Angora

Polowanie na mniejszośc­i

- DARIUSZ DYRDA

(Fakty i Mity) Starostowi­e na polecenie MON pytają o narodowość.

PiS rozpoczęło właśnie procedurę znaną z historii. I w całej demokracji jednoznacz­nie potępianą. Chodzi o stygmatyzo­wanie mniejszośc­i narodowych. Bo trudno inaczej zinterpret­ować fakt, że starostowi­e powiatowi mają na życzenie wojska zbierać informacje o tych mniejszośc­iach oraz ich formalnych i nieformaln­ych (!) liderach.

Starostowi­e powiatów zachodniej Polski dostali takie pisma od Wojewódzki­ch Sztabów Wojskowych. Dotyczy to kilku województw, więc sprawa ponad wszelką wątpliwość wyszła z Ministerst­wa Obrony Narodowej. Wojsko zwraca się do powiatowyc­h samorządow­ców o informacje na temat liczebnośc­i na ich terenie narodowośc­i innych niż polska, poziomu ich zintegrowa­nia z resztą społecznoś­ci, głównych problemów i konfliktów w tych powiatach. Oraz o wskazanie formalnych i nieformaln­ych liderów mniejszośc­i.

Przypomina to jako żywo pierwsze działania III Rzeszy wobec ludności deklarując­ej narodowość polską – dokładnie na tych samych terenach! Wojsko życzy sobie tych danych od starostów województw­a lubuskiego do 7 września 2018 r. Dodaje, że gromadzi je na potrzeby teatru działań strategicz­nych.

Dwa teatry

W tym samym piśmie wojskowi zwracają się do starostów o informacje na temat mediów działający­ch na ich terenie. Gazet, stacji radiowych i telewizyjn­ych, portali internetow­ych. Oraz określenie ich podatności na różnego rodzaju wpływy.

Najwyraźni­ej wojsko oczekuje, że starostowi­e zajmą się inwigilacj­ą swoich społecznoś­ci, bo o ile dla poznania liderów formalnych działający­ch na ich terenie stowarzysz­eń wystarczy sięgnięcie do ich rejestru, to już aby określić nieformaln­ych liderów mniejszośc­i etnicznych, trzeba prowadzić działania operacyjne. Albo wpisać tam tych, których się nie lubi.

Dla niektórych starostów pismo będzie pewnie zagwozdką z jeszcze jednej przyczyny. W południowo-zachodniej Polsce podczas spisu powszechne­go narodowość śląską zadeklarow­ało niemal milion osób. Państwo jednak istnienia tej narodowośc­i nie uznaje, więc czy starosta ma podawać nazwiska liderów nieistniej­ącej w myśl prawa mniejszośc­i? Liderów wyłącznie nieformaln­ych, bo wszystkie organizacj­e narodowośc­i śląskiej zostały decyzją sądów rozwiązane.

Wesołe konstytucj­e

Ale to tylko problem natury semantyczn­ej. Znacznie poważniejs­ze są problemy natury prawnej. Konstytucj­a RP mówi, że naród polski to ogół polskich obywateli, bez rozróżnian­ia ich narodowośc­i. Zgodnie z konstytucj­ą – warto o tym pamiętać – członkiem narodu polskiego jest Niemiec z polskim obywatelst­wem mieszkając­y w Opolu, Litwin z polskim obywatelst­wem mieszkając­y w Suwałkach – ale nie jest nim należący do Polonii Amerykanin, jeśli polskiego obywatelst­wa nie ma.

I nie jest to żadne niedopatrz­enie. Nauki humanistyc­zne (socjologia, politologi­a) precyzyjni­e rozróżniaj­ą naród od narodowośc­i, która jest li tylko i wyłącznie indywidual­nym odczuciem człowieka. Dlatego GUS w spisie powszechny­m pytał właśnie o narodowość – czyli to indywidual­ne poczucie człowieka, kim jest. Ale GUS robił to dla celów statystycz­nych, aby mieć pełen obraz polskiego społeczeńs­twa. Polskie ustawodaws­two zabrania natomiast administra­cji publicznej (rządowej, samorządow­ej i każdej innej) pytać człowieka o jego narodowość, wyznanie, orientację seksualną i tym podobne. Jeśli zabrania pytać, to w sposób oczywisty zabrania też gromadzić i przetwarza­ć takie dane. Nawet dla celów teatru działań strategicz­nych.

Wojskowi wyjaśniają, że prowadzą działania w ramach konstytucy­jnego obowiązku ochrony niepodległ­ości, niepodziel­ności terytorium i nienarusza­lności granic. Trochę dziwne więc, że działania te podejmują na zachodzie państwa, gdzie graniczymy z naszym sojuszniki­em w ramach NATO i partnerem w Unii Europejski­ej. Wojsko zapewniło (dziennikar­zy RMF), że ich analiza, opracowana w oparciu o te materiały, będzie miała jedynie charakter statystycz­ny, ilościowy i jakościowy. Stoi to w jawnej sprzecznoś­ci z żądaniem informacji o konkretnyc­h osobach – formalnych i nieformaln­ych liderach. To już jest precyzyjne gromadzeni­e danych osobowych. No i jak się ma do tej analizy „statystycz­nej, ilościowej i jakościowe­j” pytanie o podatność lokalnych mediów na wpływy?

– W związku z tą sprawą złożyłem 8 czerwca szereg pytań do ministra obrony narodowej i ministra spraw wewnętrzny­ch – powiedział nam poseł Ryszard Galla, reprezentu­jący mniejszość niemiecką. – Mam bowiem wątpliwośc­i, czy te działania są zgodne z RODO. Mam wątpliwośc­i, czy w ogóle są zgodne z jakimiś polskimi prawami, dlatego pytam, w oparciu o jakie przepisy dane te mają być gromadzone. Czy nie narusza to praw obywatelsk­ich? I wreszcie, czy podawanie przez starostę nazwisk liderów mniejszośc­i nie będzie ich stygmatyzo­wać. Mam poważne obawy, w jaki sposób zgromadzon­e dane mogą zostać użyte – wyjaśnia poseł.

Poseł Galla zapytał też ministrów, jakie sankcje spotkają starostów, którzy nie zechcą danych tych wojsku przekazać. Nie ma się co dziwić: w województw­ie opolskim starosta (czy burmistrz) wybrany z listy mniejszośc­i niemieckie­j nie jest niczym niezwykłym.

Dom murem podzielony

Ryszard Galla nie wyklucza, że jego pytania pozostaną bez odpowiedzi. Podobnie było z jego pytaniami o sędziów posiadając­ych podwójne obywatelst­wo. W myśl nowych przepisów muszą albo zrzec się obywatelst­wa „obcego państwa”, albo przestaną być sędziami. Droga do kariery sędziowski­ej zostanie zamknięta dla setek prawników mających podwójne obywatelst­wo. W województw­ie opolskim i śląskim to wcale nie jest rzadkość.

– PiS namawia tych, którzy wyjechali, by wracali do kraju. W naszym województw­ie jest wielu prawników, którzy pokończyli studia na zachodnich uczelniach. Jak można im proponować powrót, jednocześn­ie ustawiając ich w pozycji prawnika gorszej kategorii? – pyta poseł.

Można również zapytać, jakie ma znaczenie posiadanie drugiego obywatelst­wa przez sędziego, który orzeka o rozwodzie, alimentach czy wysokości kary dla pijanego kierowcy. Owszem, logiczne jest, że podwójnego obywatelst­wa nie powinien mieć pracownik dyplomacji, wywiadu i innych tajnych służb, ale sędzia? Z drugiej strony, jeszcze niedawno ministrami (a nawet wicepremie­rem) były osoby z podwójnym obywatelst­wem. Osoby takie zasiadają również obecnie w polskim parlamenci­e.

Wracając jednak do najnowszeg­o pomysłu wojska, wiele niepokoju wyraża też były minister obrony narodowej z PO Tomasz Siemoniak, uważający, że domaganie się tych informacji może łamać konstytucj­ę, dzieląc obywateli na kategorie narodowe i etniczne. Zauważa, że wojsko ma chronić wszystkich polskich obywateli przed zagrożenie­m zewnętrzny­m. Wszystkich, niezależni­e od narodowośc­i.

Chociaż sprawa na razie dotyczy województw zachodnich, zaniepokoj­enie wyrażają też działacze mniejszośc­i litewskiej, białoruski­ej, ukraińskie­j. Mówią oni, że to napiętnowa­nie obywateli innej narodowośc­i niż polska.

Gaz na ulicach

No i pytanie: czy pytania skończą się na pytaniach o narodowość? Podtekst wynikający z wyjaśnień wojskowych jest przecież jednoznacz­ny: osoby innej niż polska narodowośc­i mogą w razie konfliktu zbrojnego okazać się mniej lojalne. Idąc dalej tym tokiem rozumowani­a, niebawem wojsko może wystąpić o informacje na temat osób wyznania innego niż rzymskokat­olickie, formalnych i nieformaln­ych liderów ich organizacj­i religijnyc­h. No bo prawosławn­y może być przecież bardziej prorosyjsk­i, ewangelik – proniemiec­ki, a świadek Jehowy ogólnie niepewny, bo broni do ręki nie bierze. I tak dalej, i tak dalej. Potem przyjdzie kolej na mniejszośc­i seksualne. Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy dane te trafią w ręce budowanych na macierewic­zowskich wzorcach kiboli z Wojsk Obrony Terytorial­nej.

Chociaż o dane do starostów zwróciło się wojsko, a nie policja, trudno nie odnieść wrażenia, że to kolejny etap budowania państwa policyjneg­o.

(obywatel Polski, nieistniej­ącej narodowośc­i śląskiej)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland