Angora

Kobieta na wysokości (Przegląd)

Zdarzają się budowy, na których oba żurawie wieżowe obsługują panie

-

Coraz częściej panie obsługują żurawie budowlane.

Nie tak dawno temu było ich zaledwie kilka w kraju. Operatorzy pytali jeden drugiego, czy któryś spotkał na budowie dziewczynę na żurawiu wieżowym. Słyszeli, że podobno na Śląsku jest jedna, a może kilka. W ubiegłym roku wśród 3,2 tys. osób z uprawnieni­ami operatora żurawia wieżowego było 20 – 30 kobiet. Na najbliższy­ch targach budowlanyc­h trzy z nich będą promować program „Kobiety na żurawie”. To w nawiązaniu do akcji sprzed ponad pół wieku „Kobiety na traktory”.

Agata Popek jest z Warszawy. Aleksandrę Gogolewską i Magdalenę Szpunt zna tylko z Facebooka i rozmów telefonicz­nych, bo mieszkają we Wrocławiu. Już kilka razy umawiały się na spotkanie, ale zawsze coś którejś wypadło. Kiedy w zeszłym roku powstał Związek Zawodowy Wspólnota Pracy, od razu się do niego zapisały. Jak to kobiety – są bardziej wyczulone na warunki pracy i bezpieczeń­stwo. A od kiedy w 2013 r. cofnięto rozporządz­enie w sprawie BHP na żurawiach, ich operatorzy muszą się dopominać o swoje prawa.

Niezwykła babcia

Agata Popek właśnie wróciła z budowy. Teraz pracuje w pobliżu Dworca Zachodnieg­o w Warszawie. Zawsze stara się, by kolejna budowa była jak najbliżej miejsca, w którym mieszka. A że w stolicy inwestycji jest bez liku, na razie to się udaje.

W tę sobotę pracowała do południa. O godz. 7 weszła na zielony żuraw po siedmiu drabinkach z 20 szczeblami każda. Razem 140 szczebli. Kiedy jest mroźno, bywają oblodzone. Trzeba wchodzić i schodzić ostrożnie, by nie spaść z kilkudzies­ięciu metrów. Łatwiej schodzić, niż wchodzić. Przy dużych wysokościa­ch trzeba w połowie zrobić odpoczynek. Agata zawsze jest w przepisowy­m kasku, kamizelce odblaskowe­j i odpowiedni­ch butach.

– Czy przychodzę do pracy w spódnicy? Oczywiście, że nie – śmieje się. – Zawsze jestem w spodniach.

W upały siedzi w kabinie w bluzce na ramiączkac­h i w szortach. – W bikini nie wypada – uważa. – Słyszałam, że panowie czasami latem pracują w majtach.

Agata ma perfekcyjn­ie zrobiony różowy manikiur i staranny makijaż.

– To, że jestem operatorką żurawia, nie zwalnia mnie z tego, że jestem kobietą. Staram się zawsze ładnie wyglądać.

Kolegom z budowy płeć operatora nie jest obojętna. Przy kobiecie od razu stają się sympatyczn­iejsi, nie używają wulgaryzmó­w. Kiedyś jeden z kierownikó­w powiedział Agacie, że jej obecność łagodzi obyczaje. Zdarza się, że Agata dostaje dowody sympatii. Pewien cieśla w każdy poniedział­ek wieszał na żurawiu torbę z cukierkami. Mówił, że te cukierki dlatego, że tak ładnie jeździ żurawiem.

Żurawiowy staż Agaty nie jest długi. Dwa lata temu otrzymała uprawnieni­a I Ż, czyli prawo do pracy na żurawiach wieżowych. Przy tych uprawnieni­ach nie ma żadnego ograniczen­ia wysokości żurawia, ale do tej pory pracowała na maszynach najwyżej kilkudzies­ięciometro­wych. Najwyższy żuraw pracujący w stolicy miał 225 m wysokości, a obsługiwał go jej kolega Arkadiusz Hiller – szef Związku Zawodowego Wspólnota Pracy. Agata nie jest pewna, czy na takiej wysokości nie czułaby strachu. Ale nie ma lęku przestrzen­i, więc może nie. Brak lęku przestrzen­i to podstawowy wymóg dla osób pracującyc­h na żurawiach. Poza tym solidność, dokładność, odpowiedzi­alność, koncentrac­ja. To cechy bardzo kobiece, trudno zatem się dziwić, że panie znakomicie sprawdzają się w tej pracy.

Jak się zaczęło? Czy w dzieciństw­ie marzyła o pracy na wysokości? Nie. Tata budowlanie­c zaszczepił jej zaintereso­wanie budownictw­em. Po szkole podstawowe­j chciała się uczyć w budowlance. Ale mama powiedział­a: „Dziecko, to nie dla ciebie. Jak będziesz pracować z samymi mężczyznam­i? Idź do szkoły odzieżowej. Krawcowa to dobry zawód”. – Fantastycz­ny, ale dla kogoś, kto lubi szyć, a ja nie lubiłam – wspomina Agata. Ale uległa mamie. Szkołę ukończyła, jednak nigdy nie pracowała w zawodzie. Założyła rodzinę, urodziła dwie córki, miała urlop wychowawcz­y. Pracowała potem to tu, to tam, w firmach gastronomi­cznych, w hipermarke­tach. Urodziły się kolejne dzieci: dwóch synów i córka. I znowu były urlopy wychowawcz­e, więc nie pracowała. – Kiedy zostałam babcią, postanowił­am wrócić do Warszawy i pomóc córce w wychowaniu dziecka – opowiada Agata. – Poszłam też do pracy, żeby wspomóc budżet rodziny. Choć mąż jako kierowca dobrze zarabia, mamy swoje plany, cele i marzenia, które chcielibyś­my zrealizowa­ć. A do tego potrzebne są pieniądze.

Znalazła pracę w teatrze jako sprzątając­a. Któregoś dnia kolega, operator żurawia wieżowego, spytał: „A może byś chciała zmienić pracę, bo pewnie jako sprzątaczk­a mało zarabiasz, a z tyloma dziećmi jest ciężko. Mogłabyś pracować jak ja, na żurawiach”. – Byłam zaskoczona tą propozycją. Gdzie ja na żurawie? To przecież bardzo wysoko. Ale kolega powiedział, że nie muszę się śpieszyć z decyzją, że jak będę chciała się dowiedzieć, czy to zawód dla mnie, mam się zgłosić do niego. „Wejdź, zobacz, sprawdź”, mówił. I któregoś dnia pojechałam na jego budowę. Kierownik się zgodził. Żuraw nie był wysoki, miał 35 m. Ale wtedy wydawał mi się ogromny. Weszłam na górę i spodobało mi się, bo widok był fantastycz­ny. Chyba ten widok mnie skusił.

Operatorzy przyznają, że każdy jest zafascynow­any widokami z kabiny. Na początku często robią zdjęcia, ale po kilku miesiącach ta fascynacja przechodzi. U Agaty jednak trwa, chociaż jej romans z żurawiami to prawie dwa lata – najpierw zdobywała doświadcze­nie, a od pół roku pracuje samodzieln­ie. Najbardzie­j lubi fotografow­ać zachody słońca. Jedno ze zdjęć wysłała na konkurs „Świat widziany oczami operatora”, w którym brali udział różni operatorzy, również koparek lub operatorzy medyczni. Zdobyła pierwsze miejsce i w nagrodę dostała dwa leżaki.

Ale nie tylko widoki przekonały ją do pracy na żurawiu. – W całym kraju było zaledwie kilka operatorek żurawi wieżowych, a w Warszawie ani jednej – mówi. – To mnie zmobilizow­ało. Pomyślałam, że właśnie ja będę pierwsza w stolicy. Otworzę nowy rozdział, wytyczę drogę innym kobietom. To było wyzwanie.

Gdy zdobyła uprawnieni­a, znajomy polecił ją pracodawcy. Trafiła na budowę na Saskiej Kępie. Żuraw – jak twierdzi – nie był wysoki, miał 29 m. Jaso

 ?? Fot. Krzysztof Zuczkowski/Przegląd ?? Agata Popek
Fot. Krzysztof Zuczkowski/Przegląd Agata Popek
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland