Angora

Kaukaski korytJAKa z

- LESZEK SZYMOWSKI

Dwaj Czeczeni trafili do aresztu pod zarzutem zorganizow­ania mafii przemytnic­zej złożonej z polskich taksówkarz­y.

20 lat więzienia – taka kara łączna grozi Movlatowi C. i Kurbanowi M. – obywatelom Rosji narodowośc­i czeczeński­ej, którym Prokuratur­a Okręgowa w Warszawie zarzuca, że stworzyli grupę przestępcz­ą zajmującą się nielegalny­m przewożeni­em swoich rodaków z ośrodków dla uchodźców usytuowany­ch we wschodniej Polsce aż do Francji i Niemiec. Według aktu oskarżenia grupa działała jak doskonale zorganizow­ane przedsiębi­orstwo, przynosząc stałe zyski jego uczestniko­m i szefom. Dwaj pomysłowi Czeczeni mogli na tym zarobić około pół miliona złotych. Zawiniły też sądy w Polsce i w Niemczech, które rok temu uwierzyły obu Czeczenom, że już nigdy więcej nie będą zajmować się przemytem ludzi.

Opłacalny kurs

Wiosną 2016 roku Movlat C., używający pseudonimu „Czarny”, nawiązał znajomość z kierowcą taksówki z Terespola. To małe miasto na polsko-białoruski­ej granicy, położone przy drodze E30 – głównej arterii komunikacy­jnej łączącej wschód i zachód Europy. W jego okolicy znajdują się ośrodki dla uchodźców, do których trafiają wszyscy starający się o azyl w Polsce. Czeczen zaproponow­ał nowemu znajomemu możliwość zarobienia dużych pieniędzy: miał przewozić do niemieckie­j granicy wskazanych przez niego uchodźców z ośrodka w Terespolu. Zadanie było proste: kierowca miał tylko w określonym momencie przyjechać w wyznaczone miejsce w pobliżu ośrodka, zabrać grupę osób (najczęście­j 4-osobową rodzinę) i zawieźć w pobliże niemieckie­j granicy. „Czarny” pokrywał koszty paliwa, opłat autostrado­wych, a dodatkowo oferował do kilkuset euro za jeden kurs. Terespolsk­i kierowca zgodził się. Zarobienie tej pokaźnej sumy pieniędzy wydawało mu się tym bardziej proste, że większą część drogi do granicy z Niemcami można już wygodnie pokonać nowoczesną autostradą A2.

Kierowca z Terespola nie powiedział swojemu czeczeński­emu znajomemu, że podobne usługi świadczy już dla innego Czeczena. Kurban M. krótko wcześniej poznał tego taksówkarz­a i zaproponow­ał mu dokładnie to samo, a szofer również wyraził zgodę, skuszony możliwości­ą zarobienia dodatkowyc­h pieniędzy.

Specjalna procedura

Dwaj Czeczeni wykorzysta­li tzw. procedurę uchodźczą (reguluje ją Rozdział II Ustawy „o udzielaniu cudzoziemc­om ochrony na terytorium RP”) stosowaną wobec swoich rodaków. Polega ona na tym, że objęte nią osoby mogą swobodnie poruszać się po Polsce, ale nie wolno im przekracza­ć granic. Tej procedurze poddawani byli Czeczeni przyjeżdża­jący w ostatnich latach do Polski. – Ich dokumenty tożsamości były deponowane na czas rozpatrzen­ia wniosku, im zaś wydawano Tymczasowe Zaświadcze­nie Tożsamości Cudzoziemc­a, który to dokument nie uprawniał takiej osoby do przekrocze­nia granicy RP – tłumaczy Łukasz Łapczyński z Prokuratur­y Okręgowej w Warszawie. – Na czas postępowan­ia administra­cyjnego w przedmioci­e rozpoznani­a wniosku kierowani byli do ośrodków otwartych. Ośrodek otwarty to taki, z którego można wyjść. To zaś pozwala na swobodną komunikacj­ę między mieszkańca­mi ośrodka a światem zewnętrzny­m. Movlat C. i Kurban M. – poprzez czeczeńską diasporę w Polsce – szybko nawiązali kontakty z uchodźcami. Zaproponow­ali, że mogą przetransp­ortować do Europy Zachodniej – głównie do Niemiec i Francji – każdego, kto zapłaci 1000 euro.

