Bałtyk tonie
Nasze morze zamienia się w śródlądowe jezioro.
Na tegorocznej 26. Międzynarodowej Wystawie „Zieleń to Życie”, która odbyła się w dniach 6 – 8 września w Warszawie, w konkursie „Nowości” złoty medal otrzymała Weigela florida (krzewuszka cudowna) LIME MONSTER „BRS1”. Odmiana wyhodowana w szkółce SZMIT. Dorasta do 1,5 m wysokości. Kwiaty są różowe, ale nieliczne, ma za to duże, atrakcyjne liście o limonkowym kolorze.
Srebrny medal otrzymał Cercis canadensis (judaszowiec kanadyjski) THE RISING SUN „JN2”. Niewielkie drzewko dorastające do 3 – 4 metrów wysokości. Liście duże, sercowate, w IV – V bezpośrednio na bezlistnych gałązkach tworzą się różowe kwiatki zebrane w pęczki.
Morze konsekwentnie ginie na naszych oczach. Z akwenu o charakterze morskim przekształca się w mało zasolone śródlądowe jezioro, w którym zachodzi szereg niekorzystnych procesów biologicznych mających wpływ na jego dalszą degradację. z gleb za sprawą ich nadmiernego wykorzystywania w rolnictwie.
Kumulacja tych związków w ziemi uprawnej jest tak wielka, że nawet gdyby zaprzestać ich używania, to przez około 50 lat i tak będą trafiały dalej, wymywane z nafaszerowanych nimi do granic możliwości gruntów. W analogiczny sposób przedostają się też inne środki ochrony roślin – pestycydy i herbicydy.
Antidotum mogłyby stanowić naturalne prądy morskie, ale Bałtyk nie ma prądów o charakterze stałym, których obecność wynika z niejednorodnej gęstości wody, a głównie te pochodzące z siły wiejących wiatrów. Przewaga wiatrów zachodnich powoduje, że wzdłuż całego wybrzeża Polski prądy przemieszczają wodę jedynie w kierunku wschodnim. Prowadzi to do tego, że zasolona woda pozostaje zawsze w bezruchu w strefie przydennej, co powoduje, że powstaje w niej nie tylko siarkowodór, ale też metan i amoniak, które zabijają każdą formę życia.
Katastrofa ekologiczna Bałtyku zbliża się od roku 2012, kiedy to na trasie Polska – Szwecja zostały utworzone morskie autostrady pomiędzy Gdynią i Karlskroną oraz Świnoujściem i Ystad. Wtedy zaczęły pływać ogromne promy, które są dwukrotnie większe od tych, które obsługiwały uprzednio te trasy. Jednak wszystko wskazuje na to, że ucierpiało na tym bezpowrotnie morze. Nowe promy mogą zabrać na pokład ok. 1000 pasażerów i 350 dużych samochodów ciężarowych. Dawniej promy kursujące przez Bałtyk zabierały średnio 200 – 400 pasażerów i 120 ciężarówek. W roku 2016 tylko jeden przewiózł 340 tys. pasażerów i ponad 250 tys. kierowców. Z szacunkowych analiz inżynierów zajmujących się ochroną środowiska wynika, że każdy podróżujący przez Morze Bałtyckie na promie produkuje dziennie około 190 litrów nieczystości, na które składają się woda z łazienek i toalet, kuchni oraz sprzątania pokładów. Ocenia się, że rocznie ponad 90 mln pasażerów pływa na pokładach 140 promów pasażerskich i pasażersko-towarowych obsługujących 68 linii na Bałtyku, a łącznie 173 mln pasażerów (bez promów) podróżuje na pokładach wszystkich statków pasażerskich i handlowych wpływających lub wypływających z polskich portów.
Gdyby udało się w 70 proc. zredukować emisję związków azotu i w 80 proc. związków fosforu, to skutecznie można by powstrzymać dalszą degradację środowiska naturalnego Morza Bałtyckiego.
Ścieki przyczyniają się do powstawania zakwitów, eutrofizacji, powodują wzrost ilości sinic, a to przekracza stan równowagi Bałtyku, co z kolei negatywnie wpływa na czystość jego wody, ilość bakterii, śmiertelność morskiej fauny i flory, powoduje tworzenie się powierzchniowych kożuchów oraz wyczerpuje zasoby tlenu w wodzie.
Bezrybie i plastikowe flądry
Lata 80. XX w. były wielkimi rybnymi żniwami na Bałtyku. Łowiono bez opamiętania, nie było żadnych limitów połowów, a morze traktowano jak róg obfitości, którego zasoby nigdy się nie wyczerpią. To był czas, kiedy co piąty łowiony na świecie dorsz pochodził z naszego morza. Wtedy polscy rybacy łowili ponad 120 tys. ton tej ryby rocznie. Dorsz też miał swoje liczne tarliska na polskim wybrzeżu, dziś już go tu nie ma i nic nie wskazuje, że powróci.
Załamanie połowowej hossy nastąpiło w 1993 r., kiedy złowiono zaledwie około 9 tys. ton tej ryby. Lata 2016 – 2017 kształtują się na poziomie około 10 tys. ton. Analogiczna sytuacja dotyczy też śledzi – ważnego ogniwa w łańcuchu pokarmowym wielu innych gatunków ryb. Śledzia bowiem też już brakuje. Na przełomie lat 70. i 80. XX w. jego populacja w morzu