Burowie znów chcą kolonizować... Rosja
dyskryminacji”. Potomkom białych osadników coraz trudniej zajmować urzędy państwowe i dostać pracę w dużych firmach, a język afrikaans jest usuwany z uczelni. Mężczyznom nie są wydawane pozwolenia na broń. – Dochodzi do tego, że muszą nas bronić kobiety, którym łatwiej jest uzyskać pozwolenie np. na noszenie pistoletu. Dlatego myślimy o przeprowadzeniu się do Rosji – wyjaśniał Jan Slebus. Wydaje się, że jego rodzi- emfontein – stolicy prowincji Wolne Państwo.
Gotowych do znalezienia sobie nowego miejsca w Rosji jest więcej, twierdzi Władimir Połubojarenko doradca pełnomocnika ds. praw człowieka w Kraju Stawropolskim. Według jego informacji chce tego około 15 tys. Afrykanerów, a 30 rodzin jest już gotowych do wyjazdu. Wszyscy są zamożnymi farmerami. Każda z rodzin mogłaby zainwestować w gospodarkę swej nowe miasto. Sami urządzimy szkoły dla naszych dzieci, szpitale i przedszkola – deklaruje Jan Slebus w imieniu rodaków.
Jednak wydanie vzglyad.ru, które opisuje wizytę członków burskiej rodziny w Stawropolu, tonuje nastroje – przypominając, że nie należy traktować ich jako oficjalnych reprezentantów instytucji państwowej ani nawet za wyrazicieli stanowiska wszystkich Burów. Raczej jako przykład tego skrzydła Burów, którego przedstawiciele są gotowi porzucić rodzinne strony w celu zachowania tradycyjnego, religijnego układu życia. I osiedlić się w tym celu w Rosji – w Kraju Stawropolskim, Kraju Krasnodarskim, obwodzie rostowskim, a nawet na anektowanym Krymie. Tam, gdzie kontynuację ich tradycyjnych upraw i hodowli umożliwiałby przyjazny klimat. – Burowie to rolnicy i hodowcy. Nie przyjadą do nas z pustymi rękami i są gotowi dzierżawić ziemię. A u nas leżą odłogiem ziemie na wschodzie regionu, które można oddać im w długoterminową dzierżawę. Dlatego twierdzenia, że Burowie zajmą miejsca pracy i my nie będziemy mieć gdzie pracować, są niesłuszne – zapewnia przedstawiciel władz regionu.
To odpowiedź na obawy mieszkańców, które już uwidoczniły się w internetowych komentarzach. Przejawiła się w nich znacznie mniejsza gościnność niż ta na oficjalnym szczeblu, gdy rodzinę Slebusów witano chlebem, solą i kozackimi pieśniami. Część internautów zaproponowała bowiem, aby burskich osadników wysłać od razu tam, gdzie miejsca na pewno im nie zabraknie. Na Syberię... (CEZ)