Jaka matka, taka córka
„Angora” na salonach warszawki.
Klany rodzinne w szołbiznesie, tak jak w polityce, to nic nowego. To naturalne, że człowiek wychowany w jakimś środowisku idzie śladami swoich przodków. Bywa jednak i tak, że dziecko wykręca się jak może, a matka lub ojciec i tak ciągnie je za uszy do sławy i kariery.
Do niedawna zwykła kolej rzeczy była taka: dzięki sławnym rodzicom, ich majątkowi i popularności dzieci miały łatwiej. Dużo łatwiej. Nie musiały same torować sobie drogi do popularności ani nawet pisać listów motywacyjnych i szukać dobrze płatnej pracy. To wszystko dostawały już na starcie, bo miały rozpoznawalne nazwisko albo rodzinny majątek, a najczęściej jedno i drugie. Oczywiście na użytek publiczny obowiązywała z reguły legenda, że syn czy córka sami znaleźli robotę, dostali główną rolę albo weszli do palestry (gdy rzecz działa się w prawniczym klanie), choć i tak wszyscy wiedzieli, że w rzeczywistości pomogło słówko od mamy albo taty wypowiedziane do ucha właściwej osobie. Magda Gessler (65 l.) niedawno zaczęła lansować dorosłego już syna – chodzi z nim do telewizji i wspólnie promuje nowy program o warzywach, który poprowadzi w jednej ze stacji starający się do tej pory o zachowanie anonimowości Tadeusz Müller (35 l.). Lara (29 l.), córka znanej restauratorki, już od paru lat pracuje na własny celebrycki rachunek, ale to mama wprowadziła ją w warszawski wielki świat.
Coraz częściej można też zaobserwować odwrotne zjawisko: to matki robią karierę na dzieciach. Jak? Ano tak. Już w pierwszych tygodniach ciąży znana mamusia nieśmiało gdzieś rzuca, że teraz to ona się z całym światem podzieli swoim macierzyńskim doświadczeniem – czytaj: będzie prowadzić blog dla młodych mam. Jeszcze nic o tym nie wie, nigdy w życiu nie wstała w nocy do płaczącego wniebogłosy bobasa, ale już jest ekspertką. O dziwo, taka deklaracja działa. Na blogu pojawiają się czytelniczki, konto na Facebooku, a jeszcze lepiej na Instagramie puchnie od nowych followersów zwanych z polska obserwatorami. Jeśli to w miarę sławna osoba, to błyskawicznie zlatują się też firmy gotowe płacić jej za promowanie różnych produktów. I tak w domu przyszłej mamy i jej wciąż jeszcze nienarodzonego dziecka powstają pokoiki dziecięce jak z katalogu firmy meblarskiej – całe od A do Z urządzone meblami od sponsora. Tak tworzy się też dziecięca wyprawka – sterty ciuchów i przeróżnych mniej lub bardziej potrzebnych akcesoriów. Potem już bliżej szczęśliwego rozwiązania nadchodzi pora na jakże modny wśród celebrytek baby shower, czyli przyjęcie, na którym młoda mama zdradza z reguły płeć dziecka, a koleżanki obsypują ją prezentami dla malucha. Za to też mogą zapłacić sponsorzy. Oczywiście w zamian za wszystkie darmowe prezenty mama opisuje je w internecie. Wszystko zachwala wniebogłosy, podając nazwy firm, a nawet adresy sklepów. Następnie po pracowitych dziewięciu miesiącach przychodzi długo oczekiwana chwila: młody człowiek jest już na świecie, a potok prezentów zamienia się w rwącą rzekę, ocean wręcz giftów, podarunków i czego tam jeszcze chcecie. Wózek, nosidełko, ubranka, zabawki, przy odrobinie szczęścia nawet samochód, bo powiększona rodzina potrzebuje przecież nowego, większego auta. Mała maszynka do zarabiania pieniędzy spokojnie sobie rośnie jeszcze nieświadoma, że codziennie – wyłącznie z racji istnienia – dorzuca się do domowego budżetu. Ktoś tu mi nie wierzy? Proszę w takim razie zajrzeć na instagramowe profile Zofii Ślotały (29 l.) czy Mai Bohosiewicz (27 l.). Tylko w ostatnich dniach obie opisały własną markę ubrań dla dzieci, jedna firmę produkującą meble, a druga – pościel dla maluchów. Ekspertką od macierzyństwa stała się także Olga Frycz (31 l.), która urodziła córkę niespełna miesiąc temu. W jej wpisach można przeczytać o wszystkich możliwych produktach, które są potrzebne niemal od pierwszego dnia ciąży. Paulina Krupińska (31 l.) wzięła się do reklamowania ubezpieczeń dla mam, a parę innych znanych kobiet, w tym Natalia Siwiec (35 l.), reklamowało w sieci wózki. Specjalistką od zarabiania na macierzyństwie jest Edyta Pazura (30 l.). Tej przynajmniej jako potrójnej mamie nie da się odmówić doświadczenia. Niedawno pojawiły się najpierw plotki, a potem potwierdzające je zdjęcia, że Kasia Tusk (31 l.) spodziewa się dziecka. Jedna z najbardziej znanych polskich blogerek w subtelny i zakamuflowany sposób potwierdziła na blogu nadchodzące w jej życiu zmiany. Ciekawe, czy i ona da się wkrótce skusić smakowitym kontraktom... A może ten, jak go określiła, „najważniejszy w życiu projekt” pozostanie przedsięwzięciem tyleż radosnym co niedochodowym?