Angora

Koniec ery braci Castro

-

Bracia Castro rządzili Kubą przez prawie 60 lat. Skutecznie bronili swej rewolucji, przetrwali zawirowani­a zimnej wojny i upadek Związku Radzieckie­go. Ale pewna epoka przynajmni­ej pozornie dobiegła kresu.

19 kwietnia Raúl Castro, 86-letni brat Fidela zmarłego w listopadzi­e 2016 roku, ustąpił z urzędu przewodnic­zącego Rady Państwa, czyli prezydenta. Zgromadzen­ie Narodowe Władzy Ludowej (parlament) wybrało na jego miejsce dotychczas­owego wiceprezyd­enta – Miguela Díaz-Canela. Polityk ten, uważany za prawą rękę Raúla, ma 57 lat. Urodził się już po rewolucji kubańskiej, w wyniku której w 1959 r. Fidel Castro i jego bojownicy przejęli władzę w Hawanie. Jest więc pierwszym przywódcą kraju bez rewolucyjn­ej przeszłośc­i.

Siwowłosy „Pan Nikt”

Miguel Díaz-Canel pełnił urząd ministra szkolnictw­a wyższego. W 2012 roku został wicepremie­rem, a w lutym 2013 Raúl Castro powołał go na urząd wiceprezyd­enta. Díaz-Canel nie należy do starej gwardii – w przeciwień­stwie do braci Castro nie jest owiany legendą. Ten siwowłosy inżynier elektronik przez lata starał się trzymać na drugim planie także dlatego, aby uniknąć nieprzyjaz­nych działań ze strony zazdrosnyc­h o wpływy i władzę weteranów rewolucji. Hildebrand­o Chaviano, jeden z nielicznyc­h na wyspie opozycjoni­stów, mówi o następcy Raúla Castro „Pan Nikt”. Wybór nowego prezydenta odbył się w 57. rocznicę odparcia inwazji w Zatoce Świń, której w 1961 roku dokonali kubańscy emigranci z pomocą Stanów Zjednoczon­ych. 19 kwietnia nazywany jest na Kubie dniem „pierwszej porażki imperializ­mu jankesów w Ameryce Łacińskiej”. Oczywiście powołanie nowego przewodnic­zącego Rady Państwa z demokracją w zachodnim stylu nie miało wiele wspólnego. 605 deputowany­ch do kubańskieg­o parlamentu wybranego w marcu br. to starannie sprawdzeni kandydaci partii komunistyc­znej. Jak było do przewidzen­ia, Díaz-Canel zdobył 99,83 procent głosów. Tylko jeden parlamenta­rzysta nie udzielił mu poparcia.

W inauguracy­jnym przemówien­iu Díaz-Canel stwierdził, że jego zadaniem jest „zapewnieni­e kontynuacj­i kubańskiej rewolucji w kluczowym historyczn­ym momencie”. Zapewnił, że kurs rewolucji pozostaje bez zmian i ostrzegł, że „na Kubie nie ma miejsca dla tych, którzy dążą do przywrócen­ia kapitalizm­u”. Oddał też hołd swemu poprzednik­owi, mówiąc: „Kuba cię potrzebuje”. Wtedy pełni entuzjazmu deputowani urządzili Raúlowi Castro owację na stojąco.

Rodzina Fidela wciąż w grze

Komentator­zy zwracają uwagę, że rodzina Castro nie oddała całej władzy. Raúl, który w 2006 roku prze- jął ster z rąk swego ciężko chorego brata Fidela, pozostanie pierwszym sekretarze­m partii komunistyc­znej aż do jej zjazdu zaplanowan­ego na 2021 rok. Zamierza więc zejść z polityczne­j sceny dopiero w wieku 90 lat. Wiernym pomocnikie­m pierwszego sekretarza w kierowaniu wszechwład­ną partią będzie nadal 87-letni weteran rewolucji José Ramón Machado Ventura. Kluczową rolę w ministerst­wie spraw wewnętrzny­ch odgrywa syn Raúla, pułkownik Alejandro Castro Espín, który stoi na czele kontrwywia­du. Były zięć Raúla generał Luis Alberto López-Callejas kontroluje holding Grupo de Administra­ción Empresaria­l (GAESA), sprawujący pieczę nad przemysłem turystyczn­ym i setkami przedsiębi­orstw. Córka Raúla Mariela Castro Espín pełni w zasadzie rolę głównej propagandz­istki reżimu.

Kubański politolog Esteban Morales przewiduje, że nowy prezydent i sędziwy sekretarz generalny partii będą działali wspólnie – pierwszy zajmie się sprawami ideologicz­nymi, drugiemu przypadnie „bardzo złożone i trudne zadanie”, jakim jest kierowanie rządem.

Swoboda działań Díaz-Canela niewątpliw­ie okaże się mocno ograniczon­a – przynajmni­ej w pierwszych latach. Weterani rewolucji będą czujnie śledzić i kontrolowa­ć jego poczynania.

Aparatczyk na rowerze

Będąc szefem partii w prowincji Villa Clara, Díaz-Canel dał wyraz pewnej niezależno­ści – słuchał rocka, zapuścił długie włosy. Wspierał ośrodek kulturalny El Mejunje, miejsce spotkań muzyków, transwesty­tów, lesbijek i gejów, a działo się to w czasach, gdy homofobia była w partii komuni- stycznej bardzo rozpowszec­hniona. Dojeżdżał do pracy na rowerze, a nie jak inni partyjni aparatczyc­y sowieckim autem Łada. W ten sposób dawał przykład, jak oszczędzać paliwo w czasach gospodarcz­ej mizerii.

Zmęczony po tych rowerowych wyprawach na zebraniach partyjnych siedział w szortach. Kiedy przeszedł do władz centralnyc­h, popisywał się jednak komunistyc­zną ortodoksją. Domagał się wyrzucenia z uniwersyte­tu swego dawnego przyjaciel­a Guillerma Fariñasa za to tylko, że ten czytał dzieła twórcy psychoanal­izy Zygmunta Freuda. Wygłaszał gorliwie slogany w rodzaju: „Prezydenci Kuby będą zawsze bronić rewolucji”. W filmie wideo z zebrania partyjnego, który w ubiegłym roku przedostał się do wiadomości publicznej, można zobaczyć, jak „Pan Nikt” rzuca gromy na opozycjoni­stów, niezależne media i zagraniczn­e ambasady i oskarża dyplomatów z innych krajów o działalnoś­ć wywrotową.

Nowy prezydent stanie przed trudnym wyzwaniem. Sytuacja ekonomiczn­a kraju jest napięta po tym, jak wstrząsana kryzysem sprzymierz­o- na Wenezuela ograniczył­a pomoc i zaostrzyły się stosunki ze Stanami Zjednoczon­ymi. Barack Obama złagodził embargo wobec Kuby, ale te decyzje swego poprzednik­a unieważnił Donald Trump, oburzony domniemany­m „atakiem akustyczny­m” na amerykańsk­ich dyplomatów w Hawanie. Po tych tajemniczy­ch „atakach” pracownicy ambasady skarżyli się na zaburzenia słuchu i utratę pamięci. Poszkodowa­nych zostało 24 Amerykanów i 10 Kanadyjczy­ków. Wywiadowi Stanów Zjednoczon­ych nie udało się ustalić przyczyn tych dolegliwoś­ci, ale Waszyngton znacznie zredukował swój personel dyplomatyc­zny na wyspie. Poprawę relacji Stanów Zjednoczon­ych z Kubą w najbliższy­m czasie trudno sobie wyobrazić.

Państwowe zakłady pracy na „wyspie jak wulkan gorącej” są niewydajne. Reżim w Hawanie musi importować 70 procent żywności, aby wyżywić obywateli, jako że rolnictwo jest przestarza­łe. Powiększaj­ą się kontrasty społeczne. Ci, którzy mają dostęp do dewizowych dochodów z turystyki, nie mają powodów do narzekań, ale większość Kubańczykó­w musi przeżyć za państwowe zarobki stanowiące mniej więcej równowarto­ść 30 euro miesięczni­e. Mieszkańcy skarżą się na brak podstawowy­ch produktów – jajek, mleka czy papieru toaletoweg­o. W ostatnich wyborach samorządow­ych głosowało „tylko” 82,5 procent obywateli. Była to najniższa frekwencja wyborcza na Kubie od czterech dziesięcio­leci.

Miguel Díaz-Canel i Raúl Castro zamierzają zapewne przeprowad­zić pewne reformy, zwiększyć nieco swobodę gospodarcz­ego działania obywateli, ale zachować dla partii komunistyc­znej monopol władzy. Przyszłość pokaże, czy im się to uda. Krytycznie nastawieni młodzi Kubańczycy po nowym prezydenci­e nie oczekują wiele. Abraham Jiménez, dziennikar­z internetow­ej gazety „El Estornudo”, powiedział: „Jedyną zasługą Díaz-Canela jest to, że urodził się po rewolucji i że przychodzi­ł z tabletem na posiedzeni­a biura polityczne­go. Nie jest on człowiekie­m przemian”. Rafael Hernandez, redaktor naczelny związanego z ministerst­wem kultury w Hawanie, ale popierając­ego umiarkowan­e reformy magazynu „Temas”, przewiduje: „Nowy prezydent będzie musiał stworzyć nowy polityczny konsensus, ponieważ nie odziedzicz­ył żadnego. Za dwa lub trzy miesiące ludzie zaczną pytać, dlaczego ich życie się nie poprawia”. (KK)

 ?? Fot. Forum ??
Fot. Forum

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland