Historyczne spotkanie polityków
12 czerwca br. w hotelu Apella na wyspie Sentosa w Singapurze doszło do spotkania prezydenta USA Donalda Trumpa (72 l.) i przywódcy Korei Północnej (KRLD) Kim Dzong Una (34 l.). To historyczny szczyt, bo relacje między tymi krajami od dawna były bardzo złe. Stany Zjednoczone od czasu oficjalnego powstania w 1948 r. komunistycznej Korei Północnej i demokratycznej Korei Południowej zawsze wspierały tę drugą i walczyły z pierwszą. W ostatnich latach konflikt się nasilił, bo Koreańczycy z Północy rozpoczęli produkcję broni atomowej, którą testo- wali, wystrzeliwując groźne rakiety mogące razić dalekie cele. Zaniepokoiło to przywódców wielu państw. Kim Dong Un nic sobie nie robił z sankcji gospodarczych nałożonych na jego kraj przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Na przykład ropę naftową pomagały zdobywać mu Chiny. W końcu jego program nuklearny w zbyt wielkim stopniu zagroził wielu częściom świata. Wydawało się, że nie ma rozwiązania trudnej sytuacji międzynarodowej. Dlatego bardzo dobrze się stało, że doszło w końcu do rozmowy między USA, jako zachodnim mocarstwem, i Koreą Północną. Donald Trump i Kim Dzong Un podpisali wspólnie uzgodniony dokument. Przywódca Korei Północnej zobowiązał się do szybkiej denuklearyzacji swojego kraju, a Trump dał mu gwarancję bezpiecznego funkcjonowania. – Rozwiążemy bardzo duży i niebezpieczny problem – powiedział po spotkaniu prezydent USA. Z kolei przywódca KRLD oświadczył: – Odbyliśmy historyczne spotkanie i zdecydowaliśmy się zostawić przeszłość za sobą (...). Świat zobaczy poważną zmianę.