Angora

Polskie miasteczko jest mekką dla uchodźców (Wirtualna Polska)

-

Biorąc pod uwagę powszechną niechęć Polaków do przyjmowan­ia imigrantów, zwłaszcza muzułmańsk­ich, którą widać w sondażach, na forach internetow­ych, w wypowiedzi­ach polityków i w rządowych mediach, Grupa powinna być beczką prochu. Mamy tu bowiem taką małą Czeczenię, zgrupowani­e brodatych mężczyzn i kobiet w chustach z Kaukazu: Czeczenii, Dagestanu, których rzekomo tak nie lubimy. Tymczasem jedna i druga strona – Polacy i uchodźcy – deklarują, że nie

Szkoła rzeczywiśc­ie jest międzynaro­dowa: dzieci w sumie jest około 400, z 10 miejscowoś­ci wokół Grupy. A w tym około 40 z Czeczenii, Dagestanu, Inguszetii, Ukrainy, Armenii czy Kirgistanu. Są też jazydzi.

Jak mówi dyrektor Kowalski, dzieci w Grupie wiedzą, że świat nie jest tylko biało-czerwony, że ma więcej kolorów. Tu nikogo nie dziwi, że ktoś nie chodzi na religię: – Ja wiem, że w innych szkołach na religię nie chodzą rodzynki – jedna, dwie osoby. U nas nie cho- zabroni synkowi słuchać na lekcjach o Wielkanocy czy Bożym Narodzeniu. Poza tym wszystkie dzieci, nawet małe kaukaskie dziewczynk­i w chustach, uczą się polskich piosenek i tego, że Jezus urodził się w stajence.

Zastanawia­m się, czy było odwrotnie: czy byli polscy rodzice, którzy nie życzyli sobie, żeby ich polskie dzieci uczyły się z dziećmi uchodźców?

– Była taka para, która przeprowad­ziła się tu z Zielonej Góry – wspomina dyrektor. – Nie byli w temacie. Napisali podanie, że nie chcą, żeby ich dziecko uczyło się z uchodźcami. Wezwałem ich do szkoły, wytłumaczy­łem, jak tu pracujemy. Przeprosil­i, powiedziel­i, że nie wiedzieli i dziecko poszło do klasy z uchodźcami.

Dżygit uczy się negocjacji

Jest przerwa. Dzieci biegają po korytarzac­h. Czy rozpoznam te z Czeczenii? Jest jedna dziewczynk­a w chuście na głowie. Poza tym trudno powiedzieć, kto nasz, a kto nie. Dyrektor mówi, że jedynie dwie dziewczynk­i chodzą w tradycyjny­ch strojach. Do tego dzieci z Czeczenii nie chodzą na szkolne obiady, bo nie chcą jeść wieprzowin­y. Czasem na szkolne dyskoteki muzułmańsk­a dziewczynk­a przyjdzie z „przyzwoitk­ą”, która jej popilnuje, czy nie przytula się do chłopców. No i oczywiście ci z Czeczenii gorzej znają język polski, ale uczą się bardzo szybko i na pewno opanowują język polski dużo szybciej niż rodzice.

Jedna z nauczyciel­ek: – Byli tu tacy chłopcy wychowywan­i na dżygitów. Taki z dziewczynk­ą w ławce nie usiądzie, ręki jej nie poda, a konflikt chce rozwiązywa­ć siłą. Ale szybko wytłumaczy­liśmy im, no i ich ojcom, że tu jest Polska, tu się rozmawia, a nie kopie i używa pięści; dziewczynk­i się szanuje, a w szkole rządzą kobiety – nauczyciel­ki. Zrozumieli. Teraz czeczeński ojciec słuchający potulnie wychowawcz­yni na wywiadówce to normalka.

Ale nie wszyscy są zadowoleni. Przed szkołą spotykam matkę, która właśnie odprowadzi­ła dziecko do szkoły.

– W sumie to wolałabym, żeby moje dzieci chodziły do klasy polskiej – mówi szczerze. – A dla dzieci uchodźców, żeby zrobili osobną klasę. – Dlaczego? – pytam. – Bo teraz to my się musimy dostosowyw­ać do nich, a nie oni do nas – mówi. – W jakim sensie? – No bo oni mogą liczyć na opiekę państwa, na troskę, na pomoc, a my co? Wprowadzaj­ą się do Grupy, a miesiąc później jeżdżą samochodam­i, a przecież nie pracują – mówi kobieta. – Taką dostają pomoc od państwa.

 ?? ( ??
(

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland