Angora

Nie było katastrofy

Dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista domu maklerskie­go X-Trade Brokers:

- KRZYSZTOF RÓŻYCKI

wielkie sieci kosztem małych sklepów. Teraz słyszę, że wiceminist­er Stanisław Szwed z Ministerst­wa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapewnia, iż rząd będzie uszczelnia­ł ustawę, tak aby nie można było jej obchodzić na przykład poprzez otwieranie punktów pocztowych w sklepach Żabka. Szkoda tylko, że pan minister i związek „Solidarnoś­ć” zapomnieli, że Żabka umowę na punkty pocztowe zawarła w 2012 roku, kiedy pan Bujara zapewne nie miał nawet żadnego pomysłu, jak ta ustawa będzie wyglądać, a PiS pozostawał w opozycji.

– Z dość szczątkowy­ch danych dotyczącyc­h marca i kwietnia nie wyciągałby­m zbyt daleko idących wniosków. W marcu mieliśmy Wielkanoc, a więc wzmożony okres zakupów i nic dziwnego, że w kwietniu, w którym aż cztery niedziele były wolne od handlu, zanotowano spadek większy, niż prognozowa­liśmy. Dlatego gdy uwzględnim­y te wszystkie uwarunkowa­nia, zsumujemy wszystkie branże, to moim zdaniem realny spadek w skali całego handlu wyniósł najwyżej 1 proc. z jakimś niewielkim ułamkiem. Być może będą jakieś niewielkie zwolnienia, ale pamiętajmy, że dziś w Polsce brakuje rąk do pracy, więc ci ludzie z pewnością szybko znajdą nowe zatrudnien­ie.

W ostatnich latach przy wprowadzan­iu nowych regulacji wiele razy mówiło się, że niektóre z nich mogą spowolnić naszą gospodarkę, ale nic takiego się nie stało. I zapewne zakaz handlu w niedziele też tego nie sprawi.

Nie mamy jeszcze twardych szczegółow­ych danych. Wiadomo tylko, że od początku roku do 20 maja ponad 120 badanych centrów handlowych odwiedziło ponad 3,1 mln osób mniej niż w ciągu 20 tygodni 2017 roku. To niezbyt dużo, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że jeden poznański Stary Browar miesięczni­e odwiedza około 1 mln osób, a progi łódzkiej Manufaktur­y w ubiegłym roku przekroczy­ło ponad 20 mln ludzi.

Na razie za wcześnie na generalne wnioski. Tym właśnie różnimy się od pana Alfreda Bujary (działacz „Solidarnoś­ci”, który w Sejmie przedstawi­ał społeczny projekt ustawy o ograniczen­iu handlu w niedziele – przyp. autora), który twierdzi, że od pewnego czasu dysponuje już takimi danymi i nie zawaha się ich użyć (śmiech).

Ministerst­wo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapowiada nowelizacj­ę ustawy. Ale powinno to zrobić we współpracy z handlowcam­i oraz związkowca­mi. Trzeba razem usiąść do stołu i usunąć z ustawy te przepisy, które są szkodliwe i niespójne.

– Już po dwóch miesiącach widać, że ograniczen­ia niedzielne­go handlu najbardzie­j dotknęły te placówki, do których w centrach handlowych chodzi się „przy okazji”. Mam na myśli sklepy z pamiątkami, bibelotami czy tzw. wyspy, w których swoją ofertę prezentują niewielkie, często niszowe firmy z akcesoriam­i do okularów, rękodziełe­m, tanią biżuterią czy niemarkowy­mi zegarkami. Problemy mogą też mieć niewielkie punkty gastronomi­czne. Jednak w skali całej gospodarki trudno mówić o spadku popytu.

Uchwalając tę ustawę, władza nie kierowała się argumentam­i ekonomiczn­ymi. Dlatego trudno się spodziewać, żeby przy ewentualne­j nowelizacj­i czy nawet wycofaniu tej ustawy kierowano się wskaźnikam­i ekonomiczn­ymi. A ponieważ nie nastąpiła żadna katastrofa, to zwolennicy zakazu niedzielne­go handlu zyskali dodatkowy argument. ciężko pracować? Czy na tym polega sprawiedli­wość społeczna według „Solidarnoś­ci”?

Od początku było wiadomo, że ustawa jest źle przygotowa­na i zawiera mnóstwo luk. Wydaje się, że jej głównym celem było dowartości­owanie małych sklepów kosztem dużych. Już sam pomysł był bezsensown­y, gdyż w dużych sieciowych sklepach pracownicy zarabiają więcej (średnio o 50 proc.) niż w tych niewielkic­h. Towary są tam tańsze, a ludzie lepiej traktowani. Nie wiem, dlaczego związek zawodowy „Solidarnoś­ć” udzielił tak mocnego wsparcia segmentowi handlu, gdzie warunki pracy są najgorsze, co potwierdza­ją wszystkie oficjalne i nieoficjal­ne dane. Rozumiem, że w założeniu chodziło o pomoc polskiemu drobnemu kapitałowi. Jednak dla mnie jako związkowca o wiele ważniejsze od pochodzeni­a kapitału jest to, żeby pracodawca dobrze traktował pracownikó­w, godnie płacił, respektowa­ł przepisy BHP, żeby ludzie pracowali krócej za większe pieniądze. Tymczasem ta ustawa przyczynił­a się do powstania wielu patologii. W małych sklepach jest jeszcze gorzej, niż było. W wielkich także pogorszyły się warunki, gdyż w piątki oraz soboty zaczęto znacznie wydłużać czas pracy i nawet jeżeli pracownik ma wolną niedzielę, to w tak krótkim czasie nie jest w stanie się zregenerow­ać.

Zawsze powtarzałe­m, że zamiast wprowadzać złe, niespójne przepisy, trzeba było przeforsow­ać podniesien­ie płac za pracę w każdą niedzielę 2,5 razy. A ten bubel prawny, którym władza chce „ulżyć” pracowniko­m, należy szybko wyrzucić do kosza.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland