Krwawy zamach w Liège
W mieście Liège we wschodniej części Belgii nożownik zgładził dwie policjantki. Odebrał im broń i zastrzelił młodego mężczyznę. Zanim zginął z rąk policji, zranił kolejnych czterech mundurowych.
Prokuratura traktuje to jako akt terroru. Szef policji w Liège Christian Beaupere powiedział, że sprawca świadomie polował na funkcjonariuszki i chciał uderzyć w państwo belgijskie.
Do tragedii doszło 29 maja w centrum miasta na bulwarze d’Avroy. Dwie doświadczone policjantki, 53-letnia Soraya Belkacemi i 45-letnia Lucille Garcia, sprawdzały, czy samochody zaparkowane są zgodnie z przepisami. Nagle około godziny 10.30 rzucił się na nie od tyłu ubrany na czarno mężczyzna z nożem. Podciął zaskoczonym funkcjonariuszkom gardła i zadawał ciosy tak długo, aż obie padły na ziemię. Wtedy odebrał im broń i dla pewności strzelił każdej kobiecie w głowę. Policjant- ki leżały martwe w kałużach krwi i kamizelkach kuloodpornych, które ich nie ocaliły. Lucille Garcia niedawno została babcią i wyszła za mąż za komisarza policji. Soraya Belkacemi była matką 13-letnich bliźniaków, których wcześniej osierocił ojciec.
Podczas ataku nożownik krzyczał „Allahu Akbar!”. Władze tego nie potwierdziły, ale wrzaski „Bóg jest wielki!” można usłyszeć na prywatnym nagraniu wideo. Pewna kobieta krzyknęła do zabójcy z okna: „Wynoś się, debilu!”.
Zabójca szedł, trzymając broń w obu rękach. Zbliżył się do zaparkowanego forda fiesty, rozbił kolbą okno iz bliskiej odległości strzelił do młodego mężczyzny siedzącego na miejscu pasażera. 22-letni Cyril Vangriecke zginął przeszyty kulami. Jego matka, która również znajdowała się w aucie, obejmowała z płaczem ciało syna. „Nie mogłam go ochronić, został zabity na moich oczach. Wciąż widzę, jak ten człowiek zbliża się do nas, a potem strzela” – opowiadała kobieta. Cyril Vangriecke chciał zostać nauczycielem, przygotowywał się do ostatnich egzaminów.
Morderca wbiegł do pobliskiej szkoły średniej Athenaeum Léonie de Waha i wziął sprzątaczkę jako zakładniczkę. Na szczęście wszyscy uczniowie ewakuowali się tylnym wyjściem. Na miejsce przybyli policjanci ze specjalnego Plutonu do Walki z Bandytyzmem (PAB). Napastnik wybiegł ze szkoły, strzelając jak szalony. Zapewne próbował uciec. Mundurowi odpowiedzieli ogniem. Czterech funkcjonariuszy, chronionych przez kamizelki kuloodporne, zostało rannych w nogi. Chwilę później trafiony kilkakrotnie sprawca padł martwy. Zakładniczka uszła z życiem.
Według belgijskich mediów zabójcą jest 36-letni Benjamin Herman z miasta Rochefort, kryminalista odbywający karę więzienia za kradzieże, przestępstwa narkotykowe oraz te związane z użyciem przemocy. W zakładzie karnym w Marche-en-Famenne Herman przeszedł na islam i zradykalizował się. W jego celi znaleziono Koran i dywanik modlitewny. Bruno, czyli znajomy Hermana z więzienia, opowiadał dziennikarzom: „Ten człowiek naprawdę został muzułmaninem, pościł w poniedział- ki i czwartki, w ogóle nic nie jadł, widziałem to”. Premier Belgii Charles Michel przyznał, że nazwisko zabójcy z Liège znalazło się w raporcie służb bezpieczeństwa na temat ekstremistów, ale tylko „w związku z innymi osobami lub sytuacjami”. Mimo to Benjamin Herman wychodził na przepustki. Ostatnią, dwudniową, dostał 28 maja. Prawdopodobnie tego samego dnia obrabował sklep jubilerski w Rochefort. Pewne jest, że w Marche-en-Famenne zgładził 30-letniego Michaela Wilmeta, handlarza narkotyków mającego na swoim koncie liczne wyroki. Wilmet zginął we własnym domu, kilkakrotnie uderzony tępym narzędziem w głowę. Po tym zabójstwie Herman udał się do Liège, aby dokonać następnej zbrodni.
To kolejny akt terroru, do którego doszło w Belgii. Komórka Państwa Islamskiego działająca w Brukseli wzięła udział w zamachach, do których doszło w Paryżu w listopadzie 2015 roku. – Islamscy terroryści zabili wtedy 130 osób. W marcu 2016 zamachowcy samobójcy zdetonowali bomby na lotnisku w Brukseli i w wagonie metra. Zginęło 32 ludzi, a ponad 300 zostało rannych. (KK)