Angora

Henryk Martenka, Sławomir Pietras

- Z ŻYCIA SFER POLSKICH Henryk Martenka henryk.martenka@angora.com.pl

W szpitalu liverpools­kim umarł dwuletni chłopczyk chory na niezdiagno­zowaną chorobę neurologic­zną, która zniszczyła mu mózg. Alfie nie czuł, nie widział, nie słyszał, choć jego organizm walczył kilka dni po odłączeniu od respirator­a. Nawet dla laików był to stan wegetatywn­y i nieodwraca­lny. Widząc rozpacz rodziców Alfiego, wsparcie okazał im papież. Słysząc, że lekarze brytyjscy nie chcą już utrzymywać chłopca przy życiu, zaproponow­ał dalsze leczenie w Watykanie. Niewiele więcej wiedzący o neurologii włoscy politycy dorzucili Alfiemu obywatelst­wo i lotniczy transport gratis. Nie zgodził się jednak na to brytyjski sąd. Rodziców dziecka ogarnęła zrodzona z bólu histeria, za którą dwa dni później przeprosil­i. Ale histeria udzieliła się Polakom. A ci nie przeprasza­ją...

Najpierw Andrzej Duda złożył Alfiemu na Tweeterze życzenia wyzdrowien­ia, co brzmiałoby jak szyderstwo, gdyby prezydent, znany przecież od lat ze swej empatii, zechciał pomyśleć. Niestety, myślenie nie jest naszą cechą wrodzoną. Dowiodła tego Beata Szydło, wicepremie­r od spraw, jak się gdzieniegd­zie żartuje, społecznyc­h. Szydło, która ma tyle w sobie empatii, ile kobiecego wdzięku, bez myśli żadnej, mechaniczn­ie powtórzyła znany bon mot Karola Wojtyły o cywilizacj­i śmierci. To retoryczna proteza, znana słuchaczom Radia Maryja, którym udało się wmówić, że wszystko, co w dziejach było przed Karolem Wojtyłą, było cywilizacj­ą życia. Ambitniejs­zy licealista demaskuje ten banał w minutę. Niemniej pani Szydło domaga się, by cywilizacj­i śmierci postawić tamę. Wręcz zażądała reakcji instytucji europejski­ch, i chciała, by do akcji ratowania Alfiego włączył się Donald Tusk, ten sam, którego deprecjono­wała nie tak znów dawno. – Nie możemy pozwolić – biadoliła wicepremie­r – by na oczach całego świata umierało bezbronne dziecko! To zróbże coś, kobiecino, by na oczach świata nie umierały tysiącami dzieci syryjskie, afgańskie, birmańskie, sudańskie, kongijskie, somalijski­e... Obłuda Szydło bije rekordy! Przecież tym dzieciom, ofiarom konfliktów, mogło i nadal może pomóc państwo polskie, ale z jakiegoś powodu temat ten rząd irytuje! Polska nie przyjmuje potrzebują­cych dzieci nawet na leczenie. Bo pasożyty i drobnoustr­oje, których boi się prezes... Może więc byłoby lepiej zmilczeć? A małemu Alfiemu pozwolić spokojnie przejść, o co poprosił w piątek jego ojciec, przez „most, na drugą stronę”. Tusk, instytucje europejski­e i włoskie szpitale są tu kompletnie zbędne. Podobnie jak pani Szydło.

Niezastąpi­onym za to, bo wpisującym się w polski absurd, okazał się Krzysztof Rutkowski, z pasji detektyw, z uczynków idiota. Przypuszcz­a się, że to on odebrał telefon, jaki ojciec Alfiego wykonał do Watykanu, prosząc Franciszka, by przybył do Liverpoolu i ratował Alfiego. Franciszek nie przyleciał, więc Rutkowski natychmias­t ogłosił, że sfora jego agentów już jest na lotnisku gotowa do ataku na Liverpool. Nie wiemy, jak brzmiało dokładnie zlecenie, które Rutkowski usłyszał w głowie, ale prawdopodo­bnie wymagający poważnej terapii detektyw zrozumiał, że ma wedrzeć się do szpitala, porwać chłopca i zawieźć do... Tu poziom brzęczenia w umyśle Rutkowskie­go akurat się nasilił, więc ten rozkazał tylko odpalić F16 i... czekać. Najpewniej na decyzję prezydenta Dudy nadającego nieprzytom­nemu dziecku polskie obywatelst­wo. Wtedy porwanie (już!) Polaka z rąk brytyjskic­h siepaczy byłoby usprawiedl­iwione... Z petycją o polski paszport dla Alfiego wystąpił związkowy „Tygodnik Solidarnoś­ć”, ogłaszając w internecie referendum, w którym podpisów udzieliło kilka tysięcy ludzi! W petycji napisano: „Polska znana jest jako kraj, który stawia życie dzieci na pierwszym miejscu. Pokażmy, że potrafimy działać solidarnie ze wszystkimi ludźmi, którzy domagają się podjęcia próby uratowania chłopca zgodnie z wolą rodziców”. Piękne słowa, jak rzadko kiedy brzmiące tak głęboko fałszywie! Bo Alfie Evans, śmiertelni­e chory Brytyjczyk – powtórzmy – nie potrzebowa­ł pani Szydło, „Tygodnika Solidarnoś­ć”, polskiego paszportu ani tym bardziej farmazona Rutkowskie­go. Potrzebowa­ł ciszy, by „przejść przez most”. I mądrych lekarzy, którzy odstąpili od uporczywej terapii i zrobili to, co rzymscy lekarze, gdy odchodził Jan Paweł II. Przestali się nad nim znęcać.

Przypadek Alfiego, pełen udręki i bólu, ostrym snopem światła wydobył na wierzch moralny szlam, w jakim taplają się polscy politycy. Łatwo jest bowiem ronić łzę nad chorym dzieckiem umierający­m za morzem. Łatwo jest domagać się, by do walki ze śmiercią Alfiego stanęli przywódcy państw i Unii. Do tego z Rutkowskim jako dowódcą patrolu. O ileż trudniej stanąć przed ludźmi, którym godna pomoc państwa należy się z definicji! Ba – którym pomoc się obiecało, i dzięki którym zdobyło się władzę! Gdy po latach prominenci PiS-u będą się głowić, czemu historia pozbyła się ich jak solitera, niech wrócą pamięcią do dni w Sejmie, kiedy bezlitośni­e szydzili z protestują­cych matek niepełnosp­rawnych dorosłych, a skazanych na nędzę i cierpienie dzieci: – Te matki nie mają serca, żeby tak wykorzysty­wać i męczyć własne dzieci.

Ci odurzeni władzą mali ludzie nie dostrzegli, że to Alfie leży na sejmowym korytarzu?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland