Dzieci bez rączek
We Francji seria narodzin noworodków z wadami.
We Francji trwa gorączkowe śledztwo, żeby ustalić, z jakiej przyczyny kilkanaście noworodków urodziło się z ciężkimi uszkodzeniami ciała: bez ramion, przedramion, dłoni.
Media alarmują, że „we Francji dzieje się coś dziwnego”. Narodowa agencja zdrowia publicznego opublikowała raporty dotyczące narodzin niepełnosprawnych dzieci – szczególnie w dwóch regionach: Bretanii i Kraju Loary. Sprawy te niepokoją mieszkańców i lokalne władze, bo geneza wad pozostaje nieznana, a nieoficjalnie mówi się, że do malformacji doszło wskutek czynników środowiskowych.
Pewne jest, że wskazane regiony są ogniskami poważnych wad wrodzonych w postaci braku lub niedorozwoju kończyn górnych. W medycynie patologie te określane są jako amelia (całko- wity brak kończyny lub kończyn), fokomelia (kończyny nierozwinięte w różnym stopniu) i hemimelia (tzw. wrodzona amputacja). Współczesna tragedia przypomina wydarzenia sprzed 60 lat, kiedy to miał miejsce skandal z substancją o nazwie talidomid, stosowaną jako lek przeciwwymiotny i przeciwbólowy dla kobiet. Wskutek jego zażycia w pierwszych 50 dniach ciąży kilka tysięcy kobiet poroniło, a 12 tysięcy dzieci urodziło się z malformacjami. Talidomid miał działanie teratogenne i spowodował uszkodzenia płodów – amelię i fokomelię.
Teraz zjawisko nie jest tak masowe, niemniej wykracza poza statystykę (do 150 malformacji kończyn rocznie na terenie całej Francji). W raportach agencji zdrowia znalazły się sugestie, żeby – mimo braku konkretnych ustaleń – nie traktować tych kazusów jako przypadku. Również w materiałach dziennikarzy France Televisions znalazły się ekspertyzy, z których wynika, że to raczej niemożliwe, by na słabo zaludnionych obszarach relatywnie często dochodziło do podobnych anomalii. Opinia publiczna też jest przekonana, że to nie zbieg okoliczności, lecz niewyjaśniony albo tuszowany problem trzeba łączyć z nagłym natężeniem przypadków agenezji kończyn w Bretanii i Kraju Loary.
Także w departamencie Ain, w regionie Owernia-Rodan-Alpy, w latach 2009 – 2014 rodziły się dzieci z tymi wadami; wszystkie w promieniu 17 kilometrów. Kiedy ich matki wypytano o historię ciąży, styl życia, pracę i odżywianie, okazało się, że jedyny wspólny punkt to fakt, że rodziny żyją na obszarach wiejskich, gdzie uprawia się kukurydzę i słonecznik. Czy sama geografia mogła wpłynąć na powstanie wad? To trudne pytanie, tym bardziej że w miejscach zamieszkania ciężarnych, które potem urodziły noworodki dotknięte patologiami kończyn górnych, nie było głośnych katastrof przemysłowych, a użycie pestycydów i chemicznych środków chwastobójczych jest ściśle kontrolowane.
Jednak nie każdy wierzy, że uprawy są rygorystycznie strzeżone przed chemią. – Nie chcemy widzieć wpływu pestycydów na zdrowie we Francji! – skomentował Yannick Jadot, ekonomista, polityk i działacz ekologiczny widziany na czele listy Europa Ekologia-Zieloni (EELV) w przyszłych wyborach europejskich, po czym wezwał do stworzenia krajowego rejestru przypadków wad rozwojowych. Dla Jadota jest jasne, że skoro dotknięte analogicznymi zmianami maluchy przyszły na świat w rodzinach rolników, trzeba zwrócić uwagę na to, jakimi substancjami zwalczano szkodniki w uprawach, bo to one mogą być czynnikiem ryzyka.
Gdy we Francji – która jest największym europejskim producentem kukurydzy – do trudności klimatycznych dołączyła stonka korzeniowa będąca w stanie zniszczyć prawie cały plon, rolnicy – niechętni zaprzestaniu uprawy w celu jej zwalczenia – sięgali po preparaty do oprysku. Ciągniki bryzgające pestycydami doprowadziły do drastycznego przerzedzenia populacji ptaków, m.in. cierniówek i trznadli ortolanów, i zredukowały o 70 procent liczebność świergotka łąkowego. W tym kontekście hipoteza Jadota, że to pestycydy przyczyniły się do nieprawidłowości, została przyjęta z zainteresowaniem. (ANS) Na podst.: tgcom24.mediaset.it, blitzquotidiano.it, Il Corriere della Sera, Il Giornale