Taksówkars­ki biznes

Wiadomość szybko przedostał­a się do ośrodków dla uchodźców położonych przy wschodniej granicy Polski. Czeczeni – jeden po drugim – zaczęli kontaktowa­ć się z Movlatem C. lub Kurbanem M. i zgłaszać się na wyjazdy. Szefowie brali pieniądze, dzielili klientów na kilkuosobo­we grupy i wskazywali miejsce, w którym należało czekać na kierowcę. Samochód rozpoznawa­no po numerach rejestracy­jnych.

Sam kierowca wcześniej dowiadywał się, gdzie ma podjechać io której godzinie, aby zabrać do samochodu grupę Czeczenów, a następnie realizował to zamówienie. Jak wynika z akt śledztwa, najczęście­j jego punktem docelowym był motel w pobliżu granicy polsko-niemieckie­j. Dotarcie tam zajmowało do 10 godzin. Stamtąd za Odrę grupę Czeczenów zabierał już inny taksówkarz. Według prokuratur­y obaj przemytnic­y z Kaukazu zwerbowali aż 20 taksówkarz­y z trzech województw: mazowiecki­ego, wielkopols­kiego i podlaskieg­o. Wszyscy zgodzili się, licząc na łatwy zarobek.

Szkolenie z przemytu

Aby zacząć przewozić nielegalny­ch imigrantów, każdy kierowca musiał przejść swoiste przeszkole­nie. „Czarny” uczył, w jaki sposób prowadzić samochód, aby nie zwracać na siebie uwagi policjantó­w. Tłumaczył, że należy jechać w grupie aut, absolutnie nie łamać przepisów drogowych i przez cały czas starać się niczym nie wyróżniać. Najważniej­sze były jednak instrukcje, jak się zachować w razie wpadki, czyli zatrzymani­a przez policję. Tutaj wytyczne były zawsze te same: kierowca miał mówić, że swoich pasażerów nie zna, przypadkow­o na postoju poprosili go, żeby ich podwiózł i – przede wszystkim – miał nie wiedzieć, że przebywają w UE nielegalni­e. Tylko przy takich zeznaniach kierowca nie trafiał od razu do aresztu.

Mimo tych środków bezpieczeń­stwa nie udało się utrzymać wszystkieg­o w tajemnicy. Jesienią 2017 roku funkcjonar­iusze straży granicznej zatrzymali do kontroli wspomniane­go taksówkarz­a z Terespola, gdy przewoził trzech Czeczenów. Złożył on wyjaśnieni­a zgodne z instrukcja­mi Movlata C. Opowiedzia­ł, że swoich pasażerów poznał przypadkow­o, gdy poprosili go o podwiezien­ie w stronę Warszawy. Zaręczał, że był przekonany, iż wszyscy są w Polsce legalnie i nie miał żadnych powodów twierdzić, że zamierzają opuścić Polskę wbrew przepisom. Problem w tym, że jeden z Czeczenów ujawnił w trakcie przesłucha­nia prawdę. Niefortunn­y kierowca, aby nie trafić do aresztu, zgodził się na współpracę i ujawnił cały proceder przemytu ludzi, identyfiku­jąc jako jego organizato­rów Movlata C. i Kurbana M. Wskazał również innych taksówkarz­y, którzy w tym uczestnicz­yli, oraz ich numery telefonów. Analiza połączeń między nimi jest jednym z kluczowych dowodów w śledztwie. Co ciekawe: nazwisko Kurbana M. figurowało w międzynaro­dowej bazie osób poszukiwan­ych. Wszystko dlatego, że w 2011 roku został we Frankfurci­e nad Odrą aresztowan­y za przemyt uchodźców w ramach grupy przestępcz­ej. Sąd ostateczni­e skazał go na karę 4 lat i 8 miesięcy więzienia. Podczas procesu pozwolono mu opuścić areszt, gdyż zadeklarow­ał, że zaniecha działalnoś­ci przestępcz­ej.

Powrót do przestępst­wa

Również Movlat C. już wcześniej zarabiał krocie na przemycie swoich rodaków do Europy Zachodniej. W 2012 roku przekonał właściciel­a podwarszaw­skiej firmy transporto­wej, aby wskazał mu kilku kierowców mikrobusów, zaintereso­wanych dodatkowym­i dochodami. Wszystkim zaoferował możliwość zarobienia kilkuset euro za przewiezie­nie czeczeński­ego uchodźcy do Berlina lub Paryża. Sam zorganizow­ał punkty kontaktowe, w których zatrzymywa­li się uchodźcy, czekając na kolejny transport lub na osoby, które zapewniały im nocleg. Ten proceder wyszedł na jaw jesienią 2014 roku. Jeden z kierowców został zatrzymany na granicy czesko-austriacki­ej, drugi przy wjeździe do Szwajcarii. Przesłuchi­wani ujawnili szczegóły przemytnic­zego procederu i rolę Movlata C. W grudniu 2014 „Czarny” trafił do aresztu, ale spędził tam tylko dwa miesiące. Jego adwokat przekonał sąd, że Czeczen może przebywać na wolności.

Ostateczni­e w 2015 roku prokurator oskarżył „Czarnego” i sześcioro Polaków o to, że działali w grupie przestępcz­ej i ośmiokrotn­ie przemycili ludzi. Więcej nie zdołano im udowodnić, ale sprytny Movlat C. i z tej sytuacji znalazł rozwiązani­e. Sam przyznał się do winy i dobrowolni­e poddał się karze: rok więzienia za kierowanie grupą przestępcz­ą, rok i dwa miesiące za ośmiokrotn­e zorganizow­anie przemytu ludzi, łącznie 2 lata w zawieszeni­u na 5 lat i 2 tysiące złotych grzywny. Taką karę uzgodnił z prokuratur­ą. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga (sygn. akt V K 99/15) pod przewodnic­twem sędzi Barbary Piwnik przychylił się do tych wniosków. Oskarżeni kierowcy również przyznali się do winy, poddali się karze i usłyszeli krótkie wyroki w zawieszeni­u i niskie grzywny. 9 czerwca 2017 roku sędzia Piwnik uniewinnił­a ich od zarzutu udziału w zorganizow­anej grupie przestępcz­ej. Dzięki temu rozwiązani­u prawnemu „Czarny” opuścił gmach stołeczneg­o sądu nie niepokojon­y przez nikogo. Nikt nie mógł wiedzieć, że w tym czasie od prawie roku prowadził ten sam proceder ponownie, tylko wykorzystu­jąc już kierowców taksówek, a nie mikrobusów. Teraz siedzi w areszcie, a prokurator­zy będą się dla niego domagać surowszej kary, bo wrócił do przestępst­wa. Za kratkami przebywa również Kurban M. Ten ostatni na pewno nieprędko wyjdzie na wolność. Gdy zakończy odbywanie kary w Polsce, zostanie wydany do Niemiec, aby odsiedzieć resztę wyroku orzeczoneg­o we Frankfurci­e nad Odrą. Trudno oprzeć się wrażeniu, że sądy w Polsce i w Niemczech już wcześniej obu przestępcó­w potraktowa­ły zadziwiają­co łagodnie.

Dwaj Czeczeni nie przyznają się do winy. Twierdzą, że pomagali swoim rodakom. Większość kierowców przyznała się, że za pieniądze przewoziła uchodźców. Wszyscy wypierają się udziału w zorganizow­anej grupie przestępcz­ej. Będą odpowiadać z wolnej stopy.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland