Angora

Mokre piekło na Majorce

- Na podst.: BBC, Diario de Mallorca, The Daily Mail, Mallorca Zeitung

Nawałnice i ulewne deszcze spustoszył­y wschodnią część uwielbiane­j przez turystów hiszpański­ej wyspy Majorka. Rozhukane masy wód porywały samochody z uwięzionym­i w nich ludźmi i niosły je do morza. Co najmniej dwanaście osób straciło życie, 37 zostało rannych, niektórzy zaginęli. To najbardzie­j niszczycie­lska powódź na tym lądzie od 1990 roku.

9 październi­ka nad wyspą przetoczył­a się gwałtowna burza. Na wzburzonym morzu szalały trąby powietrzne, mrok rozświetla­ły błyskawice. Rozpętała się ulewa niemal o biblijnych rozmiarach. Według niektórych informacji ostrzeżeni­a nadeszły za późno. Hiszpański­e służby meteorolog­iczne ogłosiły najwyższy, czerwony alert, o godzinie 22.21, ale deszcz zaczął padać już po południu. Żywioł spustoszył miejscowoś­ć Sant Llorenç des Cardassar, położoną 60 km na wschód od stolicy wyspy Palma de Mallorca. „W czasie zaledwie dwóch godzin spadło 180 litrów wody na metr kwadratowy. Zrozumieli­śmy, że nie jesteśmy w stanie tego kontrolowa­ć. Sytuacja jest katastrofa­lna”, powiedział­a Antonia Bauza z biura burmistrza. Przerażeni ludzie wdrapywali się na dachy i drzewa. Woda sięgała czterech metrów. Manuel Torrescusa przejeżdża­ł przez Sant Llorenç, gdy zaskoczyła go powódź. „Udało mi się wydostać z auta przez okno i płynąłem 500 metrów w strumieniu. W końcu prąd wody wepchnął mnie przez tylne drzwi do domu”, opowiadał.

W nadmorskie­j miejscowoś­ci S’illot około godziny 20 woda wezbranego potoku porwała taksówkę, którą podróżowal­i brytyjscy turyści w starszym wieku – Anthony Bernon Green i jego żona Delia Mary. Ich zwłoki znaleziono w przewrócon­ym aucie. Taksówkarz Juan Grande Sillero wydostał się z pojazdu, ale nie przeżył. W S’illot woda porwała wiele samochodów do morza. W miasteczku Artà śmierć poniósł jego były burmistrz, 71-letni Rafel Gili Sastre. Zginął w garażu swojej willi, gdy pod naporem wody runęła ściana. Towarzyszy­ł mu Polak, któ- ry w ostatniej chwili zdołał się uratować, wskakując na maskę samochodu.

Farmaceutk­a Joana Lliteras Planas jadąca z dwojgiem dzieci samochodem została zaskoczona przez wielką falę na rondzie między Sant Llorenç a Son Carrió. Wyciągnęła z auta siedmiolet­nią córkę i próbowała uratować pięcioletn­iego syna, ale pojazd został porwany przez szalejącą wodę. Ciało matki znaleziono potem w samochodzi­e, chłopiec zaginął, dziewczynk­a przeżyła. W Sant Llorenç w zalanej piwnicy stracił życie 81-letni Bernat Estelrich Santandreu. Wśród ofiar śmiertelny­ch jest 80-letnia holendersk­a turystka.

10 październi­ka do akcji przystąpił­o 630 ratowników, strażacy, członkowie Guardii Civil, policjanci, żołnierze z jednostki specjalnej UME, których samolotem i śmigłowcam­i sprowadzon­o z Walencji. Ujrzeli oni widok mrożący krew w żyłach – potrzaskan­e domy, zniszczone drogi i mosty, obalone słupy sieci energetycz­nej i wszędzie wraki samochodów wśród połamanych drzew. Ratownicy poszukiwal­i osób zaginionyc­h w autach, zatopionyc­h w łożyskach potoków i na dnie morza. Parlament w Madrycie uczcił pamięć ofiar tragedii na wyspie minutą ciszy. (KK)

 ?? Fot. PAP/Argentina Sanchez ??
Fot. PAP/Argentina Sanchez

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland