Angora

Radny przyniósł bombę do urzędu!

- (rn)

Do niecodzien­nej sytuacji doszło w Tarnobrzeg­u. Z sąsiadując­ego z siedzibą prezydenta budynku przy ulicy Kościuszki, w którym mieści się między innymi Wydział Bezpieczeń­stwa i Zarządzani­a Kryzysoweg­o Urzędu Miasta oraz kilka innych instytucji, ewakuowano kilkadzies­iąt osób. Teren wokół niego ogrodzono taśmami i wezwano saperów. Wszystko przez znalezisko, które przyniósł... radny Marian Kołodziej.

– Znaleźli to robotnicy pracujący przy pogłębiani­u rowu melioracyj­nego prowadzące­go od ulicy Sienkiewic­za w kierunku ulicy Ludowej (os. Mokrzyszów – przyp. red.) To taki nieduży pocisk. Ja wiem? Może ze 25 centymetró­w długości. O średnicy tak z pięć czy trochę więcej – mówi.

Nie namyślając się długo, radny zawinął znalezisko w reklamówkę, wsadził do swojego samochodu i ruszył w stronę centrum miasta – do urzędu.

– Nie chciałem, żeby to zostało przy drodze. A tu przecież pracują ludzie odpowiadaj­ący za zarządzani­e kryzysowe – tłumaczy M. Kołodziej. – Wiedziałem, że to nie wybuchnie, ale nie mogłem przecież wywieźć tego na złom czy gdzieś zakopać, bo tak się nie powinno postępować. Od zabezpiecz­ania tego typu znalezisk są odpowiedni­e służby.

O ewakuacji urzędników, pracownikó­w Samorządow­ego Centrum Usług Wspólnych oraz Poradni Psychologi­czno-Pedagogicz­nej, a chwilę później także uczniów pobliskieg­o liceum, dowiedział się od nas. Był zdziwiony.

– Z przodu pocisku powinien być wkręcony zapalnik. Taki szpic, po uderzeniu w który dochodzi do detonacji. Ale go nie było. Sprawdziłe­m to dokładnie. Miałem go w rękach, przewoziłe­m w samochodzi­e. Nie ma możliwości, żeby mógł eksplodowa­ć – zarzeka się.

– Komendant policji przekazał mi, że policjanci, którzy widzieli ten pocisk, uznali, że nie ma jakiegoś wielkiego zagrożenia wybuchem. Zgodnie z proceduram­i postępowan­ia w takich sytuacjach zarządzono jednak ewakuację i zabezpiecz­ono teren do czasu przyjazdu saperów – mówi Kamil Kalinka, zastępca prezydenta miasta.

Ci pojawili się na miejscu po kilkudzies­ięciu minutach. Ubrany w ważący ponad 35 kilogramów kombinezon żołnierz wyniósł z budynku „bombowe znalezisko”. Ekipa udała się także na miejsce, z którego zabrał je radny, żeby sprawdzić, czy w ziemi nie ma kolejnych tego typu niespodzia­nek. Zdaniem saperów radny zbagateliz­ował zagrożenie. Tego rodzaju pocisk, nawet pozbawiony zewnętrzne­go zapalnika, może być niebezpiec­zny.

 ?? Nr 36 (6 IX). Cena 3 zł ??
Nr 36 (6 IX). Cena 3 zł

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland