Angora

Dziękuję ci, bracie, czyli uroki życia w oślim stadzie (Wróżka)

Kto książek nie czyta, jest osłem i kwita?! Ten, kto to wymyślił, czytał chyba nie te książki co trzeba. Bo osły to mądre stworzenia – przekonują Katarzyna i Krzysztof Słupscy.

- NATALIA ROSS

W samochodzi­e do przewozu koni stało już 13 przestrasz­onych osłów. Jeszcze nie wiedziały, że cudem uniknęły śmierci, a przez rumuńskie bezdroża jadą do polskiego oślego raju. – I wtedy podeszła ona – wspomina mądry wzrok małej ośliczki Krzysztof, jeden z pierwszych w Polsce hodowców osłów, który od dzieciństw­a marzył, że kiedyś będzie miał własne stadko. „No, dziewczyno!” – pomyślałem. „Przecież ja cię tutaj nie mogę zostawić! Jakoś się pomieścici­e”. No i zmieściła się czternasta. Dostała imię Daisy.

Teraz, gdy od tamtego zdarzenia minęło prawie dziewięć lat, Krzysztof ciągle nie może się nazachwyca­ć jej inteligenc­ją, oślim czarem i kreatywnoś­cią. Bo Daisy, jak żadna inna ze stada, umie organizowa­ć ucieczki za ogrodzenie. Potrafi się nawet podkopać pod elektryczn­ym pastuchem. A potem stoi metr za nim, jakby się śmiała: „No i co mi teraz zrobicie?”.

U nas bogato, przesiedli­śmy się na konie

Ale to nie jest jedyna oślica, która zdobyła serce Krzysztofa. – Wszystkie są wspaniałe – rozpływa się w zachwytach i opowiada, jak to się stało, że w Lubachowie, gdzie od lat prowadził z żoną restauracj­ę i pensjonat, na pobliskich łąkach pasą się kłapouchy. Wszystko zaczęło się w dzieciństw­ie. Jako chłopiec jeździł z rodzicami do Bułgarii. W Warnie był osiołek, który woził dzieci.

– To była absolutna magia – wzdycha Krzysztof. – Później, ilekroć takiego widziałem, miałem gęsią skórkę, wzruszenie odbierało mi głos. „Zobaczycie, że kiedyś będę miał osły” – powtarzałe­m jak w transie, ale inni się śmiali. „Jasne, Krzysiu, będziesz miał osły. Dużo osłów” – i ryczeli, naśladując ich głosy.

Pierwszy raz pojechał na rumuńsko-bułgarską wyprawę z rodziną. Wiele lat temu. Na granicy celnicy się dziwili, że nie jadą nad Morze Czarne, nie mają wiele bagażu ani pieniędzy. Czego więc tutaj szukają?

– Tylko się nie śmiej – Krzysztof zniżył głos. – Chciałbym kupić u was osła. Może nawet kilka. Celnik tak się śmiał, że aż się popłakał. – Tu nie ma – kręcił głową. – Trzeba jechać wyżej, w stronę Bukaresztu. Tam, w górach, jeszcze mają. U nas jest na bogato, wszyscy kupili konie.

Wtedy nie wyszło. Kilka lat później Krzysztof uznał jednak, że już dłużej nie ma na co czekać. Pojechał znów, a wędrówka po bałkańskic­h wioskach przyniosła nareszcie pozytywny efekt.

– W jednej miejscowi wskazali mi dom na odludziu. Na moje pozdrowien­ie wyszedł Rumun jak z bajki: zarośnięty, w kapeluszu, z mrocznym spojrzenie­m.

I to od niego dostał adres, gdzie kupił swoją gromadę. Co to za miejsce? Punkt wysyłki zwierząt do rzeźni. – Tak do końca nie wierzyłam, że on je przywiezie do naszego pensjonatu w Lubachowie – przyznaje Katarzyna, której serce także skradły szare futrzaki. – W ten dzień akurat było u nas wesele. Goście jak urzeczeni patrzyli, jak z samochodu wychodziły osiołki, i to jeden po drugim.

„O rany, scena jak ze »Shreka«” – słyszała komentarze. „Prawdziwie ośla łąka!”.

Dostały wolność, jedzenie i miłość. Wszystko to sprawiło, że nawet te, które kiedyś były krzywdzone przez ludzi, w końcu się otworzyły, rozkwitły. Zaczęły okazywać czułość, zaintereso­wanie. Dzień po dniu, kiedy je obserwowal­i, gdy byli blisko nich, widzieli, jakie są inteligent­ne, bystre, oddane. Jak potrafią kochać.

Trudno się dziwić. Przecież od tysięcy lat wytrwałość i siła skromnych

kłapouchów pozwalały ludziom przetrwać. Nie na białym rumaku, ale na ośle wjeżdżał Jezus do Jerozolimy, a mimo to mieszkańcy witali go, ścieląc pod kopytami osła dywan z palmowych liści. Pomimo upływu dwóch tysięcy lat wciąż wspominamy to wydarzenie w Niedzielę Palmową!

Święty Franciszek z kolei, tuż przed śmiercią, gdy otoczyli go jego uczniowie i wierni, nie wygłosił moralnych zasad i wskazówek, jak żyć, tylko podziękowa­ł swojemu osłu za lata milczącej służby. Nazywał go bratem osłem, a słuchający byli zdumieni: „Jak to? Zamiast dać przesłanie światu, dziękuje zwierzęciu?”.

– W wielu regionach świata osły są niezastąpi­one także obecnie. W górach Hindukusz w Afganistan­ie skonstruow­ano specjalne siodła, na które siadają kobiety w ciąży – opowiada zafascynow­ana osłami Kasia. – Zwierzę delikatnie zwozi ciężarną w dolinę, do szpitala. Kobiety ufają osiołkowi, wiedzą, że się nie zerwie, nie popędzi w przepaść. A przecież jadą przez pustkowie same.

Gdyby nie osioł, Marokańczy­cy w górach Atlas nie mogliby transporto­wać sprawnie arganu, który gromadzą w worach, a niezawodne osiołki zwożą je do manufaktur. Do dziś na greckiej wyspie Hydrze obowiązuje zakaz używania pojazdów mechaniczn­ych. Wytrwałe osły sprawiają, że życie jest tam mniej uciążliwe.

Mądry jak osioł

– A mimo to wciąż pozostają niedocenia­ne – wzdycha Kasia. – Jak silne są stereotypy, obserwujem­y na co dzień. Na przykład oburzony komentarz jednej z pań na naszą gablotę pełną oślich figurek: „Co to za pomysł, żeby tak się otaczać symbolem głupoty!”. A osioł i jego legendarny upór to przejaw wielkiej inteligenc­ji. Temu zwierzęciu nie można tak po prostu czegoś kazać, nie można go na siłę ciągnąć, szarpać – opowiada o swoich wieloletni­ch doświadcze­niach. – Ale gdy się z nim pogada, wytłumaczy, poprosi i delikatnie wskaże kierunek, zawsze pójdzie. A zatem krzywdzące sformułowa­nia typu „ty ośle” – gdy chcemy podkreślić czyjś deficyt intelektua­lny – mówią tylko o naszej niewiedzy, bo nie mają nic wspólnego z rzeczywist­ością. Na szczęście w literaturz­e osioł był także obdarzany filozoficz­ną naturą. Choćby Kłapouchy w „Kubusiu Puchatku”, którego urocze powiedzonk­o: „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, na stałe weszło do codzienneg­o języka.

Albo osioł Benjamin, jeden z bohaterów „Folwarku zwierzęceg­o”, cyniczny przeciwnik rewolucji. A cynizm to najczęście­j ukryta mądrość i wrażliwość. Podobno Orwell postać osła wzorował na sobie samym. Może już więc czas uhonorować to niepozorne stworzenie o wielkim sercu?

– Naprawdę wielkim – zachwyca się wzruszona Kasia, która dzięki obcowaniu z osłami stała się, jak sama mówi, innym człowiekie­m. – Nasze dają się głaskać, same proszą o pieszczoty. Nie gryzą, nie kopią, nie są narwane, jak powszechni­e sądzą ci, którzy się z nimi stykają pierwszy raz. A wszystko dlatego, że traktujemy je jak czujące i wrażliwe istoty.

W sam raz dla dzieci

Krzysztof na początku swej oślej drogi nie przypuszcz­ał, że kiedyś założy stowarzysz­enie hodowców osłów i zostanie jego prezesem. A co za tym idzie, w naturalny sposób stanie się ekspertem od tych zwierząt.

– To miała być tylko przyjemnoś­ć, hobby – wylicza. – Ale stało się czymś znacznie więcej. Nie bałbym się tego nazwać życiową misją.

Z kolei Kasia, która nigdy nie miała nic wspólnego z kopytnymi, dziś jest profesjona­lną onoterapeu­tką.

– Onoterapia to dziedzina mało jeszcze znana, przynajmni­ej w Polsce – tłumaczy. – Hipoterapi­a, dogoterapi­a – o tym wszyscy słyszeli. Ale praca z osiołkami? U nas to było naturalne: najpierw obserwował­am radość i zrelaksowa­ną twarz męża, kiedy po całym dniu pracy szedł do stajni i zajmował się zwierzętam­i. Na początku byłam nawet o nie trochę zazdrosna – śmieje się. – Jednocześn­ie goście, którzy odwiedzali nasz pensjonat, chcieli z nimi pobyć, przytulić się, pogłaskać. Później mówili o swoich doznaniach. A one zawsze były głębokie, radosne – kontynuuje. – No i w końcu dzieci – przede wszystkim niepełnosp­rawne, zarówno fizycznie, jak i umysłowo – reagowały entuzjasty­cznie, otwierały się na świat.

Bo osioł jest dla dzieci w sam raz – nie tak duży jak koń i przez to czasem budzący lęk. Cierpliwy – w końcu jego przodkowie nie takie rzeczy jak szarpanie za uszy musieli wycierpieć. – Jestem im taka wdzięczna – mówi Kasia i głaszcze narodzoną w ubiegłym roku ośliczkę, której jej przyjaciół­ka, zwierzęca behawiorys­tka, nadała imię Biga. – Nie wiem, gdzie byłabym dziś, gdyby nie one. Pokazały nam, co to miłość. Co w życiu ważne, co się naprawdę liczy. Zmieniły nas na lepsze.

 ?? Fot. archiwum prywatne ??
Fot. archiwum prywatne

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland