Seks w samolocie
Można obejrzeć filmy z turystami kopulującymi na fotelach
Długo wyczekiwany urlop? Tani alkohol ze strefy wolnocłowej? Adrenalina związana ze złamaniem zakazu? Wibracje, które odczuwa się na pokładzie samolotu? A może po prostu nieopanowany popęd seksualny? Co skłania pasażerów do uprawiania seksu na oczach innych?
Do niedawna gdy stewardesy opowiadały o takich przypadkach, niektórzy nie dawali im wiary. Teraz w internecie można obejrzeć filmy, na których turyści kopulują na swoich fotelach, nie zważając w ogóle na inne lecące z nimi osoby czy personel pokładowy. Wydają się być
tak napaleni,
że nie przeszkadza im nawet fakt, że ktoś nagrywa ich akt seksualny i może zamieścić to później w sieci.
19 czerwca państwo Tully wsiedli do niewielkiego samolotu amerykańskich linii „Silver Airways”. Lecieli na urlop do Meksyku. Za nimi były dwa wolne miejsca, ale następny rząd, ostatni, zajmowała para młodych ludzi. W pewnym momencie dziewczyna usiadła na chłopaku i zaczęli uprawiać seks. Cały czas się przy tym całowali i ani razu nie zerknęli, czy ktoś na nich patrzy. Państwo Tully stwierdzili, że nikt im w to nie uwierzy i nagrali zdarzenie telefonem. Po wylądowaniu wysłali film swej nastoletniej córce. Kiley Tully natychmiast umieściła go na Twitterze. Szybko osiągnął 3,6 miliona odsłon.
Podobny przypadek został sfilmowany rok wcześniej w Europie, 8 czerwca 2017 roku, w czasie lotu z Manchesteru na Ibizę. Dwójka ludzi spożywała zakupiony na pokładzie alkohol. Nagle kobieta usiadła okrakiem na mężczyźnie i zaczęli się całować. Po chwili facet zaczął pytać współpasażerów, czy nie mają czasem przy sobie prezerwatyw. W końcu blondynka zdjęła spodenki i ponownie usiadła na koledze. Siedzący po drugiej stronie przejścia Kieran Williams, który nagrał całe zajście, żalił się później, że personel tanich linii lotniczych Ryanair w ogóle nie reagował na ich zachowanie. – Musieliśmy to jakoś przetrwać, a trwało to około godziny – opowiadał Williams.
Tabloid „The Sun” nie odpuścił bezpruderyjnej parze i ją odnalazł. Okazało się, że kochankowie z Ryanaira wcześniej się... nie znali. 31-letni Shaun zostawił w Anglii swoją partnerkę, która była w 6. miesiącu ciąży i sam poleciał na wakacje na Ibizę. Blondynką z filmu okazała się 39-letnia Tracey, właścicielka kawiarni w angielskim Colne, matka trójki dzieci. W rozmowie z „The Sun” wyznała: – Czuję się bardzo upokorzona tym, że po kilku drinkach znalazłam się w materiale wideo, który obiegł cały świat.
Jeszcze bardziej zniesmaczył pasażerów brak pruderii pewnej 48-latki, która poprzez miłość francuską dogadzała młodszemu od niej o 20 lat podróżnemu. Wydarzyło się to 29 października 2017 roku. Oboje wsiedli do samolotu linii Delta Airlines. Mieli się przesiadać w Detroit, bo ona leciała do Nashville, a on do Miami. Ale do domu nie dolecieli. Nie dość, że
stewardesy przerwały ich zabawę,
to jeszcze pilot powiadomił władze na ziemi. Na lotnisku czekała na nich policja, która jednak przekazała ich FBI, bo uznano to za wykroczenie federalne. Sąd skazał ich na grzywnę.
Wszystko wskazuje, że to właśnie Amerykanie mają najdłuższą tradycję podniebnego seksu. Lawrence Sperry był jednym z pierwszych pilotów, który mógł mieć w czasie lotu wolne ręce. Bo to on wynalazł i testował autopilota. Podobno wykorzystał tę nowinkę w pewien listopadowy dzień 1916 roku. Niestety, młody instruktor lotnictwa spadł razem ze swą uczennicą do zatoki Great South. Cudem, wydobyto żywą parę z wraku, jednak w Nowym Jorku wszyscy zastanawiali się, dlaczego awiatorzy nie mieli na sobie żadnych... ubrań. W ambulansie Sperry tłumaczył ponoć z uśmiechem na ustach, że to siła uderzenia o wodę zdarła z nich ubrania, ale koledzy z branży nie mieli żadnych złudzeń: para musiała w czasie lotu zajmować się sobą, a nie pilotowaniem samolotu. I okrzyknęli Sperry’ego założycielem klubu Mile High Club (MHC).
I tak już od ponad wieku niepisanymi członkami MHC mogą zostać ci, którym udało się odbyć stosunek płciowy w powietrzu. Na początku były dwa warunki: trzeba było uprawiać seks przynajmniej milę morską nad ziemią oraz nie wychodzić z kokpitu samolotu. Tym samym klubowiczami mogli być jedynie członkowie załogi. Jednak niezbyt wielu pilotów i stewardes decydowało się na takie szaleństwo w chmurach. Później za godnych przynależności do MHC uznano także pasażerów samolotów, którzy odważyli się na podniebne spółkowanie.
Klub ma profesjonalną stronę internetową MileHighClub.com, ale nie jest to poważna organizacja. Nie podaje liczby klubowiczów, nie sprawdza autentyczności wyczynu i nie wydaje legitymacji członkowskich. Choć za 15 dol. można u nich nabyć piękny imienny certyfikat przynależności do klubu bądź za 10 dolców atrakcyjną zawieszkę na bagaż z logo klubu.
Władze wielu linii lotniczych twierdzą, że w ich samolotach nie było przypadków seksu pasażerów. Rzecznik Lufthansy Thomas Jachnow twierdził, że
to jedynie legendy.
Dlatego nie ma formalnego zakazu seksu, ale „prawo dokładnie stanowi, co jest wykroczeniem poza dobre obyczaje i obowiązuje ono tak samo na ziemi, jak i na pokładzie samolotu. – To jest przecież w interesie pasażerów – mówił Jachnow. Najwyraźniej nie wszystkich. Brytyjski dziennik „The Times” zacytował skargę na linie Sin- gapore Airlines: „Sprzedają człowiekowi podwójne łóżko, leją szampana bez końca, a później zakazują tego, co jest oczywistym skutkiem, gdy dwójka ludzi leży wiele godzin obok siebie na rauszu”. Istotnie – w dwupoziomowym airbusie A380 tych linii sprzedawane są miejsca w kabinach do snu, ale zabrania się zachowań, które mogłyby zakłócić spokój innych pasażerów, w tym seksu. Według Olivera Austa, rzecznika linii EasyJet – ich firma uczula personel, aby nawet do toalety wpuszczać tylko po jednej osobie. Zdarza się jednak, że jakaś para się przemknie w wiadomym celu. Jeśli „podpadną” pierwszy raz, to zazwyczaj są tylko pouczani, ale recydywistom grozi nawet zakaz lotu. Jedna ze stewardes Lufthansy opowiedziała, że pasażerowie często wykorzystują nadarzające się okazje. Zwłaszcza
w czasie nocnych lotów,
kiedy są puste całe rzędy, ciągle przyłapuje „kotłujących się” na podłodze między fotelami.
Kto chce legalnie uprawiać seks w samolocie – musi skorzystać z Virgin Atlantic Airways. W ich kabinach można szaleć do woli. Wszystko przez młodzieńcze przeżycie właściciela tych linii. Richard Branson, gdy miał 19 lat doświadczył spontanicznej seksualnej przygody ze współpasażerką. W jednym z wywiadów stwierdził, że to „zapewne marzenie każdego mężczyzny”. Choć – jak wyznał – ich seks w toalecie wymagał akrobatycznych wręcz zdolności, a ciągłe pukanie do drzwi wcale nie pomagało w osiągnięciu celu.
W latach 70. gwiazdy rocka, takie jak Led Zeppelin, Deep Purple czy The Rolling Stones używały przerobionego wewnątrz Boeinga 720, który nazwano „Starship”. Krążyły wtedy opowieści, jak to muzycy umilali sobie seksualnie z fankami podróż z jednego na drugi koncert. Najsłynniejszy był jednak „Big Bunny” wydawcy „Playboya”. W czarnym DC-9 z białym króliczkiem na sterze kierunku Hugh Hefner organizował prawdziwe orgie. Były ku temu warunki, była dyskoteka i sypialnie dla 16 gości. W 1974 roku maszynę pożyczył nawet Elvis Presley.
Nie trzeba jednak mieć własnego boeinga ani odbywać stosunku na oczach innych pasażerów. Pewna nowojorska firma ma w ofercie „The Quickie”, bo tak mówią Amerykanie na szybki numerek. W cenie 599 dol. jest godzinny lot samolotem, użyta przez zakochanych pościel na pamiątkę, a także certyfikat odbycia podniebnej przygody. Dla tych, którym wystarczy pół godziny, jest lot cessną za 250 dol. Tyle że tu od pilota dzieli nas jedynie zasłonka. Podobno mając słuchawki na uszach, niczego zdrożnego nie usłyszy. (PKU)