Arcydzieło! Picasso, Strzemiński, Kobro, Miró, Giacometti
Paryski nie-co-dziennik Leszka Turkiewicza.
Legenda światowego kina po ponad 60 (!) latach pracy aktorskiej przechodzi na emeryturę. Jak donosi magazyn „People”, najnowszy film „The Old Man & The Gun”, który trafi do amerykańskich kin pod koniec września, będzie ostatnim obrazem z udziałem Redforda. – Gram od 21. roku życia. Pomyślałem, że już wystarczy – powiedział Amerykanin. Redford jest prawdziwą ikoną aktorstwa: zagrał w ponad 40 filmach oraz dziesiątkach seriali telewizyjnych i sztuk teatralnych. 82-latek dał się poznać także jako reżyser. W 1981 roku otrzymał Oscara za reżyserię filmu „Zwyczajni ludzie”.
Piłkarz reprezentacji Danii kolejny raz trafił na okładki gazet za sprawą pozaboiskowych wyczynów. Tym razem 30-latek narozrabiał w niedzielny poranek, gdy pijany podróżował taksówką po Kopenhadze – czytamy na goal.com. Bendtner wdał się w awanturę z kierowcą, która zakończyła się bijatyką. – Nasz kierowca został brutalnie napadnięty przez piłkarza. Ma złamaną szczękę i czeka go operacja – potwierdził wersję wydarzeń rzecznik taksówkarskiej korporacji. Sportowiec znany jest z imprezowego trybu życia. Jednak jego ostatni wybryk będzie wiązał się z surowymi konsekwencjami. Prawdopodobnie napastnik zamknął sobie nim drogę do dalszych występów w narodowej drużynie.
Normalne życie
Jeden z założycieli kultowej grupy The Beatles udzielił wywiadu, w którym mówił o swojej popularności. – Nigdy nie przypuszczałem, że będę sławnym muzykiem. Czasami potrzebuję, żeby ktoś mnie uszczypnął, żebym zdał sobie sprawę z tego, co udało mi się osiągnąć. Nawet o tym nie marzyłem – cytuje wypowiedź artysty femalefirst.co.uk. Brytyjczyk dodał, że stara się normalnie żyć, co odróżnia go od większości celebrytów. – Bardzo lubię jeździć komunikacją miejską. Czasem bywa to męczące, kiedy ludzie chcą sobie robić ze mną zdjęcia, ale podchodzę do tego ze zrozumieniem – stwierdził
MW
Wystawa „Picasso. Arcydzieło!” w paryskim muzeum Picassa rozpoczęła jesienny sezon sztuki nad Sekwaną, stawiając już na dzień dobry fundamentalne pytanie o sens pojęcia arcydzieło, piękno idealne, dzieło absolutne.
Prologiem ekspozycji jest przewrotna odpowiedź Jeana Cocteau: Arcydzieło to nic innego jak szach-mat i wygrana partia szachów oraz dwa szkice Picassa: studium jego ręki i jego oczu. A dalej zachwycają kolejne dzieła tego emblematycznego dla XX wieku malarza, w wyobraźni zbiorowej artystycznego geniusza, który niczym król Midas, czego się dotknął, zmieniał w złoto; dzieła przybliżające Picassowskie rozumienie arcydzieła, pokazane w kilkunastu częściach wystawy: „Arlekiny”, „Kąpiące się”, studium postaci z osławionych „Panien z Awinionu”, portrety, rzeźby, litografie.
Inna artystyczna partia szachów „króla słońce” nowoczesnego malarstwa, który po drugiej wojnie światowej stał się dla sztuki tym, czym demokracja dla ładu politycznego, Einstein dla nauki, a Chaplin dla filmu, będzie rozgrywana od 18 września w Musée d’Orsay na wystawie – „Picasso. Błękitny i różowy”. Jak wskazuje tytuł, obejmie ona jego twórczość okresu błękitnego z lat 1900 – 1904 oraz różowego z 1904 – 1906. W pierwszym dzieła utrzymane są w melancholijnym kolorycie, pełne bólu, strachu i śmierci z czasu krótkiego epizodu jego bratania się z cyganerią Montmartre’u. W drugim śmierć i depresja ustępują miejsca „różowej muzie” zabawy, chociaż ciągle z domieszką nędzy i smutku w tle, ale mimo wszystko zabawy. Jego postacie nie są już tylko urodzonymi przegranymi trzymającymi się ciemnych stron życia. Ich symbolem staje się arlekin, może dlatego, że Picasso chętnie zaglądał do cyrku Medrano, którego różowy namiot błyszczał u podnóża Montmartre’u.
Ale to nie koniec obecności Pabla Picassa w programie nowego paryskiego sezonu sztuki. Zanosi się więc na jesienną picassomanię, bo Hiszpan – dla jednych malarz wszech czasów, dla innych wielki uwodziciel krytyków i miłośników sztuki – jest też gwiazdą tematycznej wystawy w Centrum Pompidou – „Kubizm” (od 17 października). To zrozumiałe, bo jego „Panny z Awinionu” dały początek kubizmowi. Obraz przedstawiający pięć prostytutek z burdelu przy ulicy Awinionu w Barcelonie – twarze maski, surowa nagość, geometryczna, kanciasta, zatrzymana między erotyzmem, egzotyką i lękiem. Styl ten, który był największą rewolucją estetyczną początku XX wieku, dokonał gwałtu na trójwymiarowości malowanego obiektu. Łamał jego spójność, upraszczał formę, geometryzował, rozpłaszczał, dzielił, rozbijał, asymetrycznie przemieszczał. Oczywiście, obok Picassa, będą prezentowane dzieła współtwórcy kubizmu Braque’a i innych: Grisa, Légera, Delaunayów, Duchampa, Picabii...
Wydarzeniami jesieni z pewnością będą retrospektywy Joana Miró w Grand Palais (od 3 października) i Alberta Giacomettiego w Musée Maillol (od 14 września). Obaj w swej artystycznej kreatywności poruszali się na obrzeżach surrealizmu. Pierwszy to spektakularny „miroświat” poetyckich metamorfoz, który stworzył „piaskownicę dla podświadomości”, balansując między alchemią dzieciństwa a oniryczną dojrzałością fantastycznych poematów z linii, kropek, kleksów, znaków lekkich, wolnych, przestrzennych. Drugi – prezentowany w konfrontacji z najlepszymi rzeźbiarzami swej epoki – jest twórcą charakterystycznych postaci z brązu, gipsu i drewna, wydłużonych do granic możliwości, które tracą swoją substancjalność niczym cienie znikające i wyłaniające się z niezniszczalnej energii chaosu. Jego świat mieścił się na 20 metrach kw. paryskiego atelier, gdzie spędził 40 lat życia.
Polskim ewenementem będzie wystawa w Centrum Pompidou – „Awangarda polska: Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński” (od 24 października do 14 stycznia), małżeństwa rzeźbiarki i malarza z kręgu konstruktywizmu, założycieli grupy „a.r.” (awangarda rzeczywista albo artyści rewolucji). Oboje odrzucili indywidualizm, subiektywizm, ekspresję sztuki, głosząc radykalny obiektywizm formy. Ona zrewolucjonizowała myślenie o rzeźbie, odchodząc od pojmowania jej jako bryły na rzecz wiszących konstrukcji przenikających w abstrakcyjnie pojętą nieskończoną przestrzeń, niemających żadnego punktu odniesienia prócz własnego cienia. On, autor „Teorii widzenia”, twórca unizmu sięgającego kresu „organicznej autonomii malarstwa”, ograniczył do granic możliwości jego elementy kompozycyjne, aby dojść do swej monochromatycznej, jednorodnej kompozycji unistycznej. Malował też obrazy solarystyczne, na których uchwycił powidoki światła wywołane spojrzeniem na słońce.
Być może dotychczas mało znani publiczności francuskiej Kobro i Strzemiński również postawią szach-mat nad Sekwaną, wygrywając artystyczną partię szachów. To możliwe, bo – jak mawiał Picasso – w sztuce 1+1 może dać każdą liczbę z wyjątkiem dwójki. turkiewicz@free.fr