Szmaragdowe Wybrzeże
nu miasta. Ciężar zwartych, miejskich murów, kamienne schody wiodące na ciasno zabudowane wzniesienia, chłód pośród zachowanych starych kamienic ocieniających ciche, wąskie zaułki sprawiają, że niemal słyszymy kroki niegdysiejszych podchmielonych marynarzy ze swadą kroczących od tawerny do tawerny, metodycznie trwoniących żołd na tanie rozrywki. Tony marynarskich szant wydają się nadal wydobywać zza drzwi i z okien kameralnych restauracyjek, których tak wiele w zakątkach Saint-Malo. Gości tam dawny charme, niemal autentyczna aura gospód z odmiennym jedynie – współczesnym – menu. Niejako z owymi gospodami stoją w sprzeczności rozświetlone witryny wielobranżowych sklepów obsypujących ów ujmujący czar miasta akcentami kolorów mocno kontrastujących adres 5. Rue d’Asfeld należy do najpopularniejszych. Narożny budynek z niebieską bramą nosi obiegową nazwę Maison de Corsaire (dom korsarza) i należał do François Augusta Magona de la Lande – jednego z najbogatszych armatorów Saint-Malo, korsarza pływającego pod protekcją Ludwika XIV, jak i... dyrektora francuskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Rezydencję wzniósł w latach 1724 – 1730 na powierzchni 684 m², a kubaturę „wypełnił” 60. pokojami i pomieszczeniami o różnym przeznaczeniu, z których połowa jest ogrzewana ciepłem z kominków. Nie mniej zabytkowa jest też kamienica pod numerem 1 na tej ulicy, owa narożna, przy miejskim murze, sfinansowana z pękatych sakw meksykańskich piastres zwiezionych z handlowych rejsów do wybrzeży Ameryki Łaciń- to tablica pamiątkowa na ścianie frontowej kamienicy. Ścieżkę sławy torowała mu przebojowość: w roku 1707 Duguay-Trouin w akcji przeprowadzonej z Claude’em de Forbinem – dysponowali 12 statkami – zaatakował konwój zmierzający do Portugalii. Na pokładach 130 żaglowców z osłoną pięciu angielskich okrętów transportowano zaopatrzenie dla arcyksięcia Karola von Habsburga. W ręce Francuzów wpadło 60 statków, choć druga strona twierdzi, że tylko czternaście. Fakt ten przyczynił się do nadania mu 2 lata później szlachectwa honorującego zdobycie do tej pory 16 wrogich okrętów wojennych i przejęcie grubo ponad setkę statków handlowych. W roku 1711, dowodząc flotą 12 okrętów i6 tys. ludzi na pokładach, obrał kurs na wybrzeże Brazylii i dokonał desantu na portugalskie Rio de Janeiro bronione przez 12 tys. żołnierzy. Przejął miasto, uwolnił niemal tysiąc przetrzymywanych francuskich marynarzy, a za gubernatora zażądał hojnego okupu. Prywatni inwestorzy z Saint-Malo co najmniej trzykrotnie pomnożyli zysk z tytułu wkładu w zorganizowanie tej bezprecedensowej wyprawy. Duguay-Trouin zmarł w Paryżu, a w trzysetną rocznicę urodzin korsarza jego prochy sprowadzono do tutejszej katedry.
Ujmująca jest historia kapitana Pierre’a Porçon de la Barbinais, którego godność wpisana została w nazwę malowniczej, handlowej uliczki Rue de la Porçon de la Barbinais. W roku 1665 malońscy kupcy wyposażyli Pierre’a w 36-działową fregatę i posłali na Morze Śródziemne w celu ochrony swoich statków handlowych. W jednym ze starć z flotą algierską musiał poddać okręt, ocalając życie załogi, trafiając jednak do algierskich lochów. Przeczuwając konsekwencje odwetu, panujący ówcześnie dey Algieru zaproponował Ludwikowi XIV warunki pokojowe, a emisariuszem uczynił Pierre’a. Postawił jednakże warunek: miał powrócić z Francji z odpowiedzią króla. Od pomyślnego rezultatu poselstwa zależało życie załogi. Niestety, Ludwik odrzucił żądania Araba, a kierowany honorem kapitan powrócił na algierski dwór. Zawiedziony, wzburzony dey nakazał natychmiast i na miejscu ściąć Francuzowi głowę.
Podczas spaceru starym miastem koniecznie trzeba spojrzeć na nie z korony murów, sięgnąć też wzrokiem z wysoka na przebogaty, zewnętrzny pejzaż w akompaniamencie oceanu. To dwukilometrowy spacer z widokiem na rarytasy otoczenia. Dojrzymy stamtąd podwórzec Maison de Corsaire przesłonięty murem od strony Rue de Chartres. Narożne szańce obronne wieńczą partie murów, a pierwszy od strony