Maryśka z automatu
Marihuana – może lepiej liście konopi – na wynos? Legalnie? Z automatu na ulicy jak papierosy?
Jasne automaty z wielkim zielonym liściem konopi marki Dr. Greethumb stoją albo wiszą w różnych punktach w Grazu, w Styrii oraz w Wiedniu, w tym na największym deptaku handlowym – na Mariahilf. Skrzynki pełne pudełeczek z liśćmi konopi pojawiają się przy supermarketach i stacjach benzynowych. Na automatach widać napis: „Wypróbuj mnie” oraz „Legalny cannabis”. Na razie w Austrii jest ich 19, ale młody przedsiębiorca Patrick Ashrafi z Grazu ma plany „automatowej” ekspansji na Austrię i Europę.
W stolicy automaty wywołały dyskusję pośród kioskarzy, którzy woleliby handlować paczkami z liśćmi podobnie jak papierosami, bo mają monopol na produkty tytoniowe i inne do palenia, np. e-papierosy. W automacie można kupić jedynie paczkowane liście; kosztują w zależności do wielkości i zawartości od 11 do 30 euro. Zawierają substancje CBD, które służą uśmierzaniu bólu, poprawianiu nastroju, pomagają w leczeniu depresji, epilepsji, wspierają leczenie nowotworów. Zawartość THC, czynnika psychoaktywnego odpowiedzialnego za „odmienne stany świadomości”, nie może przekraczać w Austrii 0,3 proc., co jest wyższą normą niż w przepisach EU (0,2 proc.). Taka ilość substancji nie powoduje stanu odurzenia. I to jest podstawa dla legalnego handlu konopiami w automatach.
Na Mariahilf numer 101 automat z konopiami wzbudza zainteresowanie. Starsi ludzie, często z papierochem w dłoni, komentują, że nie wszystko trzeba wystawiać na ulicy, że nie każdej używki trzeba próbować. Inni, młodsi, cieszą się, że jest możliwość zakupienia konopi i zrobienia sobie skręta, choć odlotu na pewno po nim nie ma. Inni się przyglądają się i robią sobie zdjęcia.
Najwięcej emocji „konopne” automaty wywołują u polityków. Legalny cannabis „na wynos” stał się sprawą polityczną. Współrządząca krajem populistyczna, nacjonalistyczna partia FPOe żąda likwidacji automatów i delegalizacji dostępu do jakichkolwiek form marihuany. Równocześnie nie chce wprowadzić pełnego zakazu palenia w lokalach gastronomicznych, czego domagają się inne partie, lekarze i 900 tys. Austriaków, którzy podpisali w tej sprawie petycję. Miało to nastąpić w maju tego roku, ale... FPOe i rządzący poddali się naciskom „lobby tytoniowego” i restauratorów.
W Austrii można na własny użytek posiadać konopie i legalnie zakupione produkty na jej bazie, można też mieć w domu kilka roślinek; w centrum Wiednia są sklepy, całe centra, gdzie można się przyjrzeć z chodnika przez szybę gigantycznym krzakom cannabisu, zakupić czekolady, herbaty i wiele innych produktów. Taka ustawa antykonopna uderzyłaby w 70 sklepów-hodowli w Austrii i w legalne plantacje. A w wiedeńskich cukierniach sieci Aida-Cafe pod operą czy katedrą św. Szczepana można zamówić ciastko brownie z „ziołem”, w znanej sieci handlowej można wrzucić paczuszkę z konopiami do koszyka i zapłacić w kasie. Na razie nikomu to nie przeszkadza.