Nie chcę być szalupą ratunkową
Co do Słupska, to Jacek bywa w nim często i pewnie podpatrzył już kilka rzeczy. Z praktycznych myślę, że przydatne byłyby rozwiązania w walce ze smogiem. Nam udało się go zwalczyć i jesteśmy w zasadzie jedynym miastem w Polsce z tak czystym powietrzem. A Poznań nadal ma z tym ogromny problem.
– Przeskok z bycia posłem do prezydentury w mieście i samorządu był łatwy?
– Dzisiaj ten przeskok jest cholernie praktyczny. To coś całkiem innego. Będąc posłem, siedzi pan na sali, głosuje nad rzeczami, których nigdy nie zobaczy w praktyce. Teoretyzuje, rozmawia o głupotach, traci czas. A jak się jest prezydentem miasta, to człowiek widzi, czy chodnik jest zrobiony, czy nie. Czy budynek został wyremontowany, czy nie. Bycie prezydentem miasta nieco uzależnia. Kiedy zdobywa się pieniądze unijne na jakąś inwestycję, to chce się zobaczyć, jak ona powstaje, rośnie, jak jest skończona. Dlatego rozumiem kolegów i koleżanki samorządowców od kilku kadencji. To jest piękne, bo widzi się, jak powstaje to, o co się zabiegało. Poseł takich rzeczy, niestety, nie zobaczy.
– Będzie kolejna kadencja w Słupsku?
– Wszystko wskazuje na to, że tak. Z drugiej strony, lęk przed niszczeniem państwa jest tak silny, że nie wiem, czy nie powinienem wrócić do ogólnopolskiej polityki. Ale o tym także porozmawiamy pewnie w przyszłości.
– Nie czuje pan, że nadal jest obecny w ogólnopolskiej polityce? Niektórzy zarzucają, że jako prezydent Słupska zbyt wiele pan podróżuje, a za mało czasu spędza na miejscu. W ten sposób działa pan dla miasta czy jednak chce się utrzymać w obiegu krajowej polityki?
– Kieruje mną chęć pokazania, że średniej wielkości polskie miasto ma swoje możliwości, a siedzenie za biurkiem nie rozwiąże naszych problemów. Będąc cały czas na miejscu, pewnie nie spłacałbym zadłużenia miasta, nie pozyskiwał inwestycji, nie sprawiał, że budżet jest większy o 1/5 od tego, który zastałem w Słupsku. Nie uratowałbym piątego, najbardziej zadłużonego miasta w Polsce, gdybym siedział w gabinecie. Nie miałem innych możliwości. Ilu jest pan w stanie wymienić prezydentów miast wielkości Słupska? Kto jest prezydentem Ciechanowa, Łomży, Kalisza? Wie to niewielu. Chcę zwrócić uwagę na problemy Słupska i to się udaje poprzez jeżdżenie, rozmowy, zdobywanie pieniędzy, promocję miasta. Dzisiaj wszyscy wiedzą, że Słupsk nie leży koło Ustki, ale Ustka obok Słupska.
– Widoczna jest duża ingerencja rządu w sprawy samorządów. Choćby ostatnio obniżono pensje wójtom, burmistrzom, prezydentom. Jaki to ma skutek dla polskiej samorządności?
– To dotkliwe w sensie strukturalnym. Degraduje pozycję samorządu. Jeżeli jako prezydent miasta będę teraz zarabiał na rękę pięć tysięcy złotych, to często będę wynagradzany nawet trzykrotnie mniej niż podległe mi osoby. Ja oczywiście sobie poradzę i przeżyję. Tylko to doprowadzi do selekcji negatywnej, nikt poważny nie będzie chciał brać odpowiedzialności w samorządzie. Zatrudniam 4,6 tys. osób. Mam nadzór nad kilkoma spółkami miejskimi, ponad sześćdziesięcioma szkołami. Obok skarbnika odpowiadam karnie za miasto. Można mi obniżyć pensję i mnie upokarzać. Tylko do czego dobrego to doprowadzi?
Brygada 1918
Kancelaria Prezydenta RP będzie stosowała w swoich dokumentach odnalezioną czcionkę, która powstała prawdopodobnie w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Chodzi o czcionkę Brygada 1918. „Chciałbym, żeby weszła także do powszechnego użytku. Chciałbym, żeby stała się dla nas przedmiotem dumy także i na stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości i żeby była powszechnie używana. W Kancelarii Prezydenta będą nią pisane dyplomy i różne inne oficjalne druki. Ale chciałbym, żeby były nią pisane też prace licencjackie, prace magisterskie, doktorskie, żeby były pisane książki; żeby ta czcionka zaistniała w naszej polskiej rzeczywistości jako wielki dorobek, jako coś, co jest nasze, jako coś, co pokazuje, co potrafi Polak – wierny, niepodległy, wznoszący się w radości i tworzeniu tego, co można stworzyć dla niepodległej, wolnej ojczyzny, dla naszej ojczyzny” – powiedział prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości zaprezentowania zdigitalizowanej czcionki Brygada 1918. Prezydent dodał, że czcionka została zaprojektowana najprawdopodobniej w 1928 r., powstała „dorobkiem polskich artystów, najprawdopodobniej pana Adama Półtawskiego”. „Była to czcionka polska, własna, nasza, jak mówią eksperci, na tamte czasy nowoczesna, a z całą pewnością piękna, po prostu ładna – czcionka, którą nazwano Brygada 1918. Najprawdopodobniej też nigdzie szerzej nie była wykorzystana; odnaleziona została po drugiej wojnie w odlewni Idźkowskiego, została sprawdzona przez ekspertów i przebadana” – wyjaśnił Andrzej Duda. Dodał, że w 1928 roku Polska wchodziła w okres dynamicznego rozwoju, „który w efekcie zaowocował budową Centralnego Okręgu Przemysłowego; Polski, która wreszcie zaczynała realizować swoje wielkie ambicje i to wcale nie puste ambicje, bo ambicje, które zmaterializowały się w postaci właśnie COP, wielu pięknych gmachów, nowoczesnej, wspaniałej jak na ówczesne standardy – europejskie i światowe – architektury, wielu obiektów pięknej i rozwijającej się Warszawy i innych miejsc naszego kraju. Wśród tych osiągnięć znalazła się także czcionka, tylko czcionka, ale aż czcionka, bo polska, bo taka, która może się pojawiać w wielu miejscach, bo taka, która może być symbolem”. Andrzej Duda przypomniał też, że Brygada 1918 upamiętnia Legiony marszałka Józefa Piłsudskiego oraz II Rzeczpospolitą, a teraz – jak powiedział