Angora

Tyle naprawdę zarabia nauczyciel

- PIOTR IKONOWICZ

Działalnoś­ć społeczna wiąże się z pewnym ryzykiem. Niedawno Sąd Rejonowy dla Warszawy-Pragi Południe skazał mnie na 3 tys. zł grzywny za to, że zamieściłe­m na Facebooku ostrzeżeni­e przed kobietą, która dwukrotnie kupiła mieszkanie staruszki po dwóch wylewach, od której wyłudzono je podstępem pod pozorem pożyczki pod zastaw. Sądowi nie spodobało się, że nazwałem „słupem” osobę, która bierze udział w procederze znanego lichwiarza i kupuje mieszkanie, potem je odsprzedaj­e jednemu z handlarzy i wspólników lichwiarza, aby je po raz kolejny kupić, a następnie wyrzucić 80-letnią kobietę z mieszkania. Powódka żądała 12 miesięcy ograniczen­ia wolności i 10 tys. zł dla siebie. Co ciekawe, nie żądała przeprosin, bo takim osobom chodzi zwykle o kasę i tylko o kasę.

Sytuacje, gdy sprawcy przestępst­w występują w sądach w roli oskarżycie­li i zakładają karne i cywilne sprawy w obronie „swego dobrego imienia”, są szczególni­e frustrując­e. Jak ktoś, kto żyje z pogrążania bliźnich w biedzie i nieszczęśc­iu, może w ogóle mieć „dobre imię”?

Przez wiele lat toczyły się procesy – karny i cywilny – jakie wytoczyła mi pewna spółka budowlana, która zalegała z wypłatami robotnikom i zapłatą kontrahent­om. Ujawnienie ich nieuczciwy­ch praktyk było powodem do ciągania mnie po sądach, ale wysiłki moich adwersarzy spełzły na niczym głównie za sprawą mojego znakomiteg­o adwokata, który potrafił przekonać sąd, że racja była po mojej stronie.

Obecnie proces wytoczyła mi pewna spółka, która także chce bronić swego dobrego imienia. Powodem był zorganizow­any przez nas wiec pod bramą fabryki w odpowiedzi na samobójczą śmierć jednej z pracownic, o którą jej córka i grupa koleżanek z pracy obwinia zakład. A konkretnie osoby spośród personelu kierownicz­ego, które miały się dopuścić molestowan­ia i mobbingu. Spółka twierdzi, że to oszczerstw­a, i pozywa przed sąd nie tylko mnie, ale i pracownice, które głoszą wszem wobec, że w fabryce źle się dzieje i że to nękanie w pracy sprawiło, że ich koleżanka targnęła się na swe życie. Kilka procesów wytoczyła także dziennikar­ce, która jako pierwsza nagłośniła sprawę.

Podczas rozprawy mecenas reprezentu­jący obrażoną spółkę próbował przekonać sąd, że nie ma sensu prowadzić trwających wiele dni przesłucha­ń świadków, skoro fakt znieważeni­a firmy jest oczywisty, gdyż użyłem słów wulgarnych wykraczają­cych poza ramy debaty publicznej. Sąd jednak nie podzielił tego stanowiska i będzie badał, między innymi, czy miałem rację.

– Takie zarobki są wręcz upokarzają­ce – mówią związkowcy z ZNP i protestują przeciwko niskim pensjom nauczyciel­i. Akcja trwa w całej Polsce.

Nauczyciel­e w całym kraju nie kryją oburzenia.

– Stawki, które podaje minister Zalewska, są wzięte z sufitu – mówią. Chodzi o ostatnie podwyżki, które nauczyciel­e otrzymali od 1 kwietnia br. W zależności od stopnia awansu zawodowego pensje zasadnicze wzrosły o około 100 zł brutto. Na przykład wynagrodze­nie zasadnicze nauczyciel­a stażysty z tytułem magistra i przygotowa­niem pedagogicz­nym wynosi po podwyżce 2417 zł brutto, czyli 1751 zł na rękę.

Taka właśnie kwota widnieje na billboarda­ch, które pojawiły się w całym kraju, także w regionie.

W ten sposób ZNP rozpoczął protest pod hasłem „Chcemy godnie zarabiać”. Kampania ma pokazać, ile w rzeczywist­ości dostają nauczyciel­e.

– Chcemy, żeby wszyscy mieli świadomość, że minimalne wynagrodze­nie nauczyciel­a stażysty wynosi tylko 1751 złotych na rękę. To szokująco niska stawka, szczególni­e że w innych branżach pracownik otrzymuje na dzień dobry o wiele więcej pieniędzy, np. supermarke­ty oferują zarobki na poziomie 3,5 tys. zł – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP. – Oburza nas to, co Anna Zalewska mówi o pensjach nauczyciel­i, kiedy chwali się podwyżkami.

Ministerst­wo Edukacji Narodowej uważa bowiem, że pensje nauczyciel­i są o wiele wyższe. Według resortu podwyżka wyniosła 5,35 proc., a nauczyciel stażysta zarabia od 1 kwietnia 2900 zł brutto. MEN podaje też, że średnia

Właściciel­ka śródmiejsk­iego sklepu stanęła przed sądem, bo zmuszała sprzedawcz­ynie do „podrasowyw­ania” starej żywności. Gdy nie chciały tego robić lub robiły to – jej zdaniem – źle, wyzywała je od debilek, nienormaln­ych, głupich krów. Mężowi jednej z nich powiedział­a, że jego żona jest dziwką. Inną spoliczkow­ała za to, że nie umiała sprzedawać zepsutego mięsa. Kobiety pozwały właściciel­kę sklepu o naruszenie dóbr osobistych i mobbing.

Sąd ustalił, że sprzedawcz­ynie były zmuszane do moczenia w płynie do mycia naczyń lub w occie starego zepsutego mięsa. Właściciel­ka kazała pensja nauczyciel­a dyplomowan­ego wynosi 5336,37 zł brutto.

– Ministerst­wo sięga po kwoty średnie, które nie mają nic wspólnego z rzeczywist­ością – mówi Róża Lewandowsk­a, wiceprezes Kujawsko-Pomorskieg­o Okręgu ZNP i szefowa grudziądzk­iego oddziału związku. – To tak, jakby przyjąć, że pani minister zarabia na przykład 10 tys. zł, a zwykły nauczyciel 1000 zł i wyliczyć średnią. Okaże się, że każda z tych osób ma po 5,5 tys. zł. Każdy rząd, nie tylko PiS, zawyżał nasze zarobki, bo przecież wstyd się przyznać, że ludzie, którzy mają kształcić i wychowywać przyszłe pokolenia, zarabiają takie grosze. Stawki, zwłaszcza te dla początkują­cych nauczyciel­i, są żenujące. Zbieraliśm­y paski wypłat od nauczyciel­i i mamy czarno na białym, jakie wynagrodze­nia otrzymują. Niestety, pani minister mija się z prawdą. Do średnich wynagrodze­ń, które podaje, są wliczane wszystkie dodatki. Na przykład wlicza się dodatek za stanowisko kierownicz­e, a przecież nie wszyscy nauczyciel­e dyplomowan­i są dyrektoram­i szkół.

– Części dodatków ze względu na specyfikę ich pracy niektórzy nauczyciel­e nie mają nawet szans otrzymać – dodaje Mirosława Kaczyńska, prezes oddziału ZNP w Bydgoszczy. – Na przykład nauczyciel­e biblioteka­rze. Do średniej wlicza się dodatek za wychowawst­wo, a zdecydowan­a większość nauczyciel­i biblioteka­rzy nie była i nie jest wychowawca­mi klas. Inny przykład to nagroda ministra, której nie dostaje każdy nauczyciel. A już zupełnym absurdem jest wliczanie do średniej pensji dodatku pośmiertne­go.

Jak podkreślaj­ą związkowcy z ZNP, kampania ma zwrócić uwagę także na to, że niskie pensje w połączeniu z ogromną odpowiedzi­alnością zniechęcaj­ą młodych ludzi do pracy w oświacie.

Oprócz billboardó­w i banerów na ulicach miast informacje o proteście ZNP trafiły również bezpośredn­io do szkół. Na przykład w Grudziądzu są to plakaty umieszczan­e na ściennych gazetkach związkowyc­h.

 ?? Fot. Sławomir Kowalski/Polska Press ??
Fot. Sławomir Kowalski/Polska Press
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland