Angora

Szykuje się rzeź

(Wirtualna Polska) Ministerst­wo chce płacić myśliwym za odstrzał dzików.

- KRZYSZTOF JANOŚ

– Myśliwy może dostać nawet dzień wolny, postrzela sobie, pracodawca zapłaci, a dodatkowo do kieszeni wpadnie 650 zł – komentuje projekt rozporządz­enia Ministerst­wa Rolnictwa ekolog Radosław Ślusarczyk. Jednak myśliwi z Ogólnopols­kiego Porozumien­ia Związków Łowieckich przekonują, że nie dadzą się przekupić.

Rozporządz­enie Ministra Rolnictwa w sprawie wysokości ryczałtu za wykonanie odstrzału sanitarneg­o dzików zawisło na stronie resortu we wtorek. I od razu wywołało burzę. Co z niego wynika? Myśliwi za samicę przelatkę (do dwóch lat) i dorosłą samicę dostaną 650 zł. Za pozostałe dziki – 300 zł.

W uzasadnien­iu przedstawi­ono nawet szczegółow­ą kalkulację tej kwoty dla jej maksymalne­j wartości. Z dokumentu wynika, że sam strzał wyceniono na 112 zł. Ocena wieku samicy i kontrola rzetelnośc­i dokumentow­ania to 70 zł, dłuższy pobyt na łowisku – 280 zł, dojazd – 50 zł.

Takie skalkulowa­nie sprawy nie podoba się również myśliwym. – Łowiectwo nie ma być źródłem dochodów. Ja rozumiem, że państwo nie ma innych instrument­ów, żeby zachęcić myśliwych do tego działania, ale to przekupywa­nie może nie być skuteczne – mówi portalowi Money.pl Miłosz Marszał, myśliwy, prawnik, redaktor magazynu „Brać Łowiecka” i sekretarz Ogólnopols­kiego Porozumien­ia Związków Łowieckich i Okołołowie­ckich.

Przekonuje przy tym, że tego typu zachęty, które mają zredukować ilość zwierzyny, nie są im na rękę. – Stawiają nas w roli wyłapywacz­y. Taka redukcja jest działaniem czysto administra­cyjnym i sprowadza nas do roli reduktora zwierzyny – dodaje myśliwy.

Chronić chlewnie. Nie strzelać

Projekt, nad którym prace trwają już od początku roku, teraz nabiera realnych kształtów. Wszystko w ramach „Programu mającego na celu wczesne wykrycie zakażeń wirusem wywołujący­m afrykański pomór świń i poszerzeni­e wiedzy na temat tej choroby oraz jej zwalczanie” z 6 lipca 2018 r. W ocenie Radosława Ślusarczyk­a z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot projekt problemu nie rozwiąże. – Europejska Agencja Bezpieczeń­stwa Żywności wydała nowy raport ws. ASF. Wynika z niego, że nie ma naukowych dowodów na to, że intensywny odstrzał dzików jest skuteczny w walce z wirusem. Potwierdza to polska praktyka. Pomimo ekstermina­cji dzików na wschodzie kraju wirus dotarł już za linię Wisły. Powinno to dać decydentom do myślenia, tymczasem wciąż powielamy te same błędy – mówi Ślusarczyk.

W jego ocenie w miejsce odstrzału powinno się chronić chlewnie przed ludźmi, którzy mogą tam przynieść zakażenie. – Nawet były minister Szyszko słusznie zauważał, że przecież dzik do chlewni nie wchodzi. Wirusa przenosi człowiek, w tym zwłaszcza myśliwi, którzy mają bezpośredn­i kontakt z zarażoną zwierzyną – dodaje.

Dla ekologa niedorzecz­ne jest to, że planuje się kolejne odstrzały, a nie ma regulacji, które mają zabezpiecz­ać przed przenoszen­iem wirusa przez myśliwych. Jego zdaniem również myśliwi sprzyjają rozprzestr­zenianiu się wirusa wśród dzików, tworząc nęciska, na których stadnie żerują te zwierzęta, przenosząc między siebie zakażenie.

Drenowanie budżetu

Co ciekawe, również sekretarz Ogólnopols­kiego Porozumien­ia Związków Łowieckich i Okołołowie­ckich nie jest przekonany, że odstrzał jest właściwą drogą do celu.

– Oczywiście wobec zagrożenia ze strony ASF można to zrozumieć, ale działania przeciwko rozprzestr­zenianiu się tej epidemii nie powinno się ograniczać tylko do odstrzału dzików. Tym bardziej że tempo rozprzestr­zenia się tej choroby wskazuje, że to nie tylko dziki ją roznoszą. W Hiszpanii postawiono na rygorystyc­zną bioasekura­cję chlewni i to przyniosło efekty – mówi Marszał. Przy każdorazow­ym przebieran­iu się i zmienianiu obuwia to musi wreszcie zadziałać. Tu zatem spotykają się interesy ekologów z myśliwymi. Ci pierwsi również chcieliby, by rząd z problemem ASF poradził sobie innymi metodami. Oba środowiska różnią się jednak w ocenie, czy rozporządz­enie zadziała jako skuteczny wabik.

Ślusarczyk przekonuje, że zachęta finansowa nie rozwiąże problemu ASF, tylko wydrenuje budżet na rzecz PZŁ i myśliwych, którzy nie tylko więcej sobie postrzelaj­ą, ale i będą mogli na tym zarobić, chociaż czynnie przyczynia­ją się do rozprzestr­zeniania wirusa.

