Książę Lubomirski sfotografuje ślub księcia Harry’ego
Pozowały mu największe światowe gwiazdy, teraz...
Książę Harry i panna Meghan Markle postanowili, że Alexi Lubomirski będzie oficjalnym fotografem na ich ślubie w sobotę 19 maja – oświadczył Pałac Kensington. Reakcja Lubomirskiego była równie kurtuazyjna: – Jestem podekscytowany i zaszczycony, mogąc uwiecznić historyczną chwilę. Wielką radość sprawia mi fakt, że mogę być świadkiem kolejnego rozdziału tej wspaniałej miłosnej historii.
Sformułowanie tak eleganckiej odpowiedzi nie było dla fotografa zadaniem trudnym, wszak sam pochodzi z rodu arystokratów. Alexi Lubomirski herbu Szreniawa jest jednym z najsłynniejszych artystów. Jego portfolio imponuje. Pozowały mu: Angelina Jolie, Beyoncé, Charlize Theron, Gwyneth Paltrow, Natalie Portman, Jennifer Lopez, Salma Hayek, Katy Perry, Sarah Jessica Parker, Jennifer Aniston, Julia Roberts, Nicole Kidman, Scarlett Johansson. Pracuje dla magazynów: „People”, „Harper’s Bazaar”, „Viva”, „Vogue”. Z rodziną królewską łączy go nie tylko szlachetne pochodzenie. Księcia Harry’ego i jego narzeczoną poznał w ubiegłym roku, gdy robił im fotografie zaręczynowe. Jak głosi plotka, Meghan obejrzała przedtem jego prace na Instagramie i natychmiast go zaangażowała. Zdjęcia okazały się niekonwencjonalne. Nie było w nich monarszego sztywniactwa. Harry i Meghan tulili się, trzymali za ręce, patrzyli sobie w oczy. Alexi opisuje tę sesję jako jedną z najprostszych, najbardziej radosnych prac, ponieważ oboje byli tak cudownie zakochani. Zdjęcia pokochali poddani. Musiały się też spodobać w Pałacu, skoro ich autora zatrudniono po raz drugi. Na wybór dokonany przez wnuka królowej mógł wpłynąć również fakt, że Alexi jest uczniem Peruwiańczyka, Maria Testino, ulubionego fotografa księżnej Diany. W krwi Lubomirskiego krąży eklektyczna mieszanka. Matka pół-Angielka, pół-Peruwianka, ojciec – po części Francuz, po części Polak. On sam urodził się w Anglii, a po rozwodzie rodziców zamieszkał z matką i brytyjskim ojczymem w Botswanie. O arystokratycznym pochodzeniu mówi publicznie od niedawna i bardzo jest ciekaw swoich korzeni. Zapytany, kogo najchętniej z żyjących lub nieżyjących zaprosiłby na kolację, odparł: – Mojego dziadka ze strony ojca (Marcin Lubomirski). Nigdy go nie spotkałem, a był ostatnim ogniwem polskiej części mojej rodziny. Ludzie opisują go jako eleganckiego, czarującego dżentelmena patriotę i kogoś, kto był kwintesencją książęcości.
Arystokrata w sercu
O tym, że przysługuje mu jakiś tytuł, Alexi dowiedział się późno. Miał 11 lat, gdy ojciec przysłał mu
list z Francji. Na kopercie przed nazwiskiem widniało słowo „książę”. – Byłem zdezorientowany i pokazałem to mamie – wspomina Lubomirski. – A ona powiedziała: OK, ojciec chce, żebyś wiedział. I wyjaśniła synowi tajemnicę jego pochodzenia. – Dla mnie, jedenastolatka, ta wiadomość wydawała się najlepszą rzeczą na świecie. Czułem się jak Luke Skywalker. Pochwalił się kolegom. Przez tydzień był bohaterem, później zaczęli go wyśmiewać i nazywać „księżniczką Alexis”. Kolejny zawód sprawiła mu matka, tłumacząc, że za tytułem nic się nie kryje. Nie ma pałaców, koni, dzieł sztuki, ziemi ani wojska. Poczuł się zawiedziony. Jak być magnatem bez tych atrybutów? Wtedy matka powiedziała coś, co zapamiętał na zawsze: – Jeśli chcesz zostać księciem we współczesnym świecie, musisz być księciem w swoim sercu i w czynach. Wiele lat później napisał książeczkę dla swojego syna. Nosiła tytuł: „Princely Advice for a Happy Life” („Książęca rada na szczęśliwe życie”). Ukazała się również w Polsce po tytułem: „Rady dla młodego dżentelmena”. – To bardzo dziwne, że nie potrafisz opowiedzieć ludziom o miłości, jaką czujesz do dziecka. Dla mnie to było najbardziej niesamowite doświadczenie, więc chciałem mu dać coś specjalnego na jego pierwsze urodziny. Książka traktuje o dobrych manierach, rycerskości, romantyzmie, o wszystkim, czym arystokrata duszy powinien się kierować. Od codziennych zachowań, jakie wpoiła mu matka, takich jak otwieranie drzwi kobietom czy ustępowanie miejsca starszym, aż po lekceważenie doczesnych dóbr. – Jedną rzeczą, której nauczyłem się od mojej polskiej arystokratycznej rodziny, jest to, że rzeczy material- ne są ulotne. To samo uświadomiła mu śmierć ukochanego ojczyma. Umarł trzy tygodnie po postawieniu diagnozy. Trzeba żyć uważnie, twierdzi książę. – W metrze widzisz, jak ludzie wchodzą i wychodzą wpatrzeni w swoje telefony. Mogłoby się zdarzyć coś magicznego, a oni by tego nie dostrzegli. A mogli zobaczyć miłość swojego życia...
