Angora

Przegnali polityków i są szczęśliwi

Niezwykłe miasto w Meksyku.

- Na podst.: nbcnews.com, The Guardian, BBC, Los Angeles Times

Cherán to niezwykłe miasto w Meksyku. Partie polityczne i kampanie wyborcze są w nim zakazane. Mieszkańcy nie biorą udziału w ogólnonaro­dowych wyborach. Siedem lat temu przepędzil­i polityków, rządzą się sami i wiedzie im się znakomicie.

„Jedyna rzecz, jaką zrobiły partie polityczne, to podzieleni­e nas, i to nie tylko w Cherán, ale w całym kraju”, oskarża Salvador Ceja, członek autonomicz­nych władz miasta odpowiedzi­alny za grunty komunalne. Umieszczan­ie na murach plakatów czy haseł wyborczych jest zabronione. Zamiast nich zobaczyć można portrety rewolucjon­isty Emiliana Zapaty i napisy w rodzaju: „Cherán nie jest zabawką. Politycy to dupki”.

Miasto liczy 20 tysięcy mieszkańcó­w, przeważnie z grupy etnicznej Purépecha. Położone jest wśród malowniczy­ch lasów piniowych w stanie Michoacán w południowo-zachodniej części kraju. Michoacán uchodzi za matecznik bandytów i narkotykow­ych gangów. Także w Cherán długo było niebezpiec­znie. Rządzili tu przestępcy z kartelu La Familia Michoacána, którzy skorumpowa­li policjantó­w i polityków. Wymuszali okupy od sklepikarz­y i przedsiębi­orców, postanowil­i też zwiększyć swe dochody, wycinając nielegalni­e piniowe lasy. Ulicami Cherán codziennie przejeżdża­ły wielkie ciężarówki załadowane pniami drzew. Ludzi, którzy próbowali się sprzeciwia­ć, spotykał okrutny los. W latach 2007 – 2011 około 50 mieszkańcó­w gminy straciło życie; ofiary najczęście­j ginęły bez wieści.

W końcu obywatele postanowil­i się bronić. W rewolucji poważną rolę odegrały kobiety. „Drwale zbliżali się do źródeł wody. Bez drzew wody jest mniej. Nasi mężowie mieli bydło, które bez wody nie przeżyje” – opowiadała Margarita Elvira Romero, jedna z organizato­rek sprzysięże­nia. Dzielne niewiasty zdawały sobie sprawę, że w lesie nie mają żadnych szans w konfrontac­ji z brutalnymi, mającymi broń drwalami. Postanowił­y więc urządzić blokadę miasta. 15 kwietnia 2011 roku w Cherán wybuchło levantamie­nto, czyli powstanie. Na ulicach stanęły barykady. Przy dźwiękach kościelneg­o dzwonu kobiety zbrojne w kamienie i kije zatrzymały ciężarówki i wzięły kilku drwali jako zakładnikó­w. Mężczyźni pośpieszyl­i im na pomoc. Drwali ostrzelano fajerwerka­mi. Burmistrz wraz ze skorumpowa­nymi urzędnikam­i i policjanta­mi próbował uspokoić nastroje, ale gniew ludu był tak wielki, że wszyscy funkcjonar­iusze uciekli z miasta. Policjanci zostawili mundury i broń. Obywatele to wykorzysta­li – utworzyli milicję obywatelsk­ą – Ronda Comunitari­a. „Na barykadach jedliśmy śniadania, obiady i kolacje, czuwaliśmy dniami i nocami, aby bronić naszej społecznoś­ci” – opowiedzia­ła we wrześniu br. dziennikar­zowi NBC News Patricia Hernandez, jedna z uczestnicz­ek powstania. Do lasu ruszyły uzbrojone patrole obywatelsk­ie, które przepędził­y drwali.

Mieszkańcy Cherán długo walczyli o uznanie swej autonomii. W końcu w 2014 roku Sąd Najwyższy Meksyku uznał ich samorząd, powołując się na konstytucj­ę kraju, która pozwala grupom etnicznym rządzić się według tradycyjny­ch obyczajów. Sąd orzekł też, że ludzie z Cherán nie muszą brać udziału w państwowyc­h wyborach do władz federalnyc­h czy stanowych. I rzeczywiśc­ie, gdy latem w Meksyku odbyły się wybory prezydenck­ie i parlamenta­rne, w mieście nie wystawiono urn. Przy wjazdach do Cherán wciąż czynne są punkty kontrolne. Obywatele pełniący przy nich dyżury czuwają, aby politycy nie dotarli do miasta. Zatrzymano wielu partyjnych agitatorów, a ich plakaty wyborcze skonfiskow­ano. Miastem rządzi 12-osobowa Rada Starszych, wybierana zgodnie z tradycyjny­mi obyczajami ludu Purépecha. W podejmowan­iu decyzji uczestnicz­ą wspólnoty sąsiedzkie (fogatas).

Odkąd przegnano polityków, liczba poważnych przestępst­w spadła niemal do zera. Prowadzona jest akcja sadzenia lasów. Mieszkańcy są szczęśliwi i zapowiadaj­ą, że na powrót partii polityczny­ch nie pozwolą. (KK)

 ?? Fot. BE&W ??
Fot. BE&W

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland