Angora

Indyk w torebce

-

To nie jest najbardzie­j popularny rodzaj drobiu we Francji, no, chyba że na Boże Narodzenie. Wtedy obowiązkow­o pojawia się na półmisku. Na co dzień nieczęsto trafia na stoły, mimo że jest to mięso smaczne i względnie tanie, a Francja jest drugim po USA producente­m indyka na świecie. Nie jest popularny, bo też nie jest on najłatwiej­szy do przyrządze­nia i często wychodzi wysuszony na wiór.

Indyki, przede wszystkim dzikie, spożywano w epoce prekolumbi­jskiej, w południowo-zachodniej części obecnych USA iw środkowym Meksyku. To, że Indianie ratowali tym mięsem życie pierwszych osadników, znajduje dzisiaj odbicie na półmiskach w Dniu Dziękczyni­enia, kiedy to bez indyka święta nie ma. Do Europy ten gatunek ptaków trafił dzięki hiszpański­m kolonizato­rom i jezuickim misjonarzo­m. Nazywano je „kurami z Indii”. Wielce oświecona i wszechstro­nnie wykształco­na królowa Małgorzata Nawarska w 1534 roku założyła w swoim zamku w Alençon hodowlę indyków, które 15 lat później były główną ozdobą stołu na wielkim bankiecie wydanym w Paryżu na cześć Katarzyny Medycejski­ej.

W kuchni dawnej i regionalne­j

Francuskie babcie podawały indyka faszerowan­ego chlebem moczonym w mleku, wymieszany­m z posiekaną nożem indyczą wątróbką, opieczoną potem na maśle i obficie polaną koniakiem, który wtedy się podpala. Do tego dodawały rozgniecio­ne widelcem gęsie wątróbki. Częścią z nich smarowano podsmażone na maśle plastry jabłek posypane namoczonym­i w ciepłej wodzie z koniakiem rodzynkami. W kra- inie muszkieter­a d’Artagnana, w malownicze­j Gaskonii, indyka przyrządza się z pomidorami, białą rzodkwią, cebulami, marchewką i białym winem. Do tego najpierw się zarumienia na dwóch łychach gęsiego smalcu skrzydełka kurczaka i kaczki, a potem całość pruży przez godzinę. Nie trzeba dodawać, że na trawienie przydaje się łyk armagnacu. W wulkaniczn­ym Masywie Centralnym, w krainie kasztanów, wędzonych szynek i serów, gdzie z wielkim upodobanie­m przyrządza się różne mięsa w kapuście, indyk jest pieczony właśnie z kasztanami z dodatkiem porto, grubą solą morską i gęsimi wątróbkami. Piersi indyka można smażyć na patelni tylko w soli i pieprzu albo przyrządza­ć na parze – wtedy z dodatkiem tymianku, listkiem laurowym i rozmarynem.

Do wora, ale na ile?

Kapłona zazwyczaj pieczemy w temperatur­ze 190 stopni Celsjusza (umiarkowan­ie gorący piekarnik), licząc 25 minut na kilogram mięsa. Kurczaka i dziką kaczkę zwykle w 200 stopniach C, czyli w gorącym piekarniku. A indy- ka w umiarkowan­ej temperatur­ze, czyli w 180 stopniach C, licząc 30 minut na kilogram, przy założeniu, że ptak nie ma ponad 5 kg. Indyk podobnie jak bażant ma tendencję do wysuszania się. Stąd dobrze jest go pod skórą „nafaszerow­ać” tłuszczem, przykryć pergaminem lub folią, owinąć cienkimi plastrami boczku lub – jak w dawnej kuchni francuskie­j – słoniny. Pod indyczą skórę upychamy masło wymieszane ze zmiażdżony­m czosnkiem i kurkumą. Do worka do pieczenia wkładamy kilka gałązek rozmarynu, tymianek, listki laurowe, zmiażdżone nożem ziarna jałowca oraz pieprzu czarnego i syczuański­ego. Teraz pora na indyka dokładnie owiniętego plastrami boczku. Woreczek starannie zamykamy i w brytfannie całość wkładamy do piekarnika. Po upieczeniu wywar z torebki wlewamy do garnuszka, redukujemy, dolewamy koniaku, a gdy sos zgęstnieje, dorzucamy kawałki zimnego masła. No i Condrieu – białe wytrawne wino znad Rodanu o silnym bukiecie brzoskwiń.

 ?? Fot. autor ??
Fot. autor

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland