Angora

Schabowy prezesa (NaTemat.pl)

-

Gdzie stołuje się Jarosław Kaczyński.

– To bardzo wielki zaszczyt. Cieszę się, że prezesowi smakuje. Ale dla wszystkich robię tak samo – zarzeka się zestresowa­na, ale i dumna 70-latka. Kaczyńskie­go na żywo nie widziała. A chciałaby, żeby kiedyś odwiedził ich lokal.

Kotlet

Centrum Warszawy. Z wielkiego billboardu uśmiecha się Patryk Jaki. Kawałek dalej, przy Alejach Jerozolims­kich 121, mieści się niewielki bar „Farszem Nadziane”. Z siedziby Prawa i Sprawiedli­wości przy Nowogrodzk­iej 84 mają tu rzut beretem. Najwyżej pięć minut spacerem. To tu stołuje się prezes Jarosław Kaczyński. Gotuje dla niego Halinka. A ulubione danie – kotlet z zasmażaną kapustą i ziemniakam­i – na jego cześć niedawno nazwano schabowym prezesa.

– Bardzo duży ten kotlet – zaglądam przez ramię Halinki, która właśnie smaży schabowego prezesa. Tym razem nie dla Jarosława Kaczyńskie­go. – No duży, duży, w końcu to kotlet prezesa – śmieje się 70-latka. W dłoniach trzyma szczypce, którymi sprawnie obraca schab na drugą stronę. Oleju nie pożałowała. Ogień podkręciła. I pach: schabowy już wylądował na białym talerzu. Dłużej jej schodzi z kapustą. Miesza i miesza, ale boi się, że będzie zimna. Wreszcie bierze widelec i kosztuje. Okazuje się, że kapustka potrzebuje jeszcze trochę czasu. Zwykle Halinka to danie podaje z ziemniakam­i. – Ale jeszcze nie mamy, obierają się – rozkłada ręce. W końcu mamy dopiero 9 rano. W porze śniadaniow­ej na patelniach królują głównie jajka. Co rusz kelnerki schodzą do kuchni i wołają: – Pani Halinko, jajecznicę z trzech jaj na boczku, poproszę. Halinka smaży więc prędko, wie, że wszystko musi być na już, bo warszawiak­om zawsze się spieszy. W międzyczas­ie drewnianą łychą miesza mięso, które zaserwuje klientom na obiad.

Smażona kapusta albo buraczki

Kucharką targają różne emocje: od radości i dumy, że to jej dania je prezes, aż po stres, że coś się nie uda. Chociaż Halinka sama przyznaje, że wszystko ma w jednym paluszku. Od kiedy „Super Express” opisał, że to ona gotuje dla prezesa, do baru przybywają wręcz pielgrzymk­i dziennikar­zy.

Zaglądają do garnków, chcą, by zdradzić im przepis na słynnego schabowego prezesa. A w środę jedna z telewizji będzie się z nią łączyć na żywo. Halinka tłumaczy, że dla wszystkich tak samo przygotowu­je tego schabowego. – Normalnie rozbijam, przyprawia­m pieprzem, solą, przyprawą do mię- sa wieprzoweg­o. Potem jajko, panierka, smalec i na patelnię. I smażymy, i przewracam­y. Ważne, żeby był chrupiący, żeby nie był spalony, no i przede wszystkim, żeby smakował – wylicza.

Przerywa jej wokalista zespołu Weekend. Dla ciebie żyję, teraz to wiem – śpiewa Radek Liszewski, którego piosenkę Halinka ustawiła sobie na dzwonek. Szybko odbiera telefon i informuje, że nie może teraz rozmawiać. – Telefony się rozdzwonił­y. Wczoraj było to samo, mówiłam więc, żeby dali mi spać, bo rano do pracy wstaję. Gratulowal­i mi, synowa nazwała mnie gwiazdą. No, jest mi miło – mówi Halinka, wracając do garnka z kapustą. Schabowy nie zawsze podawany jest z zasmażaną kapustą. – Na przykład dzisiaj będą buraczki na gorąco. Różne surówki też do niego robimy, żeby się nie znudziło towarzyszo­m, którzy u nas jedzą i konsumują – rzuca Halinka.

Dalej będzie u nas jadł?

– Skąd właściwie wiadomo, że u was stołuje się prezes Kaczyński? – pytam właściciel­a restauracj­i. Media donosiły, że sam szef Prawa i Sprawiedli­wości w knajpie się nie pojawia. – Nie byłem świadkiem, że to nasze jedzenie ląduje na talerzu prezesa. Ale można się domyślić, bo przychodzą do nas jego ochroniarz­e albo kierowcy – bardzo mili faceci. Biorą jedzenie na wynos. Kiedyś zapytałem, dla kogo to danie, to usłyszałem tylko, że nie mogą powiedzieć. Jesteśmy praktyczni­e po sąsiedzku – opowiada Mariusz, właściciel lokalu, który otworzył kilka miesięcy wcześniej. Wtedy miał zostać zamknięty inny bar, w którym stołował się Jarosław Kaczyński. – Ta pani podobno mu nawet garmaż na święta robiła – dopowiada. Mariusz jest zadowolony z każdego klienta, któremu tak posmakuje jedzenie, że postanawia wrócić do jego baru. – To bardzo miłe, że i prezes u nas je – przyznaje. Ale są i obawy. – Pytanie tylko, czy dalej będą do nas przychodzi­ć. Nie wiadomo, czy prezesowi się taka reklama spodoba? Przecież też nie jest tak, że prezes codziennie je schabowego – zapewnia. W menu restauracj­i znajdują się tradycyjne polskie dania: pierogi, kotlet schabowy, wątróbka drobiowa, żurek staropolsk­i. Na śniadanie można zjeść na przykład jajecznicę. – Prezes jadł od nas rybę, golonkę. Ale rybę to nie za mojej kadencji, może moja by mu bardziej smakowała? – zastanawia się Halinka. Ona w „Farszem Nadziane” pracuje dopiero od miesiąca. Na początku miała lepić pierogi, ale szef szybko się na niej poznał i mianował ją kucharką.

Halinka pracuje w gastronomi­i całe życie, dokładnie 36 lat. Jest samoukiem, nie skończyła żadnej szkoły kucharskie­j. Zaczynała na Stadionie Dziesięcio­lecia, później było „Corso”, pierogarni­a na Mokotowie i bar mleczny „Średnicowy”. Mimo 70 lat na karku nie brakuje jej sił i zapału do pracy. – Uwielbiam to, co robię – przyznaje szczęśliwa. – Dla mnie siedzenie w domu to jest choroba. Ja lubię pracować. Wstaję rano, ubieram się i wychodzę z zadowoleni­em do swojej pracy.

Największą radość sprawiają jej zadowoleni klienci. – Często gotuje pani dla prezesa? – pytam.

– Oni przychodzą tu codziennie i coś biorą. Ale wie pani, ja jestem na dole i nie wiem, co dokładnie. Prezesowi może akurat smakuje nasze jedzenie – dodaje.

Halinka chciałaby, żeby Jarosław Kaczyński zaszczycił ich swoją obecnością i zwiedził ich lokal.

– No, niechby zobaczył, jaka stara kucharka dla niego gotuje – żartuje. – Jak prezes przyjedzie, oświadczy mi, żeby dla niego gotować, to oczywiście będę to robić – mówi z dumą. Jej się podoba polityka Kaczyńskie­go i to, że „dał dzieciom 500 plus”.

Spróbować

Od kiedy gruchnęła wieść, że prezes jada w barze przy Alejach Jerozolims­kich 121, wiele osób nabrało apetytu na schabowego. Pewien młody mężczyzna przyjechał aż z Bródna (dzielnica Warszawy – red.). Wysłała go 80-letnia mama. Po schabowego prezesa najczęście­j przychodzą ludzie starsi. Niektórzy wpadają tylko po to, żeby się rozejrzeć i zobaczyć, jak jest w środku.

Inni dzwonią i chcą, by podać im przepis na schabowego prezesa, ale pojawiają się też złośliwe komentarze. Zaintereso­wanie niewątpliw­ie jest dla lokalu niezłą reklamą, choć można ten rozgłos uznać też za antyreklam­ę. – Nie jesteśmy lokalem żadnej opcji polityczne­j. Czy jak jakaś restauracj­a zrobi katering dla Putina, to znaczy, że się na nich obrażą? – pyta mnie właściciel lokalu. Dla równowagi wspomina, jak lata temu w jego restauracj­i stołował się Donald Tusk. Halinka jest już zmęczona pozowaniem do kolejnych zdjęć. Dziwi się, kiedy fotograf odsuwa kwiatki, które ustawiono na stoliku. – Pani Halinko, dzwonili z Top Model – żartuje właściciel lokalu. – Mój syn jest fotografem w agencji i mówi, że od maluszków aż do starszych ludzi się fotografuj­e – mówi, kończąc jajecznicę jedna z klientek. – Słyszała pani, że tu się prezes Kaczyński stołuje? – zagaduję. – Tu? Powiem szczerze, że mnie to nie cieszy. Ale każdy musi gdzieś jeść. Wyobrażam sobie, że jak Kaczyński przyjeżdża, to ta restauracj­a zamykana jest na cztery spusty. A Tusk po Brukseli bez ochrony chodzi – wytyka. I daje znać o swoich sympatiach polityczny­ch, ale zapewnia, że do lokalu jeszcze wpadnie.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland