Między sprawiedliwością a dojeżdżaniem
Kiedy zdenerwowany Michał wrzucał do sieci film z mężczyznami wywożącymi gruz do lasu, nie przypuszczał, że wywoła internetową krucjatę z kaskadą groźnych skutków ubocznych.
Na polanie, do której dochodzi wjazdowa ścieżka, zagradza nam drogę przewalony zmurszały pień. – To nasza robota. Ze szwagrem tak położyliśmy drzewo, żeby złoczyńca nie pchał się autem dalej, w las, tylko wyrzucił gruz tutaj, pod okiem kamery – Michał wskazuje palcem na jedno z najbliższych drzew. Czarna puszka wisi na wysokości 3 – 4 metrów i choć nie jest mała, trudno ją dostrzec. Zwłaszcza gdy – jak teraz – zza drzew świeci słońce. – Czekaliśmy cierpliwie, aż po trzech miesiącach wjeżdżam tu i patrzę: leży wielka sterta śmieci. Szwagier skoczył po drabinę, odpaliliśmy komputer, podłączyliśmy kamerkę. Idealnie – pomyślałem. – Mamy cię!
Na filmie biały dostawczy hyundai podjeżdża tyłem z oddalonej ulicy na polankę. Widać, że kierowca zna teren i nie jest tu pierwszy raz. Dwaj mężczyźni w roboczych spodniach na szelkach wyskakują z szoferki. Tylna klapa w górę i zaczynają wygarniać gruz wprost na trawę. Obraz się zrywa, bo przemysłowa kamera oszczędza baterię, przerywając zapis co kilkanaście sekund. Na kolejnym ujęciu „śmieciarze” są już po pracy. Wnętrze hyundaia puste, sterta gruzu leży pod drzewami. Zanim mężczyźni wsiądą do auta i odjadą, rozmawiają chwilę, zamykając klapę. Michał zatrzymuje film: – Wszystko widać idealnie. Ich twarze, numer rejestracyjny auta. Są na talerzu.
Śmieci jeszcze tu leżą. Kilkaset kilogramów gruzu to głównie gipsowo-kartonowe ścianki, metalowe profile do ich montażu, chemikalia z łazienek bądź kuchni, jakieś szmaty. – Wszystko leży tak samo, to „dowód w sprawie” i na razie nie sprzątam. Najlepsze jest tutaj – Michał wyciąga spod gipsowego pyłu złożony czarno-biały kartonik oznaczony logo – „Lokal 79”. – Margherita, Wściekły Pies, Mojito, po drugiej stronie ceny. W śmieci najpewniej zaplątała się karta drinków z lokalu. – Nie myślał pan, że to zbyt proste. Faceci łamią prawo, wyrzucając śmieci do lasu, i zostawiają na miejscu coś w rodzaju wizytówki? – Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to idiotyzm. Napisałem to później w internecie.
Michał tym razem poszedł na policję i zgłosił sprawę, ale oprócz tego postanowił na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Tuż po odkryciu nagrania na popularnym portalu zamieścił nagrany fotopułapką filmik bez żadnych skrótów i retuszy. Z widocznymi twarzami, numerami rejestracyjnymi auta i – emocjonalnym – delikatnie rzecz ujmując – opisem sytuacji: „Wjeżdżają ci do lasu dwa niedoruch... i wyp... na perwer śmieci po remoncie z pewnej łódzkiej knajpy, która – jak się okazuje – chwali się nawet na fejsie zakończeniem remontu (w śmieciach są karty z alkoholami logo baru). Cóż, życie... Sprawa oczywiście z urzędu leci na policję i do ochrony środowiska, a ja szukam, kur..., drogiej firmy, która mi to posprząta. Proszę o przesyłanie ofert – wygrywa najdroższa, bo zależy mi na wysokiej jakości (...). Tymczasem udostępniamy, pośmiejemy się z frajerstwa. Generalnie cóż... macie ciut przeje...!
Kiedy po kilku godzinach Michał znów włączył komputer, na moment go zatkało. Komentarze pod zamieszczonym postem i filmem niemal wylewały się z ekranu, nie było nawet sensu odpisywać. Liczba odsłon filmu – trzy i pół miliona!