Obywatele świata
Sprzedaż paszportów to doskonały interes
Za pieniądze możesz mieć każdy paszport.
Według tygodnika „The Economist” Thaksin Shinawatra, były premier Tajlandii, zapytany o to, w jaki sposób został obywatelem Czarnogóry odparł: „Kupiłem tam wyspę”. Zamieszany w zamach stanu w 2006 roku Thaksin został pozbawiony tajskiego paszportu, wynikła więc potrzeba nabycia innego. Tajski polityk zdawał się je kolekcjonować. Jego znajomy twierdził, że ma ich sześć.
Paszport innego państwa stał się poszukiwanym, bo cennym towarem na globalnym rynku. Nietrudno go pozyskać, a mówiąc wprost – kupić. Co roku nowe paszporty potwierdzające nabycie obywatelstwa trafiają do ludzi, których mimo wszystkich różnic łączy jedno: są bogaci. Nowymi obywatelami nowych państw każdego roku stają się tysiące wszelkiej maści konsultantów, prawników, bankierów, księgowych i pośredników w obrocie nieruchomościami. Zajmują się doradzaniem zainteresowanym inwestorom, gdzie zdeponować kasę, by były z tego maksymalne korzyści. Jeśli nie można od razu kupić paszportu, te same efekty daje długoterminowa wiza rezydenta.
„The Guardian” przypomina, że kiedy Roman Abramowicz, rosyjski oligarcha na wygnaniu, miał swego czasu problemy z odnowieniem brytyjskiej wizy i zwrócił się do władz Szwajcarii o uzyskanie zgody na status rezydenta, te uznały, że istnieje zbyt duże ryzyko... utraty reputacji. Abramowicz się tym jednak nie przejął, wszak ma oprócz brytyjskiego także paszport izraelski, co umożliwia mu wjazd niemal wszędzie. A Szwajcaria pozostaje jedynym państwem, które nie sprzedaje swych paszportów.
Handel paszportami, proceder dziś masowy, dotyczy przedstawicieli biznesu, którzy szukają nie tylko okazji do dobrej inwestycji. Inwestorzy zagraniczni dostrzegają szereg korzyści związanych z uzyskaniem obywatelstwa lub choćby pozwolenia na pobyt. Możliwość przeniesienia rodziny na stałe do USA, Wielkiej Brytanii czy Australii to duże wyzwanie, choć wielu uważa, że zwiększenie zdolności do podróżowania bezwizowego to główna zaleta.
Oferta, jaką wiele państw przygotowało dla chętnych, jest legalna i na tyle obszerna, że zadowoli każdego. Opiera się to na mechanizmie inwestowa- nia pieniędzy w nieruchomości lub firmy, w obligacje rządowe lub po prostu przekazania pieniędzy bezpośrednio agendom rządowym czy fundacjom, w zamian za obywatelstwo i paszport. Niektóre nie oferują obywatelstwa na sprzedaż wprost, ale uruchamiają programy zwane „złotymi wizami”, które nagradzają inwestorów zezwoleniami na pobyt, mogącymi prowadzić – zazwyczaj po upływie pięciu lat – do uzyskania obywatelstwa. Programy są od lat znane, ale zastanawia ich obecny lawinowy przyrost – jakby rządy uświadomiły sobie, jak żyzny to rynek. Napędzają je zamożni inwestorzy z gospodarek wschodzących: Chin, Rosji, Indii, Wietnamu, Meksyku i Brazylii, Bliskiego Wschodu, a ostatnio także z Turcji.
A zaczęło się w 1984 roku, kiedy karaibskie państewko Saint Kitts i Nevis uzyskało niepodległość od Wielkiej Brytanii. Program przyspieszył po 2009 roku, kiedy posiadacze paszportów z tego kraiku zyskali możność bezwizowego wjazdu do strefy Schengen. Dla biedniejszych krajów takie programy są dobrodziejstwem, wyciągają je z długów, a nawet stają się ich największym towarem eksportowym. Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa, że Saint Kitts i Nevis zarobiło w ten sposób w 2014 roku 14 proc. PKB, zaś inne szacunki wskazują aż 30 proc. dochodów państwa uzyskanych ze sprzedaży paszportów. Pięć krajów karaibskich oferuje dziś programy ułatwiające dostęp do rynków unijnych, a ostatnio obniżyły nawet ceny, by zdobyć fundusze na odbudowę wysp po zeszłorocznych huraganach. Na Saint Kitts i Nevis można teraz otrzymać paszport za darowiznę w wysokości 150 tys. dol. na rzecz ofiar huraganów, zaś Antigua i Barbuda oraz Grenada obniżyły opłaty do 100 tys. dol., do poziomu Saint Lucia i Dominika. Czyli do najniższego poziomu na świecie.
Bogate kraje – Kanada, Wielka Brytania czy Nowa Zelandia – też szybko dostrzegły potencjał tego biznesu, ale oferują programy związane bardziej z możliwościami stabilnej gospodarki i bezpiecznym środowiskiem inwestycyjnym niż tylko swobodą przemieszczania się. Dziś co najmniej 24 kraje oferują nowy dom dla osób chętnych do inwestowania, zakupu nieruchomości lub obligacji.
Superbogaci nie są już zainteresowani wydawaniem pieniędzy wyłącznie na odrzutowce, jachty czy hotele. Interesują ich też obce paszporty. Badanie na temat obywatelstwa przeprowadzone w roku 2017 przez CS Global Partners wykazało, że 89 proc. osób z kręgu ludzi bardzo zamożnych chciałoby mieć drugi paszport, a ponad 34 proc. stwierdziło, że interesuje ich inwestycja w drugie obywatelstwo, sprawozdaje „Business Insider”. Bardziej uderzający był wskaźnik aż 80,68 proc., ludzi, którzy byli skłonni zainwestować w drugie obywatelstwo.
Jak ukazuje infografika, istnieje znaczna rozpiętość kosztów, jakie trze- ba ponieść za zakup nowego paszportu. Kanada, która w latach 80. stworzyła program „obywatelstwo za inwestycje” (i zaprosiła za wielomilionowe kwoty tysiące biznesmenów z Hongkongu i Chin), dziś wyznaczyła minimum inwestycji na milion dolarów kanadyjskich. Na Łotwie wystarczy zainwestować w akcje miejscowych firm 65 tys. euro. W Bułgarii kwota 500 tys. euro daje prawo pobytu, ale dopiero następny milion euro w ciągu dwóch lat plus roczny pobyt zapewnia uzyskanie obywatelstwa. Zainteresowany paszportem hiszpańskim musi zainwestować tu dwa miliony euro, a cypryjskim – o pół miliona euro więcej. Gościnna Tajlandia ceni sobie lojalność, nie trzeba tu inwestować wiele (3 – 4 tys. dolarów rocznie za wynajem domu), za to przez 20 lat.
W Europie liderem handlu paszportami jest Malta, członek Unii Europejskiej, ganiona już za to przez Brukselę. Paszport maltański wymaga kwoty 675 tys. euro przekazanej na rzecz krajowego funduszu rozwoju oraz zakup nieruchomości za 350 tys. euro. Malta wyznaje zasadę: „raczej łyżeczką niż chochlą”, ale jest w dobrym towarzystwie. Wszak paszporty sprzedaje też Wielka Brytania, Austria, Portugalia. Ba! Niemal połowa państw UE oferuje rodzaj programu rezydencyjnego lub programu obywatelskiego prowadzącego do wysoko cenionego paszportu UE, zwykle pozwalający na bezwizowe podróże do 150 – 170 krajów. Na Cyprze kosztuje to dwa miliony euro inwestycji w nieruchomości, akcje, obligacje rządowe lub lokalne firmy, niemniej po fali krytyki liczba wydawanych nowych paszportów ma zostać ograniczona do 700 rocznie.
Programy oferowane przez zainteresowane państwa zwykle obejmują inwestycje w nieruchomości w zamian za elitarny status towarzyszący posiadaniu obywatelstwa i własności w innym kraju. Inne programy oferują „elitarną rezydencję” – przedłużoną wizę z dodatkowymi przywilejami – w zamian za porównywalne inwestycje. Cytowany „Business Insider” rozmawiał z Nurim Katzem, prezesem Apex Capital Partners, międzynarodowej firmy doradczej specjalizującej się w programach „Obywatelstwo za inwestycje”. – Dla wielu ludzi bogatych posiadanie drugiego lub trzeciego paszportu jest ważne z powodu możliwości podróżowania – powiedział Katz. – Dla niektórych jest to także symbol statusu, jak zakup fantazyjnego samochodu, aby pokazać znajomym. Z korzyściami płynącymi z podróży i statusem towarzyszącym posiadaniu nieruchomości na całym świecie programy pozwalają ludziom zarządzać swoimi zobowiązaniami podatkowymi.
A czy przypadkiem nie o to głównie chodzi...?