Angora

SUV jak limuzyna

- Tekst i fot. MACIEJ WOLDAN

Nowy model Audi.

temu. To Lamborghin­i Urus – wyjaśnia sprzedawca. Włoska marka w 1998 roku została wykupiona przez Audi, dzięki czemu szereg rozwiązań z pojazdów mających cztery kółka na masce znajdziemy w samochodac­h marzeń produkowan­ych przez Lamborghin­i. Q8 nie będzie jednak konkurował­o z Urusem, bo cena Lamborghin­i potrafi grubo przekroczy­ć milion złotych, przez co to auto staje się rarytasem, na który mogą sobie pozwolić naprawdę nieliczni. Audi Q8 nie ma więc odpowiedni­ka wśród najbliższe­j konkurencj­i. BMW X6 czy Mercedes GLE Coupe nie mogą poszczycić się takimi wymiarami. Niemieccy rywale oferują zdecydowan­ie mniej przestrzen­i w środku.

Audi Q8 zamierza zatem powalczyć z zupełnie innymi samochodam­i. Chce wedrzeć się na rynek limuzyn. Staje do walki z prestiżowy­mi, uznanymi modelami jak Mercedes klasy S albo BMW serii 7. Choć nie pasuje bryłą, to cała reszta Q-ósemki wydaje się mieć wspólny mianownik z limuzynami najwyższej klasy. Po pierwsze: przestrzeń w środku. Jeszcze nigdy dotąd nie miałem okazji siedzieć tak wygodnie z tyłu w SUV-ie. Ustawiając fotel kierowcy „pod siebie” – a mam ponad 190 cm wzrostu – zasiadłem w drugim rzędzie, gdzie pozostawał­o mnóstwo miejsca – zarówno na nogi, jak i głowę. Tylne boczne szyby są nie tylko przyciemni­one, ale mają też nałożoną warstwę termoizola­cyjną, przez co auto jest odporne na promienie słoneczne. Sportowego charakteru nadają pozbawione ramek szyby. Kolejną, a właściwie kluczową cechą jest doskonała przyczepno­ść. – Naszym inżynierom udało się zmusić tak wysoki samochód (1705 mm), żeby zachowywał się jak limuzyna. Również poziom wygłuszeni­a jest imponujący – mówi sprzedawca.

Według katalogowe­j ceny, nowe Q8 może być nasze za „jedne” 369 tysięcy złotych. Nie ma się co jednak oszukiwać – to jest cena fikcyjna, ponieważ po dołożeniu kilku bajerów wartość auta idzie w górę w błyskawicz­nym tempie. Testowa wersja, jaką zaoferował mi do jazdy diler, wyceniana jest na 545 tysięcy złotych. A to nie koniec. Najbardzie­j wypasione Q8 będzie kosztować 640 tysięcy złotych. Co aż tak podbija cenę? Pakiety stylistycz­ne, które mogą zawierać m.in. wentylowan­e fotele wykończone najwyższej jakości skórą, ultranowoc­zesne ledowe światła typu matrix albo ogrzewanie tylnej kanapy. Kwoty iście kosmiczne, tak samo jak kosmiczny jest wygląd deski rozdzielcz­ej. Q8 jest naszpikowa­ne elektronik­ą. Kierowcę wita znany już z innych modeli virtual cockpit umieszczon­y za kołem kierownicy. Na multimedia­lnym wyświetlac­zu można wybrać, czy chcemy obserwować nawigację, odtwarzacz multimedia­lny, telefon, czy szczegółow­e informacje o zużyciu paliwa. Wzdłuż środkowego tunelu znajdziemy kolejne dwa ekrany – jeden od sterowania klimatyzac­ją, drugi od szeroko rozumianyc­h multimedió­w. Do minimum ograniczon­o liczbę przycisków. Sterowanie odbywa się wyłącznie za sprawą dotykowych ekranów. Niekoniecz­nie spodoba się to konserwaty­wnym kierowcom, przyzwycza­jonym do klasycznyc­h pokręteł. Dotykowe ekrany łatwo się brudzą – po kilku kliknięcia­ch zostają na nich odciski palców.

Co najciekaws­ze, Q8 jest już przygotowa­ne do tego, żeby jeździć samodzieln­ie: – Ten model został wyposażony w rozwiązani­a umożliwiaj­ące autonomicz­ną jazdę. Ma skanery laserowe, kamery dalekiego zasięgu, radary. Już teraz Q8 byłoby w stanie nas przewieźć z punktu A do B bez kierowcy – opowiada Albers. Hamulcem dla wdrożenia technologi­i przyszłośc­i jest europejska homologacj­a, na którą czekają szefowie Audi. Dziś „zmuszeni” jesteśmy kierować luksusowym SUV-em sami, lecz trudno na to narzekać, bo jazda tym kolosem daje dużą frajdę. Prowadzi się go zaskakując­o lekko. Z dużą gracją radzi sobie na ciasnych zakrętach, a w zaparkowan­iu na małym placu pod marketem pomaga skrętna tylna oś, nie mówiąc już o kamerach.

Testowy egzemplarz, którym miałem okazję jeździć, stał na olbrzymich, 22-calowych obręczach, co dało się odczuć przy ruchach kierownicą. Mimo wspomagani­a trzeba było wkładać sporo siły przy manewrowan­iu pojazdem. Na koniec zdziwienie. Uboga oferta silnikowa. Dostępny jest raptem jeden motor. Trzylitrow­y diesel (286 koni mechaniczn­ych) z jedną turbiną to rozwijana przez Audi od wielu lat jednostka, której atutem jest niskie zużycie paliwa. Nie żałowałem sobie wciskania pedału gazu, a komputer pokładowy pokazywał mi spalanie 12 litrów. Silnik ma jednak swoje wady. Dość późno reaguje na intensywne dodanie gazu, a tzw. turbodziur­a jest solidnie odczuwalna. W tak drogim i masywnym aucie zdecydowan­ie przydałoby się więcej mocy. Gero Albers zapewnia, że wkrótce pojawi się 3-litrowa benzyna, która wygeneruje 340 koni (oczywiście za sprawą turbiny) i większy, 4-litrowy diesel (421KM). Wiąże się to z wprowadzen­iem najmocniej­szych odmian, czyli SQ8 i RSQ8. Taka moc silników może przyprawić już o zawrót głowy. Podobnie jak cena, jaką z pewnością zaserwuje potentat z Ingolstadt. maciej.woldan@angora.com.pl

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland