Człowieka nie definiuje liczba dolarów na koncie...
Zmarł Paul G. Allen, współtwórca Microsoftu.
15 października w rodzinnym Seattle zmarł 65-letni Paul G. Allen, jeden z najbogatszych ludzi na świecie, współtwórca „Microsoftu”. Zostawił majątek o wartości 20 miliardów dol. Dwa tygodnie temu sam poinformował o nawrocie raka, którego wydawało się, że pokonał już w 1983 i 2009 roku.
Gdy miał 14 lat, poznał w prywatnej szkole średniej 12-letniego Billa Gatesa. Obu pasjonowały komputery. Niestety, w ich szkole był tylko jeden. Tak bardzo chcieli skorzystać z większej mocy obliczeniowej, że wkradli się do laboratorium komputerowego na Uniwersytecie Stanowym Waszyngtonu (WSU). Zostali złapani. Za karę musieli za darmo pomagać studentom w zajęciach komputerowych.
W 1975 roku obaj rzucili studia i założyli firmę piszącą oprogramowanie. Pięć lat później IBM postawił na produkcję komputerów osobistych, a Allen zaproponował koncernowi stworzenie systemu operacyjnego. Za 50 tys. dol razem z Gatesem kupili od nieznanej firmy system QDOS i zaczęli go ulepszać. Produkt był tak dobry, że IBM uczynił go głównym systemem swoich nowych pecetów. W 1983 roku pojawił się pierwszy Windows i Word, ale u Allena wykryto chorobę Hodgkina i zrezygnował z pracy. Po radioterapii rak układu chłonnego zanikł. Jednak Allen powoli oddawał Gatesowi udziały w firmie, bo czuł, że: „moje serce bije już gdzieś indziej”.
Choroba go zmieniła. Mówił wtedy: „Wartość człowieka nie definiuje liczba dolarów na koncie, tylko to, jak służy innym”. Zbliżył się do lokalnej społeczności. Kupił halę sportową, klub koszykówki oraz futbolu amerykańskiego. W Seattle uratował przed bankructwem i odrestaurował kino „Cinerama”, a także stworzył muzeum fantastyki oraz muzyki współczesnej. Temu ostatniemu oddał własną kolekcję pamiątek po Jimim Hendriksie. Stworzył Instytut Nauk o Mózgu. Zaczął inwestować w młode firmy. Miał nową wizję. Chciał, aby duże amerykańskie miasta pokryła sieć Wi-Fi, dlatego zaczął skupować operatorów telewizji satelitarnych i kablowych oraz dostawców usług bezprzewodowej transmisji danych. Wyłożył potrzebne pieniądze, gdy NASA chciała przestać szukać wiadomości od pozaziemskiej inteligencji. Sponsorował SpaceShipOne, który w 2004 roku jako pierwszy prywatny samolot rakietowy wyniósł człowieka w przestrzeń kosmiczną. Nie dożył zaplanowanego na przyszły rok lotu testowego „swojego najmłodszego dziecka” – największego samolotu na świecie (rozpiętość skrzydeł 117 metrów), który ma wynosić na orbitę satelitów oraz rakiety z ludźmi. Przez całe życie Allen przekazał ponad dwa miliardy dolarów na poprawę edukacji, nauki, technologii i ochronę przyrody. Jeden z doradców Microsoftu, Rob Enderle mówi: – Allen nigdy później nie zbliżył się nawet do powtórzenia sukcesu, jaki odniósł z Microsoftem. Myślę, że zawsze brakowało mu takiego drugiego Billa Gatesa, który pomógłby mu wypełnić jego nowe wizje.
Na wieść o śmierci Allena Gates wydał oświadczenie: „Jestem zrozpaczony, bo odszedł jeden z moich najstarszych i najdroższych przyjaciół. [...] Komputery osobiste nie istniałyby bez niego, ale Paul nie był zadowolony z założenia tylko jednej firmy. Skierował intelekt i współczucie w drugi akt, skupiający się na poprawie ludzkiego życia i wzmacnianiu społeczności w Seattle i na całym świecie. Przy kolejnych projektach lubił mówić: «Jeśli to ma potencjał czynienia dobra, to powinniśmy to zrobić». Zasługiwał na znacznie więcej czasu. Bardzo mi go brakuje”. (PKU)