Zwierciadlany dotyk
Wykorzystał swą rzadką chorobę i został lekarzem czującym ból pacjentów
Joel Salinas pamięta, gdy po raz pierwszy czuł, że umiera. Jako student medycyny był świadkiem zatrzymania akcji serca. – Patrzyłem na resuscytację pacjenta, ale na plecach czułem zimno podłogi, na której on leżał, odczuwałem też ucisk na klatce piersiowej, a później drapanie w gardle, jakby to mnie wkładano rurkę do intubacji – opowiadał o zdarzeniu z 2008 roku.
Jeszcze nie wiedział, że cierpi na chorobę zwaną synestezją lustrzaną. Gdy pół godziny później stwierdzono śmierć pacjenta, Salinas doświadczył „niesamowitej ciszy”: – Nic już nie czułem; to było jak nie z tego świata. Pobiegłem sprawdzić w lustrze, czy jeszcze żyję. Obieca- łem sobie, że nie pozwolę już mojemu organizmowi na tak silną reakcję.
Synestezja to stan, w którym jedne zmysły łączą się z innymi. Na przykład chory czuje smak słuchanej muzyki. Salinas zapamiętał, że gdy w szkole rozbrzmiewał dzwonek, to widział kolor niebieski oraz żółty. Uwielbiał się przytulać, bo wtedy mógł zobaczyć srebrzystoniebieską barwę. Kochał telewizję, gdyż jego ciało silnie odczuwało każdy ruch na ekranie. Gdy kojota z kreskówki „Struś Pędziwiatr” potrąciła ciężarówka, Salinas czuł się, jakby sam został rozjechany na drodze.
– Gdy pisałem literę B, to musiała być pomarańczowa, dwójka – czerwona, a czwórka niebieska. Nie czułem więc, dlaczego dwa plus dwa daje cztery – opowiadał. Kojarzenie z kolorami pomogło mu jednak zapamiętywać różne słówka i stał się mistrzem ortografii. Już jako nastolatek zauważył, że czuje się lepiej, gdy pomaga innym. Postanowił zostać lekarzem. Do 2005 roku myślał, że ludzie postrzegają świat tak samo jak on. Najciężej było na studiach. Gdy lekarz nacinał brzuch pacjenta, Salinas odczuwał ból tego cięcia, a gdy patrzył na jego organy wewnętrzne, czuł gorąco i wiercenie we własnym brzuchu.
Po tym jak w 2008 roku zobaczył śmierć, zaczął panować nad odczuciami. Patrzył na rękaw lub kołnierzyk pacjenta i jego odczucia słabły. Za to ta istna „hiperempatia” pomogła mu w leczeniu chorych. Zawsze wie, kiedy są głodni, spragnieni czy coś ich boli. – Muszę dbać o ich dobry stan, bo wtedy i ja mam lepsze samopoczucie – stwierdził Salinas. Odczuł także, jak wielkim problemem dla wielu chorych w szpitalu jest samotność.
Doktor nie jest jedynym cierpiącym na tę chorobę. Szacuje się, że dotyka ona 1,6 proc. ludności na świecie. Jednak naukowcy dopiero od niedawna badają synestezję. Zakładają, że wszyscy się z nią rodzą (okazało się, że dzieci widzą różne kształ- ty w różnych kolorach), dlatego wychodzą z założenia, że z wiekiem zmniejsza się u ludzi to połączenie wszystkich zmysłów. Mózg zrywa te niepotrzebne. U chorych na synestezję ten proces po prostu nie następuje.
Obecnie jest więcej danych na temat tej choroby i coraz więcej osób przyznaje się, że na nią cierpi. Kiedyś bali się, że zostaną potraktowani jak dziwacy lub kłamcy. Salinas poznał pochodzącą z Liverpoolu Fione Torrance i ta kobieta opowiedziała mu, że najgorzej do tej pory odczuła wypadek samochodowy, który wydarzył się na jej oczach. Zaczęło ją mdlić i prawie zemdlała. Salinas stwierdził, że dobrze było słyszeć, że ktoś inny podobnie jak on odczuwa otaczającą ich rzeczywistość.
35-latek jest obecnie adiunktem w klinice neurologii na Harvard Medical School w Bostonie. Pracuje też w pobliskim szpitalu. I jak twierdzi, nie wyobraża już sobie życia bez tej choroby, bo nie byłby tym, kim jest. (PKU)