Kobieta to nie obiekt
Lubomirski twierdzi, że większość jego prac powstała dzięki silnym kobietom. – Kobiety w moim życiu nie są obiektami, są celebrowane. Nie są zależne i pozbawione życia, ale silne, szczęśliwe, pewne siebie. Lecz choć uwielbia robić zdjęcia modelkom i aktorkom, to największą przyjemność sprawia mu fotografowanie żony. Giada Lubomirski z domu Torri, córka Kubanki i włoskiego producenta filmowego, urodzona w Nowym Jorku stylistka i projektantka, jest matką jego dwóch synów i ulubioną muzą. – Kiedy robię jej zdjęcia, czuję się jakbym pisał wiersz. Spotkał ją w galerii na Manhattanie, zakochał się, a później wzięli ślub w Polsce na zamku w Wiśniczu, dawnej siedzibie Lubomirskich. Mówi o Giadzie z miłością i uznaniem: – Moja żona z pasją traktuje wszystko, co robi, mówi trzema językami, jest obywatelką świata, inteligentną, kreatywną. To ekowojowniczka, niesamowita tancerka, ma fantastyczny styl i jako dodatkowy bonus – uśmiech, który rozpędza najcięższe chmury. Dla dżentelmena romantyzm jest ważny. – Kiedy się żeniłem, pomyślałem, że to wstyd, że co roku obchodzi się tylko jedną rocznicę ślubu. Więc każdego ósmego dnia piszę żonie wiersz, daję różę, daję perłę. Miłość jest jak dziecko. Nie można powiedzieć: Hurra! Mamy dziecko! I zostawić je w kącie. Musisz je karmić, pielęgnować, nagradzać, przytulać. Na pytanie, co później zrobią z tymi perłami, Alexi odpowiada bez namysłu: – Jeśli będziemy mieli córkę lub wnuczkę, nawleczemy je na sznurek, a ona będzie nosić naszą miłość na szyi. Kobiety odgrywają w życiu księcia najistotniejszą rolę. To je przede wszystkim fotografuje. Nie tylko te sławne i powszechnie uważane za urodziwe. Wydał album „Diverse Beauty”, gdzie zakwestionował konwencjonalne pojęcie piękna. Są tu wspaniałe zdjęcia dziewczyn kalekich, puszystych, transseksualnych. – Chciałem zrobić projekt, w którym nie ma granic, by nikt nie mógł powiedzieć, że ta modelka się nie nadaje, bo jest zbyt piegowata, za wysoka, za gruba. Pomysł na „Różnorodne piękno” powstał, gdy robił zdjęcia Lupicie Nyong’o, kenijskiej aktorce o bardzo ciemnej skórze. Prosiła go, czy może przypilnować, by edytorzy jej nie rozjaśnili. – Byłem zszokowany, przejrzałem archiwum starych prac i zauważyłem, że kiedy fotografowałem ciemniejsze dziewczyny, czasopisma rozjaśniały ich skórę bez mojej wiedzy. Gdy zapytał, czemu to robią, powiedzieli, że jeśli na okładce umieszczą czarną twarz, sprzedaż spadnie o 30 procent.
Uwiecznienie ślubu wnuka królowej Elżbiety II będzie kamieniem milowym w karierze księcia Lubomirskiego. Meghan i Harry złamali tradycję, wybierając nowojorskiego artystę. Oczywistym faworytem wydawał się bowiem Francuz Hugo Burnand, który robił zdjęcia ślubne Williamowi i Kate, a wcześniej dokumentował uroczystość zaślubin Karola i Camilli. Burnand ujawnił, że przygotowania do ślubu Williama zajęły mu kilka miesięcy. Nowy fotograf musi się więc bardzo śpieszyć, bo do wypełnienia zadania życia pozostały niecałe cztery tygodnie. (EW)