłaty są czynniki polityczne i medialne. Ceną jest moje życie, które w dużej mierze teraz jest już za mną. Musiałem nawet uzyskać pozwolenie na ślub. Do dziś płacę za to, że poślubiłem ukochaną kobietę, która jednak nie miała ani fortuny, ani tytułu szlacheckiego” – napisał Wawrzyniec.
Książę studiował w Królewskiej Akademii Wojskowej w Brukseli. W 1985 roku został podporucznikiem marynarki wojennej, a 9 lat później komandorem porucznikiem. Jednak Belgowie nadali mu wtedy przydomek „Książę Gaz do Dechy”. Nie umiał się bowiem powstrzymać przed jazdą z nadmierną prędkością. Fotora- dary w Brukseli robiły mu wielokrotnie zdjęcia na pięćdziesiątce, gdy jechał ponad 140 km/godz. W końcu w 2011 roku zabrano mu prawo jazdy. Kontrowersje wzbudzał wiele razy. W 2004 roku wpadł na pomysł, aby ojcem chrzestnym jego córki Louise został przyjaciel mieszkający w USA – najstarszy syn ostatniego szacha Iranu – Cyrus Reza Pahlawi, ale zabraniało mu tego prawo kanoniczne, bo Cyrus jest muzułmaninem. Sprzeciwiły się także władze Iranu, które zamroziły nawet z tego powodu stosunki dyplomatyczne z Belgią. Ostatecznie matkami chrzestnymi Louise zostały córka Wielkiego Księcia Luksemburga oraz żona księcia Liechtensteinu.
Później przylgnął do niego przydomek „Przeklęty Książę”, gdyż ciągle wikłał się w afery. W 1999 roku np. w defraudację 2,2 miliona euro ze środków belgijskiej marynarki wojennej zamieszany był doradca księcia, ale 185 tys. euro ze sprzeniewierzonej sumy poszło na renowację willi Tervuren, która należy do królewskiej fundacji, a mieszka w niej Wawrzyniec. W czasie procesu książę został powołany na świadka, ale stwierdził, że nic nie wiedział o nielegalnym pochodzeniu pieniędzy na remont. Król oddał wtedy 185 tys. na konto marynarki. Wcześniej Wawrzyniec bez zgody rządu odwiedzał w Libii dyktatora Kaddafiego, a w 2011 roku poleciał do dawnej belgijskiej kolonii – Demokratycznej Republiki Konga. (PKU)