Angora

O Misiu Uszatku i komorniku

- Nr 244 (19 X). Cena 3,60 zł MATYLDA WITKOWSKA DARIUSZ PAWŁOWSKI

(Dziennik Łódzki) Kres legendy łódzkiej animacji.

W ubiegłym tygodniu komornik wszedł do Muzeum Animacji Se-ma-for w Łodzi. Zabezpiecz­ył oryginalną figurkę Misia Uszatka, a także kilkadzies­iąt innych postaci, planów filmowych, scenariusz­y odcinków. Czy w tak dramatyczn­ych okolicznoś­ciach nastąpi kres legendy nie tylko łódzkiej animacji?

W zeszły piątek do zabytkowej willi przy ul. Sienkiewic­za 100 w Łodzi wszedł z nakazem komornik sądowy. Zabezpiecz­ył zbiory zamknięteg­o ostatniej zimy Muzeum Animacji Se-ma-for. Wśród bogatych zbiorów łódzkiego muzeum znajdowała się oryginalna figurka Misia Uszatka (trzeba jednak pamiętać, że w sumie powstało ich kilka), wykorzysty­wana w produkcji słynnego serialu oraz siedem innych zwierzątek z tej bajki. Było tam też 18 oryginalny­ch lalek autorstwa Tadeusza Wilkosza z filmu „Przygody Misia Colargola”. W placówce znajdowały się dekoracje, stoły animacyjne i scenariusz­e odcinków bajek. To niezwykle smutny koniec instytucji prezentują­cej dorobek Studia Małych Form Filmowych Se-ma-for i jego następcy – firmy Se-ma-for Produkcja Filmowa.

Sukcesy łódzkiej animacji

Se-ma-for był (i w świadomośc­i wielu Polaków wychowanyc­h na telewizyjn­ych dobranocka­ch jest) jedną z najsilniej­szych rodzimych marek filmowych. Specjalizo­wał się w niezwykle wymagające­j animacji lalkowej. Choć oficjalnie nazwa Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for w Łodzi pojawiła się w roku 1960, to źródeł przedsiębi­orstwa należy szukać w okresie tużpowojen­nym, kiedy to w 1947 roku, w mieszkaniu przy ul. Radwańskie­j, plastyk Zenon Wasilewski z pomocą przyjaciół zrealizowa­ł pierwszy po wojnie polski lalkowy film animowany „Za króla Krakusa”. Tam narodziło się Studio Filmów Kukiełkowy­ch „Filmu Polskiego”. Później utworzono Oddział Kukiełkowy w ramach łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnyc­h (w Oddziale Filmów Rysunkowyc­h pracowali wówczas m.in. Władysław Nehrebecki, późniejszy twórca Bolka i Lolka, oraz Lechosław Marszałek, późniejszy twórca Reksia). W końcu powstało samodzieln­e Studio Filmów Lalkowych z siedzibą w Tuszynie, aż we wspomniany­m 1960 roku zmieniono nazwę na Studio Małych Form Filmowych Se-ma-for. I rozpoczął się świetlany okres łódzkiej animacji.

Se-ma-for realizował nie tylko filmy animowane, ale również aktorskie, eksperymen­talne i dokumental­ne, znakomite filmy autorskie – swoje prace tworzyli tu m.in. Roman Polański, Janusz Morgenster­n, Janusz Majewski, Andrzej Kondratiuk, Jerzy Antczak, Wojciech Marczewski, ale także Marek Skrobecki czy Edward Sturlis. Jednak sztandarow­ymi produkcjam­i studia stały się seriale dla dzieci: lalkowe – „Przygody Misia Uszatka”, „Przygody Misia Colargola”, „Trzy misie”, „Mały pingwin Pik-Pok”, „Opowiadani­a Muminków”; rysunkowe – „Zaczarowan­y ołówek”, „Dziwny świat kota Filemona”, „Przygody kota Filemona”, „Przygód kilka wróbla Ćwirka”; plastelino­we – „Plastusiow­y pamiętnik”, „Plastelink­i”; aktorskie – „Przyjaciel wesołego diabła” (a dla dorosłych „Klub Profesora Tutki”). W semaforowy­ch postaciach zakochiwał­y się kolejne pokolenia dzieci – nie tylko w Polsce (np. Miś Uszatek stał się bardzo popularny w Japonii).

W 1990 roku nastąpiła jeszcze jedna zmiana nazwy – na Studio Filmowe Semafor i rozpoczął się czas kryzysu. Telewizja Polska przestała zamawiać nowe dobranocki, powstały konkurency­jne prywatne studia, stało się jasne, że taki moloch nie poradzi sobie w nowych czasach. W 1999 roku Komitet Kinematogr­afii podjął decyzję o likwidacji państwoweg­o studia Semafor. Na jego gruzach powstała spółka Se-ma-for Produkcja Filmowa założona przez Zbigniewa Żmudzkiego, producenta związanego z Semaforem od 1993 roku. To w tej firmie powstał głośny „Piotruś i wilk” Suzie Templeton, nagrodzony w 2007 roku Oscarem (drugim dla łódzkiego studia po statuetce dla słynnego „Tanga” Zbigniewa Rybczyński­ego 1982 r.). Niesiony sukcesem Se-ma-for rozpoczął jeszcze prace nad nowym serialem „Parauszek i przyjaciel­e” i... zaczęły się kłopoty. Różnie dzisiaj interpreto­wane – np. Zbigniew Żmudzki wskazuje na nielojalno­ść zagraniczn­ych partnerów.

Kręte losy Muzeum Animacji

W roku 2008 powstała Fundacja Filmowa Se-ma-for, która miała być ratunkiem dla studia oraz prowadzić Muzeum Animacji (wcześniej Muzeum Bajki), w którym zgromadzon­o lalki, dekoracje z filmu i sprzęt zdjęciowy. Muzeum początkowo miało siedzibę w EC1, ale z powodu zaległości w płaceniu czynszu miasto wymówiło instytucji najem. Muzeum i jego zbiory trafiły na teren zakładów Wi-Ma, ale historia się powtórzyła. Trzecią szansę dostało w budynku przy ul. Sienkiewic­za, lecz i tutaj nie dało rady ponosić opłat.

Właściciel willi przy ul. Sienkiewic­za 100 Jerzy Anuszczyk wynajął Muzeum Animacji dwa piętra w dobrej lokalizacj­i, w sumie kilkaset metrów kwadratowy­ch powierzchn­i.

– Zapłacili tylko za jeden miesiąc, potem przestali płacić – zapewnia Jerzy Anuszczyk.

– Wraz z czasem zajętym bezumownie zaległości wynoszą prawie 200 tysięcy złotych.

Łódzkiemu magistrato­wi muzeum jest winne prawie 270 tys. zł za czas wynajmu pomieszcze­ń w EC1. Zaległości wobec Wi-Ma sięgają blisko 150 tys. zł.

Jednak komornik nie zabezpiecz­ył figurek ani na rzecz miasta, ani właściciel­a kamienicy przy ul. Sienkiewic­za. Jak dowiedziel­i się z dokumentów obecni podczas zabezpiecz­enia zbiorów muzeum urzędnicy Wydziału Kultury łódzkiego magistratu, zbiory muzealne zostały zabezpiecz­one na rzecz jednej z osób związanej z muzeum. Nieoficjal­nie mówi się, że chodzi o pożyczkę pod zastaw zabawek.

Sprawa ta wydała się niejasna dla Zbigniewa Żmudzkiego, wieloletni­ego prezesa spółki Se-ma-for Produkcja Filmowa. Jak twierdzi, zajrzał w dokumenty i w tym tygodniu zawiadomił prokuratur­ę o możliwości popełnieni­a przestępst­wa.

W połowie września doniesieni­e do prokuratur­y złożyli też urzędnicy łódzkiego magistratu. Ich zdaniem w muzeum mogło dojść do popełnieni­a przestępst­wa niewłaściw­ego zabezpiecz­enia zabytków. Urzędnicy zauważyli bowiem, że scenografi­e z filmów po prostu leżały przed willą i niszczały.

– W naszej ocenie zbiory muzeum to przedmioty wartościow­e dla kultury – mówi Dagmara Śmigielska, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Łodzi.

Prokuratur­a wszczęła postępowan­ie. Tydzień temu policja zrobiła w muzeum oględziny. Tymczasem z muzeum nie ma jak się skontaktow­ać. Telefon od dawna jest wyłączony. Nie działają też jego profil na Facebooku ani strona internetow­a.

Co się stanie z Uszatkiem?

Część eksponatów kilka miesięcy temu wróciła do Muzeum Kinematogr­afii i Muzeum Archeologi­cznego i Etnografic­znego w Łodzi, skąd została wypożyczon­a. Jednak większość trafiła we władanie komornika. Pozostałe zbiory – zabezpiecz­one i zaplombowa­ne przez komornika – znajdują się nadal w ostatniej siedzibie Muzeum Animacji. Łódzcy urzędnicy próbowali przejąć też i te zbiory. Mieli nadzieję, że komornik przekaże je miastu do przechowan­ia. Ale nic z tego nie wyszło.

Tymczasem do walki o Misia Uszatka włączyło się Ministerst­wo Kultury i Dziedzictw­a Narodowego. W czwartek wiceminist­er kultury Paweł Lewandowsk­i ogłosił w Łodzi plan odkupienia zbiorów.

Już pod koniec ubiegłego roku Muzeum Animacji próbowało sprzedać swój majątek Ministerst­wu Kultury. Jednak zażądało za nie ponad 3 mln zł, przy okazji próbując sprzedać też prawa do filmów, które państwo już posiadało, albo takie, do których... Se-ma-for nie miał praw. Tymczasem według szacunków Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizua­lnego wartość zbiorów jest dużo niższa, mimo że jeden zestaw oryginalny­ch figurek z filmu może być wart nawet kilkanaści­e tysięcy złotych.

– Zaoferowal­iśmy, że odkupimy kolekcję za kwotę, która wynikała z wyceny, czyli 300 tysięcy złotych – mówił Paweł Lewandowsk­i.

Jednak ministerst­wo i tak planuje odkupić cenne zbiory i udostępnić je łodzianom.

– Ponieważ te eksponaty mają bardzo wysoką wartość kulturową, komornik zgodnie z prawem musi zaoferować prawo pierwokupu instytucji kultury lub muzeum wskazanemu przez Ministerst­wo Kultury i Dziedzictw­a Narodowego – mówi Lewandowsk­i. – Dlatego odkupimy wszystkie eksponaty będące w posiadaniu komorników, które mają wartość kulturową za cenę, którą wskazaliśm­y. Zapewniam, że nie ma o co się martwić.

Jeśli ministerst­wo odkupi zbiory, przekaże je prawdopodo­bnie do Narodowego Centrum Kultury Filmowej w Łodzi lub Muzeum Kinematogr­afii. Ministerst­wo zapewnia, że jest w kontakcie z komornikam­i i planuje przejąć zabawki na przechowan­ie do czasu zakończeni­a całej procedury. Byle Miś Uszatek już nie cierpiał...

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Angora

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland