Ożenek po niemiecku
Niemki są tak daleko wyzwolone, że mężczyźni wolą inne nacje sprowadzać i nawet się żenić. Przeciętnego Bioniemca stać tylko na jeden rozwód w życiu, potem mieszkają jako single i stowarzyszają się z takimi samymi dziewczynami – po przejściach i rozwodach. Po pierwszym rozwodzie Bioniemiec jest, mówiąc oględnie, „gołodupcem”, bo sądownictwo jest w osiemdziesięciu procentach sfeminizowane, a więc? A Bioniemki są do bólu pragmatyczne. Małżeństwa młode, z pierwszej miłości, są, niestety, dość rzadkie. Niemki, a również dziewczyny polskie, rosyjskie i inne chrześci- janki, chcą spróbować czegoś obcego, bo Bioniemcy są przewidywalni aż do bólu. Spotkanie przy piwie czy drinku bardzo często kończyło się pytaniem: do mnie czy do ciebie? Teraz powiedzenie to jest karalne, bo brzmi jak przymus seksualny. A każda dziewczyna lubi być komplementowana, słuchać miłych słówek i przeważnie nie chce pośpiechu. Od tych rzeczy są chłopcy tureccy, arabscy, włoscy itp. Nie ma kłopotu, gdy to chrześcijanin. Kłopot się zaczyna, kiedy to jest słodko patrzący w oczy muzułmanin. Nie dość, że u niego kobieta jest niczym, poza wyładowaniem seksual- nym przeważnie, to jako niemuzułmanka nie ma żadnych praw w tym hermetycznym środowisku (...). Tu z reguły wyzwolone z konwenansów Bioniemki zaczynają życie seksualne między trzynastym a czternastym rokiem życia. Idą często na lep kogoś nowego, obcego, jeszcze nieznanego, czyli takiego ładnego, mocno opalonego, kędzierzawego i z początku bardzo miłego. No i klops! Ten miły po paru razach uważa taką za swoją własność. Strasznie mści się niewiedza o islamie, gdyż w szkołach nie uczą niczego wyważonego, bo to byłoby poczytane za wrogość wobec obcych.
Pozdrawiamy