Ojkofobia, dyfamacja i dybuk wie, co jeszcze...
Wykształcenia prawniczego nie mam, ale w lot pojąłem definicję słowa ojkofobia, którą wyłożył poseł z Nowogrodzkiej na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Olsztynie. Powiedział to w odniesieniu do sędziów, zarzucając im właśnie ojkofobię, chorobę polegającą na niechęci do własnego społeczeństwa. Postarałem się przez chwilę analizować to określenie tak, jak czyniłby to przedstawiciel twardego elektoratu PiS. I zrozumia- łem z tego tyle, że jak sędziowie nie będą wydawać wyroków zgodnie z linią Polskiej Zjednoczonej Partii PiS, to czeka ich dyscyplinarka z wywaleniem z zawodu sędziego włącznie. Nie wiem, panie pośle Kaczyński, czy po oddaniu władzy (a to możliwe) zmiany w prawie i inne, jakich pana partia dokonała, będą tak od razu poprawione lub całkowicie zmienione. Każdy kij ma dwa końce, a wszystkich sędziów zastraszyć się panu nie uda.
Ale ja, skromny wyborca, wzorem posła Kaczyńskiego, też za „Słownikiem wyrazów obcych” – pobawię się w słówka i dam mu kilka rad. Niech pan Kaczyński nauczy swojego (nie mojego!) premiera alokucji, czyli „uroczystej przemowy” przed każdym wystąpieniem, bo dyfamacja, czyli „rozgłaszanie nieprawdy, zniesławianie i oszczerstwa” premierowi nie uchodzą, bo to wstyd i hańba dla Polski. Jeśli poseł Kaczyński ma jakieś dojścia do duchownych judaizmu (bez względu na odłam), niech się dowie, jakiż to dybuk, czyli „zły duch lub dusza zmarłego”, wcielił się w żyjącego posła Jakiego, który narobił panu tyle kłopotów z tą ustawą IPN. Szkoda też, że namówił pan panią Annę Zalewską (a może to jej inicjatywa?) do odejścia od heurezy. Bo to przecież „sposób nauki szkolnej polegającej na naprowadzaniu uczniów na samodzielne poszukiwanie (...), aktywną postawę i rozwijającą samodzielność myślenia”. No, chyba że PiS ma zamiar odchodzić od samodzielnego myślenia – a to co innego. Wyznaczony spec od „przekazów dnia” senator Adam Bielan niech nauczy wreszcie polityków wysyłanych do mediów odpowiadania na pytania i brewilokwencji, czyli „treściwości w wyrażeniach i zwięzłości wypowiedzi” (...).
Kiedy nie tak dawno przeczytałem w internecie: „Jeżeli każdy, kto ogląda „Kler”, pójdzie do piekła, to my się tam zadepczemy”, więc pomyślałem sobie, czy nie zadepczemy się czasami w czyśćcu, jeśli zamiast iść po rozum do głowy i odsuwając PiS od władzy, po raz kolejny będziemy brnąć w oparach absurdów oraz kłamstw rządzących. Wówczas winni będą nie ci, którzy głosowali na PiS, bo oni przynajmniej wiedzieli, co robią, ale ci wszyscy, którzy nie poszli do wyborów.