Złe zachowanie
„Angora” na salonach warszawki.
Bez umalowanych ust i oczu gwiazdy nie wychodzą nawet wyrzucać śmieci (o ile oczywiście robią to same). Tylko najodważniejsze decydują się na pokazanie prawdziwej, zwykle niedoskonałej cery, niepokrytej grubą warstwą upiększających preparatów. Makijaż to maska współczesnej wojowniczki.
Zdarza się, że paparazzi przyłapią gdzieś na ulicy nieumalowaną celebrytkę, a wtedy dobrze trzeba się natrudzić, by rozpoznać osobę na zdjęciach. Tak „goła” twarz potrafi wyglądać zupełnie inaczej niż ta znana z oficjalnych sesji fotograficznych i z czerwonego dywanu. Niektóre panie nie ryzykują więc i nawet jeśli zdarza im się zapomnieć lub zrezygnować z makijażu, to zawsze chowają oczy i pół twarzy za wielkimi okularami. Bywa, że źle zrobiony makijaż robi gwieździe jeszcze większą krzywdę niż jego brak – najgorzej, gdy dodaje lat albo wydobywa zmarszczki zamiast je ukrywać. Dlatego tak jak w modzie obowiązuje reguła „mniej znaczy więcej”, także w kwestii malowania się dobrze jest stosować tę zasadę, zwłaszcza po czterdziestych urodzinach. Parę lat temu miały miejsce próby wylansowania męskiego makijażu, ale na razie nie podbił on męskich serc. Bywa, że malują się artyści – muzycy i ludzie związani ze światem mody albo popkultury. No i politycy – do występów przed kamerą. Większość tych najbardziej znanych nosi już przy sobie własny puder. Tak, tak! Jest też pewien dziennikarz sportowy, którego koledzy podejrzewają, że maluje sobie paznokcie. Na razie tylko bezbarwnym lakierem, a nie kolorowym, jak ma to w zwyczaju Michał Szpak (27 l.), ale może kiedyś prezenter pójdzie na całość i zobaczymy jego krwistoczerwone szpony, gdy będzie opowiadał na ekranie o sportowych wyczynach prawdziwych mężczyzn. Trudno znaleźć kobietę, która wcale się nie maluje. Zazwyczaj pierwsze próby użycia szminki i cieni do oczu podejmują już kilkuletnie dziewczynki, jeśli tylko wpadnie im w ręce kosmetyczka mamy. Potem nastolatki różnymi sposobami starają się przemycić choć trochę makijażu do szkoły. Te próby najczęściej kończą się, niestety, nakazem zmycia z twarzy kolorowych kosmetyków. Po kolorze szminki noszonym przez kobiety niektórzy próbują nawet określać stan gospodarki. Ponoć w kryzysie panie namiętnie kupują czerwone pomadki, by choć w ten sposób dodać sobie nieco luksusu. Sephora – jak co sezon – zaprosiła na spotkanie pod hasłem Trend Report. Przez trzy dni warszawianki mogły zupełnie za darmo poddawać się makijażowym procedurom, podglądać w pracy stylistów i testować produkty. Nie zabrakło też znanych pań, a wśród nich wciąż rzadko widywanej na warszawskich imprezach Weroniki Rosati (34 l.). Aktorka większość czasu poświęca teraz na opiekę nad małą Elisabeth „nie Elżbietą”, ale dla Sephory zrobiła wyjątek. Teraz już wie, że tej jesieni nosi się na oczach srebrzystą szarość ewentualnie czerwień i złoto na ustach. Michała Szpaka być może nikt by się tu nie spodziewał, ale to właśnie jeden z tych artystów, który ochoczo sięga po damskie kosmetyki. Od kilku sezonów sensacją naszego świata mody nie przestaje być Helena Norowicz (83 l.), która również była gościem imprezy o trendach. Od czasu jak aktorka wzięła udział w kampanii promocyjnej jednej z marek odzieżowych, nie znika z warszawskich salonów. Jaka szkoda, że brakuje na tych spotkaniach jej rówieśniczek. Takich dojrzałych kobiet, zadbanych, modnych i promiennych powinno być więcej wszędzie – w kawiarniach, na ulicach, w kinach. Uroda nie przemija wraz z kolejnymi zmarszczkami, piękno jest w środku, a modne ubrania i elegancki makijaż pomagają tylko je wydobyć. W mediach obowiązuje od lat kult młodości, ale wyjaśnijmy w tym miejscu buńczucznym nastolatkom: „Mieć osiemnaście lat to żaden wyczyn, a starość z reguły dopada każdego”.
Coca-Colę znają wszyscy. Przeszła długą drogę – od lekarstwa na niestrawność, po jeden z najpopularniejszych napojów na świecie. Wydawać by się mogło, że koncern nie musi robić nic, tylko produkować kolejne puszki i butelki. Nic bardziej mylnego. Każdy musi iść z duchem czasu, żeby się nie cofać, więc i Coca-Cola wypuściła na rynek coś zupełnie nowego. AdeZ to napoje roślinne (np. mleko migdałowe czy kokosowe) lub te same z dodatkiem soków owocowych. AdeZ podbiły już Europę, a teraz wkraczają do Polski. Gwiazdy zaraz je pokochają, bo doskonale zastępują pracochłonne śniadanie i są zdrowe – bez dodatku cukru. Jak sama nazwa wskazuje, jest w nich wszystko „od a do zet”, co potrzebne, żeby dobrze zacząć dzień.
Marek Koterski (76 l.) nakręcił kolejny film. Można pójść do kina, pośmiać się i wyjść, ale się nie da. To opowiedziana po „koterskiemu”, z przymrużeniem oka, naprawdę poważna historia. „7 uczuć” jest o każdym z nas, wszystkim tym przykrym, nieprzyjemnym, nawet bolesnym, co nas w dziecięcym życiu spotkało. O tym, jak skrzywdzili nas dorośli – świadomie, a najczęściej nie. Jakie zaszczepili w nas lęki i wyhodowali fobie. U Koterskiego w role dzieci wcielają się dorośli aktorzy, to dodaje tej historii groteskowości, jednocześnie przenosząc w inny wymiar. Bo nie jest to już tylko i wyłącznie film o nieszczęśliwych dzieciach – to film o smutnych dorosłych, którzy wyrośli ze smutnych dzieci. Jak zawsze u Koterskiego seniora oglądamy na ekranie jego syna Michała Koterskiego (38 l.), który wreszcie ma doskonałą dykcję i gra tak, że trudno wyobrazić sobie kogokolwiek innego w roli kultowego przecież Adasia Miauczyńskiego. Misiek niedawno został ojcem; ciekawe, czy ta rola da mu do myślenia i uchroni przed popełnieniem paru błędów. Obok niego plejada gwiazd – od Katarzyny Figury (56 l.), która na premierze zaprezentowała intrygujące afro, po Andrzeja Chyrę (54 l.), Marcina Dorocińskiego (45 l.), Maję Ostaszewską (46 l.) czy Sonię Bohosiewicz (42 l.). Niewielką rólkę dostała Edyta Herbuś (37 l.), która jak widać konsekwentnie i coraz większymi krokami buduje karierę aktorską. „Wszyscy jesteśmy źle wychowani” – czytamy na plakatach reklamujących film, ale dopiero po obejrzeniu „7 uczuć” można zrozumieć przewrotność tego hasła.