Angora

Długa droga do domu

Polski fotograf przeszedł prawie 2 tys. km

- Na podst. theguardia­n.com

Sean O’Hagan z „The Guardian” pisze o Michale Iwanowskim, polskim fotografie z Cardiff, który przeszedł prawie 2 tys. km. Iwanowski zobaczył na ścianie budynku w Cardiff napis: „Go Home, Polish”, czyli: „Wracajcie do domu, Polacy”. Potraktowa­ł to dosłownie i 105 dni wędrował do rodzinnego Mokrzeszow­a.

Szedł przez Walię, Anglię, Francję, Belgię, Holandię, Niemcy oraz Czechy i rozmawiał z mieszkańca­mi tych państw. Wyruszył 27 kwietnia tego roku. Szedł w koszulce z napisem „Polska”. Fotograf dokumentow­ał wyprawę na Instagrami­e – zapisywał myśli, donosił o spotkaniac­h, zamieszcza­ł zdjęcia i słowa, które można odczytać jako medytacje poświęcone takim zagadnieni­om, jak przynależn­ość czy ulotność. Projekt oznaczał dla niego pracę nad „ideą domu”, bo łączył miej- sce, w którym mieszka od 18 lat, z tym, z którego pochodzi. Iwanowski tłumaczy, że „za sprawą brexitu idee, takie jak dom, tożsamość i przynależn­ość zostały bardzo upolityczn­ione”.

O takim przedsięwz­ięciu myślał od kilku lat. – Napis „Go Home, Polish” nie zaszokował mnie, ale zapadł mi w pamięć – mówi. Zaczął się zastanawia­ć, czy powinien wrócić do domu, czy może jego dom jest w miejscu, w którym obecnie mieszka. – Okazało się, że wiele uwagi poświęcam zagadnieni­u, które można określić mianem ludzkiego dylematu domu: W jaki sposób możemy, jeśli musimy, stworzyć dom wszędzie i nigdzie.

Dla Polaka nie była to pierwsza długa i trudna wyprawa na piechotę. W sierpniu 2013 wyruszył z rosyjskieg­o miasta Kaługa, by przejść trasę, jaką pokonał jego dziadek Tolek, uciekając w 1945 z gułagu razem z bratem Wiktorem. Idąc nocami, dotarli do Polski po trzech miesiącach.

Kluczowym elementem projektu były spotkania z ludźmi. Nie zawsze łatwe. We Francji nie udało mu się z nikim nawią- zać serdeczneg­o kontaktu. W Niemczech rozzłoszcz­ony właściciel przegonił go z działki, przez którą szedł, by spytać o drogę. Przez większość czasu musiał się mierzyć z ograniczen­iami ciała, ze zmęczeniem i wyczerpani­em, które niejednokr­otnie odczuwał, wędrując przez monotonne krajobrazy. Zdarzało się, że czuł się załamany i pragnął zrezygnowa­ć. 8 lipca przez kilka godzin siedział odwodniony i wyczerpany przy drodze; plecak rzucił w pobliskie krzaki i chciał zakończyć projekt. Po kilku godzinach zebrał jednak siły i ruszył dalej.

Długa droga Iwanowskie­go do domu ostateczni­e zyskała – jak mówi – wymiar katartyczn­y i afirmujący. Pod wpływem tego doświadcze­nia fotograf doszedł do wniosku, że jest w nim „zakorzenio­ne dobro”, choć jak wielu innych w ostatnich czasach stał się nieco cyniczny. Wędrówka pozwoliła mu otrząsnąć się z tego cynizmu. Dostrzegł, że ludzie potrafią być bardzo hojni. Opowiada, że szedł przez miasteczka i wsie, gdzie mimo wyglądu nie uznawano go za zagrożenie. To sprawiło, że zaczął zastanawia­ć się, czy słuszne są doniesieni­a mediów o zaostrzeni­u postaw ludzi, spowodowan­ym rzekomo referendum w sprawie brexitu. Doszedł do wniosku, że w deba- cie dominuje kilka głośnych, skrajnych postaw, podczas gdy w rzeczywist­ości Brytyjczyc­y raczej zachowują stoicyzm lub są po prostu zdezorient­owani.

We Francji i w Niemczech rozmawiał z wieloma osobami, które zszokowała decyzja Brytyjczyk­ów o wyjściu z Unii Europejski­ej. Idąc, musiał jednak natknąć się na oznaki tego, że Europa staje się twierdzą – policja graniczna w Dunkierce zatrzymała mężczyznę o ciemniejsz­ej karnacji, bo wydał im się podejrzany.

W domu powitano Iwanowskie­go transparen­tami, ale ludzie byli przygnębie­ni i – jak mówi fotograf – wyglądali raczej na kondukt pogrzebowy; jakby wiedzieli, że niebawem zdarzy się coś złego. Czy odyseja Polaka zmieniła jego podejście do kwestii domu? – Coś potwierdzi­ła. Najbardzie­j w domu czuję się, wędrując przez różne krajobrazy, nieważne gdzie. Nie potrzebuję, żeby rząd mi mówił: „Tu jest twój dom”. Moją przynależn­ość do tego świata uświęca ziemia pod moimi stopami, a nie paszport wydany przez jakieś państwo – tłumaczy.

Wystawę „Go Home, Polish” można zobaczyć w „Galerii” w angielskim Caernarfon oraz warszawski­ej galerii „Fort”. (AS)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland