Pestki słonecznika
Ciało sześćdziesięcioletniego adwokata Piotra Michalskiego znalazła jego asystentka. Według lekarza medycyny sądowej zgon nastąpił około godziny osiemnastej. Oględziny zwłok wskazywały, że denat został uduszony. W chwili gdy inspektor Nerak oglądał dokumenty leżące na stoliku, obok którego leżało ciało mecenasa, do gabinetu wszedł sierżant Wrzosek i oświadczył: – Szefie, podczas rozmowy z pracownikami kancelarii dowiedziałem się, że Michalski miał na pieńku z Kazimierzem Dąbrowskim i Janem Kamińskim. Kilku z moich rozmówców sugerowało nawet, że każdy z tych panów mógłby posunąć się do takiego niecnego czynu z powodu chęci zemsty.
Słysząc to, Nerak poprosił Wrzoska, aby przywiózł obu mężczyzn i czekając na ich przybycie, kontynuował lustrację pokoju. Obok okazałego kredensu zobaczył, wmurowany w ścianę, otwarty sejf. Na biurku obok komputera, wśród rozłożonych dokumentów, stała niewielka srebrna patera zapełniona łupinkami z pestek słonecznika, a obok niej koszyczek z pełnymi pestkami.
– Szef trzy dni temu rzucił palenie i żeby pokonać nałóg, namiętnie zajadał się słonecznikiem, którego wcześniej nie cierpiał – poinformowała inspektora asystentka, a następnie wzięła paterę, łupki wsypała do foliowego worka, który wrzuciła do kosza na śmieci.
– Panie inspektorze, przywiozłem obu panów. Który ma wejść pierwszy? – zapytał wchodzący do pokoju sierżant Wrzosek. – Dawaj pan Dąbrowskiego. Do gabinetu wkroczył elegancko ubrany mężczyzna w średnim wieku. Opadł ciężko na fotel, przez chwilę z zaciekawieniem przyglądał się niewielkiej akwareli wiszącej na ścianie i oświadczył: – Musiał Michalski ten obrazek kupić niedawno, bo kiedy tydzień temu ostatni raz się widzieliśmy, jeszcze go nie było.
– Słyszałem, że stosunki między panem a mecenasem nie układały się najlepiej – zaczął rozmowę Nerak.
– Faktycznie, doszło ostatnio między nami do konfliktu. Michalski był mi winien ponad sto tysięcy złotych, które pożyczył ode mnie pół roku temu i których nie chciał mi zwrócić. Mój błąd, że pożyczyłem mu tę forsę na gębę, bez żadnego pokwitowania. Sprawa jednak miała się zakończyć pozytywnie. Wczoraj rano Michalski zadzwonił i poinformował, że w ciągu najbliższego tygodnia dług zwróci.
Słuchając mężczyzny, Nerak sięgnął do koszyczka ze słonecznikiem. Dąbrowski zrobił to samo i rozłupując pestkę, rzekł: – Michalski zajadał się słonecznikiem i chyba nie miałby nic przeciw temu, że mu go wyjadamy. Wracając zaś do sprawy, to po tym telefonie nie miałem powodów, aby go mordować.
Drzwi do gabinetu lekko się uchyliły i pokazała się w nich głowa Wrzoska: – Panie inspektorze, Kamiński pyta, czy może na chwilę wyskoczyć na podwórko na papierosa.
– Proszę mu podziękować i odesłać go do domu, a do komendy zabrać pana Dąbrowskiego. Jestem pewny, że to on zamordował mecenasa i wymyślił historyjkę z telefonem od niego.
Słysząc to, Kazimierz Dąbrowski pobladł i drżącym głosem zapytał: – Jak się pan tego domyślił?
No właśnie, na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że Dąbrowski jest mordercą?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do października. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Tragiczna sprzeczka”: Przez cały dzień wiał silny wiatr. Gdyby Nowak podarł wypowiedzenie, stojąc w otwartych drzwiach wejściowych, kawałki pisma nie leżałyby w jednym miejscu tuż obok siebie, lecz byłyby rozrzucone po podłodze.
Wpłynęło 11 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 53 e-mailem.
Książkę Erica Berga „Zatoka cieni” wylosowała pani Iwona Zugaj z Giżycka.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.