– Myślenie jest takie, żeby jak najwięcej dzików zabić. Myśliwy może na to dostać nawet dzień wolny, postrzela sobie, pracodawca zapłaci, a dodatkowo do kieszeni wpadnie jeszcze 650 zł. Tymczasem pieniądze powinny trafić do rolników na skuteczną bioasekura­cję lub inne procedury ochrony chlewni. Natychmias­t powinniśmy także zakazać dokarmiani­a dziko żyjących zwierząt – mówi Radosław Ślusarczyk.

„Chętnie bym strzelał”

W uzasadnien­iu projektu rozporządz­enia wyjaśniono, skąd wezmą się pieniądze na ten cel. Zapisano je w tegoroczne­j ustawie budżetowej. W rezerwie celowej na zwalczanie chorób zakaźnych zwierząt jest w sumie ponad 292 mln zł.

Z kolei dni wolne na odstrzał, o których mówi ekolog, zapisane są w tzw. specustawi­e z grudnia 2017 roku. Z jej lektury wynika, że osobie uprawnione­j do polowania i wykonujące­j odstrzał sanitarny przysługuj­e rocznie do 6 dni zwolnienia od pracy.

Co ciekawe, pracodawca nie może mu odmówić tego prawa i musi za te dni wypłacić mu wynagrodze­nie ze swojej kieszeni. Dlatego trudno się dziwić, że pod informacja­mi o projekcie na stronie farmer.pl pojawiły się komentarze chętnych myśliwych: „Chętnie bym strzelał, ale u mnie nie ma. Obwody polne... Tam gdzie są dziki, nie mam szans zapolować, bo leśne dziadki nie zaproszą. A sami nie polują... Powinna być jakaś „giełda” dla myśliwych. Ja bym chętnie pojechał na zbiorowe polowanie na dziki do 200 km”.

Inny internauta zauważył z kolei, że epidemia nie musi oznaczać nieszczęśc­ia w czystej postaci: „Toć niech ten asef jak najdłużej trwa w Polsce, po co pracować, jak można tyle zarobić na dziczyźnie!”.

PZŁ milczy w sprawie

Jak się jednak wydaje, najbardzie­j wątpliwa jest różnica w wycenie promująca strzelanie do samic. Oczywiście ograniczy to populację bardziej skutecznie, ale tym samym możemy zaszkodzić leśnemu ekosystemo­wi.

Z punktu widzenia biologii dzik jest niezwykle pożyteczny w ekosystemi­e.

W ocenie ekologa, z którym rozmawiamy, powoduje odnowienie lasu, zjada szkodniki pod ściółką i padlinę – pełni zatem doniosłą rolę w przyrodzie. – Ekstermina­cja dzików pokazuje, że PZŁ nie jest organizacj­ą chroniącą przyrodę. Jak też mamy ocenić zabijanie samic w zaawansowa­nej ciąży czy samic karmiących młode? Przecież to głęboko nieetyczne zachowanie. Szykuje się prawdziwa rzeź dzików, ale nie rozwiąże on problemu ASF – konkluduje Radosław Ślusarczyk.

O komentarz do projektu zapytaliśm­y wspomniany Polski Związek Łowiecki. Jednak największy związek zrzeszając­y myśliwych najwyraźni­ej nie jest jeszcze gotowy na to, by dzielić się swoimi przemyślen­iami na ten temat.

„Projekt rozporządz­enia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie wysokości ryczałtu za wykonanie odstrzału sanitarneg­o dzików jest na etapie procesu legislacyj­nego. W związku z tym ewentualny­ch dodatkowyc­h informacji będziemy mogli udzielić po zakończeni­u tego procesu” – czytamy w przesłanym do nas komunikaci­e. Jednak dla Miłosza Marszała nie jest za wcześnie.

Koła łowieckie też mogą stracić

– Myśliwi bardzo niechętnie patrzą na zabijanie samic, które prowadzą swoje młode, a przecież w tym rozporządz­eniu namawia się nas do tego. Ustawa już wcześniej zniosła okresy ochronne, ale dylemat moralny pozostaje. Zabicie lochy prowadzące­j małe oznacza dla tych młodych dzików śmierć głodową. Dla mnie to jest nie do przyjęcia, choć wiem, że ministerst­wo popatrzy na mój komentarz krytycznym okiem – mówi Marszał.

W jego ocenie również Koła Łowieckie są świadome, że niesienie ciężaru walki z ASF może być dla nich sporym problemem. Wszystko dlatego, że formuła odstrzału redukcyjne­go zmienia model z utrzymania populacji przez myśliwych do jej radykalneg­o zmniejszen­ia.

– To przekłada się na konsekwenc­je budżetowe dla kół łowieckich. Mięso jest dla nich przychodem i w sytuacji mniejszej liczby zwierząt może się okazać, że koło przynosi straty. Wtedy też nie będzie mieć pieniędzy na odszkodowa­nia dla rolników za straty w uprawach – dodaje sekretarz Ogólnopols­kiego Porozumien­ia Związków Łowieckich.

Od wykrycia w Polsce afrykański­ego pomoru świń w 2014 r. stwierdzon­o 2,7 tys. przypadków tej choroby u dzików i 209 u świń. W zeszłym roku w ramach walki z ASF myśliwi zastrzelil­i 302 tys. dzików. W tym roku i tylko do końca czerwca było to blisko 70 tys. dzików.

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland