Rowerowe meandrowanie
Rozmowa z MICHAŁEM JUREWICZEM, prezesem zarządu Fundacji POMBA
– Starają się państwo tworzyć infrastrukturę dla fanów jazdy na rowerach górskich. Jednym z pomysłów są tzw. singletracki. Co to takiego? – To bardzo szerokie pojęcie. Pierwotnie oznaczało wąską ścieżkę w lesie czy górach, po której można poruszać się pieszo bądź na rowerze. Teraz, mówiąc o singletracku, mamy na myśli coraz częściej zrównoważone trasy rowerowe. – Brzmi trochę urzędniczo? – Ale oddaje istotę takich projektów. Świetnym przykładem jest choćby współpraca Świeradowa-Zdroju z przygranicznymi gminami w Czechach, co pozwoliło stworzyć sieć tego typu tras. Świeradów był w Polsce pionierem w tym zakresie.
– Na czym polega specyfika singletracków?
– Niezwykle istotny jest teren. Projektując i budując taką ścieżkę, trzeba spełnić kilka podstawowych kryteriów. Musi ona mieć szerokość do metra, przy zachowaniu pochylenia od 5 proc. (przy łatwych trasach) do kilkunastu procent. Singletrack nie może mieć jednostajnego przebiegu. Musi meandrować zarówno w lewo – prawo, jak i góra – dół. Te odwrócenia nachylenia i kierunku są warunkiem koniecznym. Można ustawiać na trasie dodatkowe elementy, np. mostki, garby czy progi, co ma wpływ na atrakcyjność i zwiększenie stopnia trudności. Nie ma natomiast ustalonej długości singletracków. W Świeradowie łączą się one, tworząc naprawdę długą sieć, ale już np. w Górach Kaczawskich, gdzie realizowany jest nowy projekt, będzie kilka tras niełączących się ze sobą. W wielu przypadkach singletracki są też jednokierunkowe. – Czemu służą takie trasy? – Celem jest dostarczanie rowerzystom jak największej przyjemności z jazdy przy jednocześnie minimalnej ingerencji w otaczającą przyrodę oraz zapewnieniu bezpieczeństwa poruszania się. Założeniem jest, że każda trasa jest dla każdego, co oznacza, że można poruszać się po nich pieszo, biegać bądź jeździć na rowerze. Pamiętajmy, że mówimy tu o czymś zupełnie innym niż normalna ścieżka rowerowa w mieście, przeznaczona wyłącznie dla rowerów. Singletrack to trasa współdzielona.
– Żeby z nich korzystać, trzeba wybrać się w góry?
– Jeśli chodzi o Polskę, to tak. Na świecie jednak wiele tego typu ścieżek funkcjonuje na terenach nizinnych, w sąsiedztwie niewielkich pagórków. Oczywiście, im bardziej płasko, tym trudniej taką ścieżkę stworzyć.
– Czy prawdą jest, że na takich trasach można jeździć znacznie szybciej niż normalnie?
– Wręcz przeciwnie. Magia singletracków polega jedynie na pewnym wrażeniu szybkiej jazdy, choć tak naprawdę jedzie się wolno. To efekt tego, że na trasie dużo się dzieje – ciągłe skręty, zmiany kierunku jazdy i pochylenia, drzewa i inne przeszkody w najbliższej odległości. Wydaje się, że jedziemy bardzo szybko, ale to tylko pozory, bo szybkość jest niewielka. W takiej sytuacji ewentualne upadki, które przecież się zdarzają, niosą małe ryzyko kontuzji. Wszystko to sprawia, że jazda sprawia olbrzymią frajdę i jest bezpieczna. Dobrze zaprojektowana i zbudowana trasa jest atrakcyjna zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych.
– Metrowa szerokość ścieżki uniemożliwia jednak wyprzedzanie, co może tworzyć tłok.
– Nie do końca. Trasy w Świeradowie są jednokierunkowe, co znakomicie sprzyja rozładowaniu dużego ruchu. Wszyscy jadą w jednym kierunku ze zbliżoną prędkością. Trudno jest więc kogoś dogonić.
– Czy to więc zabawa dla samotników?
– Kolarstwo górskie jest sportem indywidualnym, więc każdy przyzwyczajony jest do takiego spędzania czasu. Dopiero na postoju można podzielić się wrażeniami i wymienić doświadczenia z innymi.
– Czy po singletracku należy jeździć rowerem górskim?
– Zdecydowanie tak. Sprzęt musi być bowiem dostosowany do wymogów terenu, po jakim się jeździ. Nie można też zapominać o technice jazdy, czego można się nauczyć na kursach.
– Czy tego typu aktywność polecałby pan ludziom w każdym wieku?
– Oczywiście. Jeżdżą zarówno 6-letnie dzieci, jak i seniorzy. Najwięcej jest chyba osób po czterdziestce. Na zrównoważonej trasie rowerowej, czyli takim singletracku, każdy znajdzie coś dla siebie. Co ważne, nie trzeba od razu kupować własnego roweru. Można wypożyczyć na jeden dzień, spróbować i przekonać się, czy nam się to spodoba. Większość osób nie poprzestaje na jednym razie.
– To znaczy, że amatorów singletracka przybywa?
– Trudno temu zaprzeczyć. Początkowo kolarstwo górskie uważano bardziej za sport ekstremalny. Koncepcja singletracków przekształciła je w sport o charakterze masowym. Jeździ więc coraz więcej osób. Przybywa także nowych tras.