Nie pomógł mu nikt...
Czytam dość regularnie „Angorę” i rubrykę dotyczącą integracji muzułmanów w Europie, więc nieobce są mi różnorodne opinie czytelników na ten temat. Jednak to, co napisała pani Beata, spowodowało, że nie wytrzymałem i tym razem sam zasiadłem do PC, bo mieszkając od trzydziestu lat w Niemczech, widziałem i przeżyłem tu niejedno. Przede wszystkim pani Beata sugeruje, że pan GWT jest być może nacjonalistą, bo wyraża niechęć do obcych. Czy to ma znaczyć, że nie wolno nam krytykować muzułmanów za ich liczne grzechy przeciw integracji, by nie narazić się na zarzut o nacjonalizm? Moim zdaniem jest odwrotnie – to muzułmanie są nacjonalistami. Dlaczego? I tutaj muszę powtórzyć argumenty pana GWT: po pierwsze, uważają swoją kulturę za lepszą od tej europejskiej i oficjalnie mówią, że będą niszczyć zachodni styl życia; po drugie, zachodnioeuropejskie, liberalne podejście do nich samych odbierają jako słabość, co ich tylko ośmiela do jeszcze bardziej roszczeniowych postaw i aroganckich zachowań; po trzecie, naśmiewają się z Niemców, że są głupi, naiwni i nieżyciowi, a o Niemkach wyrażają się pogardliwie, że to „Kartoffelbräute”.
To nie niechęć do muzułmanów sprawia, że pan GWT tak ich opisuje. Oni naprawdę tak żyją i myślą, i to od dwóch, trzech pokoleń. Pani Beata pisze: „Nie trzeba być tureckim dziecięciem w niemieckiej szkole, wystarczy posłuchać werbalnej ekspresji Polaków”. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, uważa pani, że tureckie dzieci są dyskryminowane w niemieckich szkołach?! Jeżeli tak, to nic bardziej mylnego, to muzułmanie „rządzą” w szkołach, tworzą agresywne grupy i nikt im „nie podskoczy”. Mam trzech synów, którzy chodzili do niemieckich szkół, więc znam ten problem z autopsji.
Jedyna rzecz, z którą się oczywiście zgadzam, to brak zgody na chamstwo i wulgarność w polskim życiu codziennym. Ale tu w Niemczech też tego nie brakuje. Mąż mojej koleżanki z pracy zwrócił w miejskim autobusie uwagę mężczyźnie o północnoafrykańskim wyglądzie, żeby nie trzymał nóg na siedzeniu, za co został tak dotkliwie pobity, że wylądował w szpitalu z połamanymi kończynami. Nikt w autobusie mu nie pomógł.
ZBIGNIEW WESTERSKI Na listy Czytelników czekam pod adresem: henryk.martenka@angora.com.pl