„Nie miałem racji, przepraszam”
Egzotyka w relacjach polsko-polskich
Najpierw skrytykował anonimowo, teraz przeprasza z otwartą przyłbicą. Z własnej woli, przez nikogo niezmuszany. Napisał: „Jeśli pani to czyta, chciałem panią za swoje zachowanie przeprosić”. Taką postawą kierowca z Olsztyna zaimponował innym.
To jest absolutnie wyjątkowa historia. Opowieść o tym, że zwyczajna awantura na drodze może zakończyć się zupełnie niezwyczajnie. Pan Jarosław z Olsztyna udowodnił, że warto zachowywać się przyzwoicie.
Zdarzenie, jakich wiele, pewnie dziesiątki codziennie na wszystkich drogach. Dwoje kierowców spotyka się na skrzyżowaniu. Jeden popełnia błąd, drugi na niego trąbi. Uruchamia się wściekłość drogowa, agresja skierowana przeciwko obcemu człowiekowi, bluzgi za kierownicą, czasami pokazywany jest środkowy palec. Od tych dwojga kierowców zależy jednak, jak zakończy się ta sprawa.
A może zakończyć się niebanalnie. Tak jak to, co wydarzyło się w minioną niedzielę w centrum Olsztyna. Jednym z dwojga bohaterów był pan Jarosław. Przygodę, która go spotkała, opisał na facebookowym profilu Spotted: Olsztyn.
Serdecznie nie pozdrawiam kobiety, która dziś około godziny 16.20 na skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego i Kościuszki obtrąbiła mnie podczas manewru skręcania w lewo, za co dostała zasłużony środkowy palec. Pewnie tego nie przeczytasz, ale może ktoś z Twojej rodziny to przeczyta i wytłumaczy Ci, że ze środkowego pasa na al. Piłsudskiego mam prawo skręcić w lewo i zająć prawy pas na ul. Kościuszki. Wiedz, kobieto, że znaki pionowe mają wyższą hierarchię przed znakami poziomymi – grzmiał w internecie. Była to wypowiedź anonimowa, nawet bez podania imienia, bo na tym polega zasada publikowania postów na Spotted: Olsztyn.
Ten anonimowy internauta nie spodziewał się pewnie takiego ciągu dalszego, jaki nastąpił.
– Pas środkowy służy jedynie dla autobusów. Jakbyś czytał znaki poprawnie, nie byłoby problemu, a i wypadków mniej. Gratuluję pani, która trąbiła. Miała rację – odpisał mu pan Edward. Podobnie napisało kilka innych osób. I to, co wydarzyło się później, zaskoczyło wszystkich. Internauta, który wywołał temat, odezwał się ponownie. Tym razem z otwartą przyłbicą, ze swojego oficjalnego profilu, pod własnym imieniem i nazwiskiem.
– Aż po Waszych komentarzach podjechałem w tamto miejsce raz jeszcze, żeby to sprawdzić. Rzeczywiście, nie miałem racji (...). Za kółkiem jestem trochę cholerykiem, ale jak ktoś popełnia jakiś błąd, to rzadko kiedy trąbię na takiego delikwenta. Zwykle tylko zaklnę pod nosem i wpuszczę taką osobę. Dlatego myśląc, że jadę poprawnie i słysząc ze cztery lub pięć klaksonów, ze złości pokazałem środkowy palec. Jeśli pani bądź ktoś z pani rodziny to czyta, chciałem panią za swoje zachowanie przeprosić. I podpisuję się tu już nie anonimowo, a własnym imieniem i nazwiskiem.
Reakcje internautów wskazują, że zaskoczyło ich takie wyznanie i jawne przyznanie się do winy, a także nieanonimowe przeprosiny. Tym bardziej że nikt od niego tego nie wymagał, a skrytykowana kierująca to także osoba anonimowa.
– Szacunek, że przeprosiłeś panią – napisała Eve Lina. – Grunt to mieć spokojną głowę i sumienie.
To było jedyne wyjście z tej sytuacji: aby wyjść z twarzą przed samym sobą – podkreśla pan Jarosław. – Zjechałem kobietę anonimowo, a racji nie miałem, to poczułem się w obowiązku oficjalnie przeprosić. Nawet jeśli te przeprosiny do tej kobiety nie dojdą.
Dyskusję na ten temat może śledzić każdy albo się do niej włączyć.
Magdalena Sobolewska, psycholog transportu, przyznaje: – Niewiele jest takich osób jak pan Jarosław. Kiedy emocje opadły i przemyślał tę sytuację, miał odwagę i honor, aby zachować się właśnie tak, jak się zachował. To rzeczywiście bardzo pozytywna sytuacja. Niestety, jednak tacy ludzie jak pan Jarosław to mniejszość wśród kierowców. Tendencja jest raczej taka, żeby unikać odpowiedzialności. Nawet wtedy, kiedy kierowcom nie grożą żadne konsekwencje – tłumaczy Magdalena Sobolewska.
Psycholog Janusz Czapiński z Uniwersytetu Warszawskiego, który od dziesiątków lat bada społeczne zachowania Polaków, twórca „Diagnozy społecznej”, dodaje: – Pan kierowca źle się czuł z tym, co zrobił. Przeprosiny i ujawnienie się nakazała mu zwykła ludzka przyzwoitość.