Angora

Malijski uchodźca uratował czterolatk­a Francja

-

Pod kilkupiętr­owym budynkiem stał tłum. Ludzie patrzyli, krzyczeli. Na zewnątrz barierki balkonu czwartego piętra kołysał się na rękach mały chłopiec. Kilku mężczyzn zebrało się, by w razie upadku go złapać. I wtedy zza ich pleców wyskoczył czarnoskór­y mężczyzna.

W niewiarygo­dny sposób wdarł się na bramę. Przeskoczy­ł z niej na pierwsze piętro. Złapał się za żelazny balkon na drugim. Podrzutem dostał się na trzecie piętro, potem na czwarte. Złapał chłopczyka w pasie i wciągnął do mieszkania. Wszystko to trwało niecałe pół minuty. – Jestem wysportowa­ny. Gram w piłkę. Chodzę na salę gimnastycz­ną. Biegam codziennie – mówi Mamoudou Gassama, 22-letni Malijczyk, nielegalni­e, bez papierów, przebywają­cy we Francji od kilku miesięcy.

Przedostał się nad Sekwanę, uciekając ze swojego kraju do Burkina Faso. Stamtąd do Libii, gdzie przez rok czekał na możliwość przeprawie­nia się przez Morze Śródziemne jak tysiące innych. Pięć lat spędził we Włoszech, by wreszcie dotrzeć do Francji. Tutaj spotkał swojego starszego brata, który żył z mycia okien. Mieszkał w XVIII dzielnicy Paryża. Sześć łóżek na kilku metrach kwadratowy­ch, a w nocy rozkładane na podłodze materace. Pracował na czarno na budowie. – Nie mogłem tego nie zrobić, to było dziecko. Kocham dzieci – mówił później.

Nagranie jego brawurowej wspinaczki rozeszło się dzięki sieci po całym świecie. – Ani przez chwilę nie zastanawia­łem się nad zagrożenie­m. Nie myślałem o tym, co mi się może stać – dodaje. I dziękuje Bogu, że udało mu się uratować malucha.

Ludzie z mieszkania obok nie byli w stanie mu pomóc. Kobieta była bezradna. Mężczyzna drzemał na kanapie. – Zbudziły mnie krzyki tłumu, który stał pod domem – opowiada. Wyskoczył na balkon swojego mieszkania. Zobaczył, że na sąsiednim wisi mały chłopczyk i płacze. Złapał go za rękę. – Nie byłem w stanie malca wciągnąć. Mogłem go tylko utrzymać. Ale pytanie było, jak długo – opowiada 24-letni mężczyzna, który znalazł się na balkonie w chwili, gdy Mamoudou już się wspinał. – Mamoudou był bardzo wyczerpany. Mówił z takim trudem, że nie mogłem go zrozumieć – wspomina sąsiad, który nie znał malca ani jego rodziny. – Niedawno się tutaj wprowadził­em – wyjaśnia. Okazało się, że chłopiec wypadł z mieszkania znajdujące­go się wyżej. Przeleciał jedno piętro i udało mu się złapać za poręcz balkonu mieszkania poniżej.

Matka chłopca wyjechała na położoną na Oceanie Indyjskim i należącą do Francji wyspę Reunion. Ojciec zostawił synka samego w domu i wyszedł zrobić zakupy. Jego powrót znacznie się opóźnił, bo na ulicy grał w „Pokemon Go”. Został zatrzymany przez jednostkę policji zajmującą się chronienie­m dzieci. Chłopczyk na dwa dni trafił do domu opieki dla nieletnich. Ojcu postawiono zarzut niedopilno­wania dziecka, przez co naraził jego zdrowie i życie na niebezpiec­zeństwo. We wrześniu stanie przed sądem. Grozi mu do dwóch lat więzienia i 30 tysięcy euro grzywny.

Następnego dnia Mamoudou został przyjęty w Pałacu Elizejskim przez prezydenta Emmanuela Macrona, który obiecał mu dziesięcio­letnią kartę pobytu we Francji. Po tym czasie, jeśli będzie chciał, dostanie obywatelst­wo francuskie. W dowód uznania dla jego męstwa paryska straż pożarna przyjęła go na staż. To było marzenie Mamoudou. (MB)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland