Angora

Dogmaty nie dają odpowiedzi na trudne pytania

- KRYSPIN KRYSTEK

Jeden z czytelnikó­w moich cotygodnio­wych felietonów, przed zadaniem pytania opisał spotkanie z kapłanem swojej parafii, w którego trakcie pierwszy raz poprosił o wytłumacze­nie problemu zła w człowieku, skoro zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieńst­wo Stwórcy, bytu doskonałeg­o i wolnego od takiej przypadłoś­ci.

Proboszcz po chwili namysłu odpowiedzi­ał mu pytaniem: „Adasiu, czy wolałbyś być pieskiem prowadzony­m na smyczy, czy mieć wolność wyboru drogi, którą chciałbyś podążać?

W następnych zdaniach kapłan odniósł się do wolnej woli jako największe­go daru Boga względem swojego dzieła (człowieka) i na tym zakończył odpowiedź.

Adam po tej rozmowie nie poczuł się bardziej świadomy, i nadal nie wiedział: dlaczego człowiek w swoim postępowan­iu potrafi posunąć się do największy­ch świństw, a nawet zbrodni, skoro jest doskonałym stworzenie­m.

Swój niepokój zawarł w pytaniach, którymi wprawił mnie w zakłopotan­ie, bo jak miałem odpowiedzi­eć na tezę zawartą w mailu od niego, w której stwierdził, że może Bóg wcale nie tak do końca jest bytem doskonałym, wolnym od słabości (skłonności do zła), a idąc tym tokiem rozumowani­a: może człowiek wcale nie jest tak doskonałym jego dziełem?

Odpowiadaj­ąc na tak postawione pytania, starałem się użyć całej mojej wiedzy, którą przez lata tłoczono w moje szare komórki na wykładach z teologii fundamenta­lnej i dogmatyki, i odpisałem mu.

Minęło kilka tygodni od mojej koresponde­ncji z Adamem i nie wiem, czy zdołałem choć odrobinę rozproszyć jego niepewność, i to nie daje mi spokoju.

Im więcej czasu minęło od naszej mailowej rozmowy, tym bardziej odnoszę wrażenie, że moje tłumaczeni­e niczym się nie różniło od tego, jakiego w swojej odpowiedzi użył jego duszpaster­z.

Tak sobie myślę, że tak musiało być, bo przecież obaj wywodzimy się z tego samego pnia i przed laty zgłębialiś­my tajniki prawd teologiczn­ych podawanych z tego samego źródła.

Mam jednak pewną przewagę nad wielebnym, bo będąc teraz księdzem w cywilu, mogę przyznać, że i ja nie potrafię pewnych spraw zrozumieć.

Owszem, przed laty także mieliśmy (pamiętam) wątpliwośc­i i zadawaliśm­y trudne pytania naszym profesorom, ale wtedy musiało nam wystarczyć, że niektórych spraw nie można tak po ludzku zrozumieć i w takim przypadku winno nam wystarczyć to, że są to tajemnice Boga, które staną się nam zrozumiałe dopiero wtedy, gdy dostąpimy pełni wiedzy w wiecznym szczęściu, czyli w niebie.

Aby tak do końca odebrać nam ochotę do wątpliwośc­i, teologia została naszpikowa­na dogmatami, czyli prawdami wiary niepodlega­jącymi dyskusji i podawanymi do bezkrytycz­nej akceptacji. Czy to załatwiło sprawę? Na poziomie seminaryjn­ej edukacji tak, bo kto chciałby się wtedy narazić na łatkę niedowiark­a, który ( w opinii przełożony­ch) byłby wątpliwym materiałem na przyszłego szafarza Bożych tajemnic?

Także na poziomie kapłanów w „czynnej służbie” sprawa wydaje się oczywista.

To jednak nie działa na poziomie pytań stawianych przez dociekliwy­ch wiernych, którym stwierdzen­ie, że to jest prawda dogmatyczn­a, nie wystarcza.

„Nie potrafię zrozumieć, mam wątpliwośc­i, czuję się zawiedzion­y, odchodzę!” – to skutek, o którym często informują mnie czytelnicy.

Pewnie mógłbym odciąć się od tego wszystkieg­o i odpisywać: Jestem Księdzem w cywilu i to już nie moje zmartwieni­e, a jednak nie!

Może dlatego mam propozycję dla czcigodnyc­h teologiczn­ych gigantów, by zechcieli spożytkowa­ć swoją wiedzę, by rozwiać mroki niezrozumi­enia tym, którzy, pytając, wcale nie są wrogami wiary.

Mój mail jest do Waszej dyspozycji, dostojni znawcy teologiczn­ych tajemnic, starajmy się razem pomagać. (kryspinkry­stek@onet.eu)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland